[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Trzymaj się, Julio, trzymaj.Dasz radę.Słyszysz? Lekarz zaraz tu będzie.Trzymaj się.Otworzyła usta. On.chwycił.Chciał. śśś, ćśśś.Nic nie mów.Trzymaj się, trzymaj.Po chwili czerwona poświata zaczęła skakać po ścianach.Tuż obok zahamowałambulans.Za nim nadjechał radiowóz. Boże, nie, błagam jęknął Stokes.Podbiegł wreszcie lekarz.Bosch już chciał się odsunąć, lecz Brasher nagle złapałago za ramię i przyciągnęła do siebie.Mówiła ledwo słyszalnym głosem: To nie.ja nie.Harry, nie pozwól im.Lekarz założył jej maskę tlenową na twarz, tłumiąc resztę słów.Podeszło dwóch umundurowanych policjantów.Bosch natychmiast ichrozpoznał: tamtego wieczoru rozmawiali z Julią na parkingu.Jej koledzy. Zabierzemy go do komendy powiedział jeden z nich.Bosch postawił Stokesa na nogi. Nie odparł jest mój. Pan musi zaczekać na naszych z sekcji kontrolnej.Mieli słuszność.Funkcjonariusze z sekcji kontrolnej wyjaśniali każde zdarzenie,w którym dochodziło do strzelaniny z udziałem policjanta.W tym wypadku on będzie głównym świadkiem.Nie zamierzał jednak oddawaćStokesa w ręce ludzi, którym nie ufał.Ruszył z nim w kierunku wyjścia. Słuchaj, Stokes, zamknę cię w pokoju i masz z nikim nie gadać oprócz mnie.Zrozumiano? Tak, tak, tylko mnie im nie wydaj.Edgar czekał na chodniku. Gdzie masz samochód? spytał Bosch. W myjni. Idz po niego.Zabieramy Stokesa do nas. Harry, nie możemy odjechać z miejsca. Widziałeś, co zrobił Edgewood? Musimy zawiezć tego gnoja w bezpiecznemiejsce.Idz po samochód.BOSCH i Edgar wprowadzili Stokesa do pokoju przesłuchań numer 3.Przykuli go kajdankami do stalowej obręczy przymocowanej do stołu. Czekaj tu rzekł Bosch i wyszedł z Edgarem.Zerknął na kolegę. Słuchaj, wracam, żeby z nim pogadać o Arthurze Delacroix, zanim ci z sekcjikontrolnej tu wpadną i go nam zabiorą.Jak przyjdą, spróbuj ich trochę przetrzymać. Jasne.A w sobotę lewą ręką pobiję Tysona. Taa, wiem.Bosh już miał wejść do pokoju, gdy uświadomił sobie, że nie odzyskał dyktafonuod Carol Bradley z wydziału wewnętrznego.Musi przecież nagrać przesłuchanieStokesa! Wszedł do kabiny technicznej, włączył kamerę i magnetowid w pokojunumer 3, wrócił tam, zamknął drzwi na klucz i usiadł naprzeciw Stokesa.Wydawało się, że w oczach mężczyzny nie ma ani iskierki życia.Harry zdawałsobie sprawę, że przelanie krwi policjanta wyzwala w jego kolegach morderczeinstynkty.W takiej sytuacji niejeden podejrzany został zastrzelony podczas ucieczkiz pokoju przesłuchań.To była oficjalna wersja dla środków przekazu. Uspokój się i nie rób nic głupiego rzekł Bosch. Nie fikaj tamtym, bo cięukatrupią.Gdybym ja chciał cię załatwić, zrobiłbym to od razu, na parkingu.Kapujesz?Stokes pokiwał głową. Chcę zawrzeć z tobą mały układ.Pamiętasz, że dostałeś kopniaka w żebra,co? Dobijmy targu.Ty zapomnisz o tym kopniaku, a ja zapomnę, że spryskałeś mioczy jakimś świństwem.Mężczyzna znów skinął głową. Co to da? jęknął. I tak powiedzą, że to ja do niej strzelałem.Ja. Wiem, że to nie ty.I powiem im, co widziałem. To dobrze westchnął cicho Stokes. Zacznijmy więc od początku.Dlaczego uciekałeś? Bo na tym polega moje życie.Ciągle uciekam.Ja jestem byłym skazańcem, awy policją.No to uciekam.Bosch kiwnął głową. Opowiedz mi o Arthurze Delacroix rzekł. Człowieku, to było. Dawno temu, wiem.Dlatego pytam. A co z nim? Minął szmat czasu! Opowiedz mi o tym, jak zaginął.Stokes popatrzył na swoje skute ręce. Nie pamiętam tego. Postaraj się.Dlaczego zaginął? Nie wiem.Pewnie nie wytrzymał i