[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw ich agenci poznawali lokalny język i kulturę poprzez porywanie mieszkańców ipenetrowali ich umysły przy pomocy psychokomputerów.Ponieważ takie wywiadyprowadziły do nieodwracalnych zmian w mózgu, Dalgirowie po zakończeniu badania zabijaliinformatorów Ale to nie było jeszcze najgorsze.Ryfik opowiedział jak to zorganizował wyprawęchcąc wybić z głów Dalgirów chęć szarogęszenia się na terytorium Fyalsornu.Na szczęściedrużyna którą zebrano, nie była duża około dwudziestu wojowników rekrutujących sięgłównie ze straży pałacowej pod wodzą wujka Rysika.Do zamku nie powrócił żaden zuczestników wyprawy.W kilkanaście dni pózniej złapano w okolicy parę koni należących douczestników eskapady.Wkrótce Dalgirowie zemścili się w okrutny sposób.Kilka promów dwalub trzy razy w ciągu roku atakowało okoliczne na wioski zabierając po kilku mieszkańców jakozakładników,Ministrowie Ryfika przypuszczali, że jeńcy są przetrzymywani w ich pobliskiej bazie.W tensposób Dalgirowie pragnęli zapewnić sobie bezpieczeństwo i ochronić się przed atakiem zestromy Pyalsornu.Na tym władca skończył swą opowieść, zaś ja odbyłem z Haret i Dalemcichą konferencję- Co o tym sądzicie ? Czy powiemy mu , że wszyscy jeńcy już nie żyją lub umrą wkrótce ?Dal przygryzał wargi. To mogłoby przeciągnąć ich na naszą stronę, albo doprowadzić do wściekłości.Wiesz, corobi się posłańcom przynoszącym złe wiadomości, Haret ? Nie wiem, Duncan.- Musimy im coś powiedzieć.Widzicie jakiś sposób, w który można by zaspokoić ciekawośćRysika ?- To prawda, możemy nie mieć potem innej okazji - odparł Dal.Wyjaśniłem w bardzo obrazowy sposób proces psychobadań, kładąc nacisk na ich warunki.iefekty.Gdy mówiłem starając się wyrazić wszystko przy pomocy ograniczonego słownikaSwajornu, w sali zapadała coraz głębsza cisza.Ryfik przyjmujący do tej pory wyraz uprzejmegozainteresowania z minuty na minutę stawał się chmurniejszy.Kiedy kończyłem swą miniaturowąopowieść rodem z horrorów jego wściekłość była oczywista, Zauważyłam, że kilku z zebranychna sali wojowników pobrzękiwało bronią.Ogólne milczenie przerwał nagle cichy szlochdochodzący od jednego ze stojących wzdłuż kolumn strażników.W końcu odezwał się Ryfik.Mówił wolno akcentując każde słowo tak, jakby wypluwał gorzkiepigułki,- Czy.to.wszystko.prawda? Przysięgam, że tak, Panie ! Zobaczymy.Jeśli tak, wypowiem tym demonom świętą wojnę , a jeśli nie.Skinęłam głowę.Jeśli Ryfik dojdzie do wniosku, że kłamałem, trzech dostojnych z dalekiegoTaladoru znajdzie się w Fyalsorańskich lochach.9.Jeszcze kilka oficjalnych słów wypowiedzianych przez Rysika i publiczna audiencja byłaskończona.Czterech strażników odprowadziło nas do prywatnych apartamentów władcy.Tutajza małym stolikiem, ma którym rozłożono mapę, i.przy ciepłym kominku zastaliśmy Ryfika,Gosfika i naszego nauczyciela Argorsa, oraz dwóch dostojników, jak zorientowałam się pózniej,Sekretarza Stanu i Wodza Naczelnego.Kiedy nasza trójka usiadła na wprost wodza, ten spojrzał na leżącą przed nim mapę, Jegowściekłość nieco już opadła, a jej miejsce zajmowała kalkulacja i rozwaga. A teraz, Dostojni, jeśli - to, co powiedzieliście, jest prawdą, to musimy walczyć.W jakisposób możemy sprawdzić prawdziwość waszej historii?Udowodnienie naszej tożsamości Ryfikowi okazało się trudne.Haret i ja na zmianęopisywaliśmy władcy nasz odległy kraj, oraz wszystko, co zdarzyło się do czasu gdy zostaliśmyzestrzeleni i pojmani przez drużynę Gosfika.Przez następne trzy godziny odpowiadaliśmy naprzeróżne pytania, aż w końcu powróciliśmy do punktu wyjścia.- Jak możecie udowodnić, że mówicie prawdę ?Wreszcie siedząc przy ogniu i grzejąc swe powykręcane członki Argor przedstawił pewien plan. Ta latająca maszyna znajduje się w pobliżu miejsca, gdzie znalazł was młody Gos ? spytał.- Tak odparłem.Argor odchrząknął i zwrócił się do Ryfika.- Zatem, Panie, istnieje sposób, aby sprawdzić prawdomówność Dostojnych.Nasze walka znajezdzcami nie była przecież zupełni bezowocna.Mamy próbki ich bazgrołów, którymi chcielizastąpić święte pismo Swajonartu.Jeżeli ta trójka pochodzi z innego królestwa ich językpowinien być różny od tego, którym posługują się najezdzcy.Przetłumaczyłem pomysł ArgoraDalowi, który zgodził się natychmiast- Oczywiście zawołał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]