[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Odblokuj drzwi! Skunks, na litość boską, odblokuj drzwi! - krzyczałprzysadzisty policjant.Postać w środku odpowiedziała coś bezgłośnie, widać było tylko, jakporusza ustami.- To mój samochód! - Cleo doskoczyła i włożyła kluczyk do zamka,ale nie przekręcił się.Policjant próbował jeszcze, ale po chwili zrezygnował i sięgnął popałkę.- Proszę się cofnąć - nakazał Cleo.- Do tyłu!Mocno uderzył w szybę, która popękała.Uderzył drugi raz i poczerniałaszyba wgniotła się.Znów uderzył, potem przebił szybę pięściami,obsypując wyjącego intruza drobinami szkła i nie zważając nawydobywające się z okna płomienie, na gęsty, czarny dym śmierdzącyspalonym plastikiem, złapał obiema rękami za ramę okna, ciągnąc z całejsiły drzwi.476 Nie ustąpiły.Wtedy policjant wziął głęboki wdech, zanurzył się do piekielnegownętrza, objął chłopaka i jakoś, przy pomocy kolegi, powoli - zbyt powolidla wyjącego nieszczęśnika, jak się zdawało Cleo - wyciągnął go przezokno i położył na ulicy.Paliło się całe jego ubranie.Widziała płonącesznurowadła adidasów.Wił się, miotał i jęczał w potwornej męce.Nigdyjeszcze nie widziała tak cierpiącego człowieka.- Przetoczcie go! - krzyknęła, rozpaczliwie chcąc jakoś mu pomóc.-Toczcie go, żeby zdusić ogień!Obaj policjanci przyklękli, skinęli głowami i zaczęli go przetaczać razza razem, byle dalej od płonącego samochodu, przy czym ten przysadzistynie zwracał uwagi lub nie był świadom, że sam ma spalone brwi ipoparzoną twarz.Palący się kaptur częściowo wtopił się w twarz i głowę ofiary, dresowespodnie ze sztucznego tworzywa stopiły się wokół nóg.Przez smródstopionego plastiku Cleo wyczuła nagle smakowity w pierwszej chwilizapach pieczonej wieprzowiny, zaraz jednak zdjęło ją obrzydzenie, kiedyuświadomiła sobie, co to jest w rzeczywistości.- Wody! - powiedziała, przypominając sobie kurs pierwszej pomocy,jaki odbyła przed laty.- Trzeba mu dać wody i okryć go, żeby odciąćdostęp powietrza.Jej wzrok przeskakiwał między leżącym na drodze, cierpiącymczłowiekiem a ogniem szalejącym w jej samochodzie.Gorączkowousiłowała sobie przypomnieć, czy w schowku na rękawiczki albo wbagażniku jest coś, czego mogłaby potrzebować, ale i tak nic już nie dałobysię na to poradzić.- W bagażniku jest koc! - powiedziała.- Koc piknikowy.można goowinąć.trzeba odciąć powietrze.Jeden z policjantów puścił się biegiem.Cleo spojrzała na zwijającą się,sczerniałą postać.Trząsł się, drgał jakby podłączony do prądu.Przestraszyła się, że umiera.Uklękła przy nim.Chciała wziąć go za rękę,ulżyć mu jakoś, ale ręka wyglądała na boleśnie poparzoną.477 - Wszystko będzie dobrze - powiedziała łagodnie.- Zobaczysz.Zarazbędzie pomoc.Karetka już jedzie! Wyjdziesz z tego.Toczył głową z boku na bok, z otwartych ust, spomiędzy pokrytychpęcherzami warg wydobywał się żałosny, chrapliwy dzwięk.Był jeszcze dzieciakiem.Chyba nie miał nawet dwudziestu lat.- Jak ci na imię? - spytała łagodnie.Ledwo był w stanie skupić na niej wzrok.- Wszystko będzie dobrze.Zobaczysz!Policjant przybiegł z powrotem z dwoma płaszczami.- Proszę mi pomóc go owinąć.- Jest cały pokryty stopionym materiałem.Może powinniśmyspróbować to z niego zdjąć? - spytała.