uciekł. Mówił ci, że chce uciec? Nie.Po prostu jednego dnia zniknął i nigdy więcej go nie widziałem. Mówiłeś przed chwilą, że nie wytrzymał i uciekł.Czego nie wytrzymał? Miałkłopoty w domu?Stokes się roześmiał. A kto ich nie ma, człowieku?! Czy się nad nim znęcano? Fizycznie?Znowu śmiech. A nad kim się nie znęcają? Mój stary wołał mnie zdzielić przez łeb, niżpogadać.Jak miałem dwanaście lat, rzucił we mnie puszką piwa, bo zjadłem taco,które on chciał zjeść.Dlatego mnie zabrali od niego. To naprawdę przykre, ale rozmawiamy o Arthurze Delacroix.Czy mówił cikiedykolwiek, że ojciec go bije? Nie musiał, człowieku.Widziałem przecież sińce. To pewnie od jeżdżenia na deskorolce.Upadał często.Stokes pokręcił głową. Artie za dobrze jezdził, żeby się potłuc.Rozległo się ostre pukanie do drzwi. Bosch, tu porucznik Gilmore z sekcji kontrolnej! Proszę otworzyć!Stokes szarpnął się do tyłu. Nie! Nie pozwól im.Bosch chwycił go za kołnierz. To ważne! Czy Arthur ci mówił, że ojciec go bił? Rany, człowieku, obroń mnie, a powiem, co tylko chcesz. Chcę, żebyś powiedział prawdę.Drzwi się otwarły najwyrazniej wzięto klucze od oficera dyżurnego.Weszło dwóch mężczyzn. Dosyć tego dobrego! krzyknął Gilmore. Co tu się dzieje?! Mówił czy nie? dopytywał się Bosch. Zabierz go stąd warknął Gilmore do drugiego funkcjonariusza.Ten postawił Stokesa na nogi i na wpół wyniósł go, na wpół wypchnął z pokoju.Bosch był zdruzgotany, bo z bólem uświadomił sobie, że zabrnął w ślepy zaułek.Odnalezienie Stokesa nie wniosło do sprawy niczego.Kompletne fiasko, na dodatek Julia postrzelona! Wreszcie podniósł wzrok naGilmore a, który zamknął drzwi i odwrócił się do niego twarzą. Pytam, cholera, co tu się dzieje? DOBRA, powtórzmy to jeszcze raz zaproponował Gilmore. Opowiedzdokładnie, co zrobiła funkcjonariuszka Brasher.Bosch przesiadł się na krzesło dla podejrzanych, zwrócony twarzą do lustraweneckiego, za którym z pewnością stało kilku policjantów, a wśród nichprzypuszczalnie zastępca komendanta głównego, Irving. Postrzeliła się.Widziałem to z tyłu. No to skąd wiesz, że się postrzeliła? Bo oprócz niej, mnie i Stokesa nikogo tam nie było.Ja do niej nie strzelałem,Stokes też nie.Sama się postrzeliła. W trakcie szamotaniny ze Stokesem?Pokręcił głową. Nie.Nie było żadnej szamotaniny.W chwili, gdy padł strzał, Stokes trzymałobie ręce na ścianie, stojąc tyłem do Brasher.Ona dociskała go do ściany.Zobaczyłem, że cofnęła się o krok i opuściła rękę.Nie widziałem broni, ale właśniewtedy padł strzał i dostrzegłem błysk.Upadła.Gilmore bębnił donośnie ołówkiem w blat. Ej, to zakłóci nagranie rzekł Bosch. A nie, przepraszam, wy niczego nienagrywacie. Nieważne.Co potem? Podszedłem do nich.Stokes się odwrócił, żeby zobaczyć, co się stało, i zacząłuciekać.Leżąca na ziemi Brasher podniosła rękę i wycelowała w niego z pistoletu. Ale nie strzeliła? Nie.Krzyknąłem, żeby się zatrzymał.Ona nie strzeliła, a on przystanął.Zbliżyłem się i kazałem mu się położyć na ziemi.Skułem go kajdankami.Potemprzez krótkofalówkę wezwałem pomoc i opatrzyłem Brasher najlepiej, jak umiem.Gilmore odczekał dłuższą chwilę. Jednego nie rozumiem odezwał się w końcu. Dlaczego ona się postrzeliła?Bosch wzruszył ramionami. Nie wiem. No dobrze, przyjmijmy na chwilę twoją wersję.Załóżmy, że chowała broń dokabury, co byłoby wbrew zasadom, ale przyjmijmy tak na chwilę.No więc, wkładabroń do kabury, żeby skuć faceta.Tylko że kaburę ma na prawym biodrze, a ranę nalewym ramieniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]