- Nie.Po prostu go owińmy.Najciaśniej, jak się da.W oddali usłyszała dzwięk syreny, z początku słaby, ale szybko corazgłośniejszy.Potem drugi.I trzeci.Z ciemnego wnętrza swojego priusa Miliarder Czasu przyglądał sięCleo Morey i dwóm policjantom, klęczącym na ziemi.Słyszał wycie syren.Migające, niebieskie światło przemknęło mu przed oczami.Widział, jakpierwszy przyjechał samochód policyjny.Dwa wozy strażackie, potemtrzeci.I karetka.Widział wszystko.Patrzył, bo tej nocy nie było już nic,czemu mógłby poświęcić czas.Wciąż tam był i patrzył, kiedy wstał świt.Przyjechała platforma z dzwigiem.Mg z wypalonym wnętrzem, ale zzewnątrz wyglądające niezle, jak ocenił, zostało podniesione z miejsca iwywiezione.Nagle ulica na zewnątrz wydała się cicha i spokojna.Miliarder Czasunatomiast, siedząc w swoim samochodzie, gotował się z wściekłości. R o z d z i a ł103Budzik miał zadzwonić za kilka minut, o 5.30, ale Roy Grace już byłzupełnie przytomny i słuchając porannego, ptasiego chóru, rozmyślał.Cleoteż nie spała.Słyszał szelest jej rzęs o poduszkę za każdym razem, kiedymrugnęła.Leżeli na boku, jak dwie łyżeczki.Mocno trzymał w ramionach jejnagie ciało.- Kocham cię - wyszeptał.- Tak bardzo cię kocham - odszepnęła.W jej głosie słychać było lęk.O 1.00 wciąż był w biurze, przygotowując się do spotkania zprawnikiem z Prokuratury Koronnej, kiedy zadzwoniła do niego.Jej głosbrzmiał naprawdę strasznie.Pojechał prosto do jej domu, a potem, wprzerwach między uspokajaniem jej, spędził prawie godzinę przy telefonie,tropiąc dwóch policjantów, którzy jako pierwsi przybyli na miejscezdarzenia.W końcu dotarł do tajniaka z sekcji przestępstw samochodowych,niejakiego Trevora Sallisa, który wyjaśnił mu, co tam robili.Była tozaplanowana akcja mająca na celu ujęcie herszta gangu.Według Sallisa, miejscowy męt będący na bakier z prawem współpracowałz policją i - przez przypadek, jaki się zdarza w życiu - to samochód Cleowzięty został na cel.Najwyrazniej coś poszło całkiem zle, kiedy złodziejspróbował spiąć przewody na krótko.MG TF słyną z tego, że trudno jeukraść.To wyjaśnienie uspokoiło Cleo.Jednak w całym tym zdarzeniu było coś,479 co głęboko niepokoiło Grace'a, chociaż nie potrafił wskazać co.Niedoszłyzłodziej przebywał teraz na oddziale intensywnej opieki medycznej wKrólewskim Szpitalu Hrabstwa Sussex - niech Bóg go ma w opiece w tymmiejscu, pomyślał Grace prywatnie - i jeśli przeżyłby następne godziny,miał zostać przeniesiony na oddział oparzeń w East Grinstead.Drugipolicjant, Paul Packer, znajdował się w tym samym szpitalu z ciężkimi, aleniezagrażającymi życiu oparzeniami.Co mogło spowodować zapalenie się samochodu? Czy dureń, nie mającpojęcia, w czym grzebie, przerwał przewód paliwowy?Takie myśli kłębiły mu się w zmęczonym mózgu, kiedy budzik zacząłdzwonić.Miał dokładnie godzinę, żeby pojechać do domu, wziąć prysznic,włożyć świeżą koszulę - pózniej tego ranka miała się odbyć następnakonferencja prasowa - i dotrzeć do biura.- Wez dzień wolny - powiedział.- Wezmę.Pocałował ją na do widzenia.Chris Binns, prawnik Prokuratury Koronnej przydzielony do sprawy KatieBishop, w opinii Grace'a - podzielanej przez zdecydowaną większośćoficerów policji - zgrywał strasznego ważniaka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Butcher Jim Akta Harry'ego Dresdena 07 Martwy Rewir.NSB
    Hill Antonio Lato martwych zabawek
    Christopher Stone Frame of Re The Dark Side of Stardom
    Eo Engholm, Stellan Vivo vokas
    Rahlens Holly Jane Poza czasem NieskończonoÂść
    § Palmer Michael Siostrzyczki
    Kraszewski Józef Ignacy Żeliga tajemniczy kasztelan i chłopka
    Christine Kling [Seychelle Su Bitter End (epub)
    Anthony Piers Xanth 04 Przesmyk Centaura
    Chris Ewan Dead Line (epub)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wielkikubel.opx.pl