[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wtedy też nic się nie zmieniło.- Wbił wzrok w sufit.Chciał jej opowiedzieć o swoim małżeństwie, o sobie, o tym,jakim człowiekiem był kiedyś, ale wciąż odkładał to napózniej.Za długo, uznał teraz.Jak może chcieć zbudować cośnowego, jeśli nie uporządkował jeszcze spraw z przeszłości?Nie uporał się z jej emocjonalnymi pozostałościami.- Nigdyci nie opowiadałem o Angeli.- Nie ma takiej potrzeby.- Wzięła go za rękę.Chciałazaprosić go do swego rodzinnego domu, a nie wywoływaćduchy przeszłości.- Owszem, jest.- Usiadł i sięgnął po szampana, które-go przynieśli tu ze sobą.Napełnił kieliszki i podał jej jeden.- Nie potrzebuję żadnych wyjaśnień, Spence.- Ale wysłuchasz mnie?- Tak, jeśli to dla ciebie takie ważne.Milczał przez chwilę, starając się zebrać myśli.- Poznaliśmy się, kiedy miałem dwadzieścia pięć lat.Byłem już wtedy u szczytu sławy i prawdę mówiąc, niewielesię dla mnie liczyło prócz muzyki.Spędzałem niemal całyczas w podróżach, robiłem to, co sprawiało mi przyjemność, iodnosiłem sukcesy, a to było dla mnie najważniejsze.Niktnigdy mi nie powiedział: Tego nie możesz mieć.Tego niemożesz robić.A więc kiedy ją zobaczyłem, zapragnąłem jej.Wypił łyk szampana.Natasza w milczeniu wpatrywałasię w bąbelki w kieliszku.150- I ona zapragnęła ciebie.- Na swój sposób.Problem w tym, że jej zainteresowa-nie mną było zaledwie ułamkiem mego zainteresowania jejosobą.Koniec końców, okazało się to dla mnie zgubne.Kochałem piękne rzeczy.- Dolał sobie szampana.- I byłemprzyzwyczajony, że je mam.Ona była doskonała, niczymdelikatna lalka z porcelany.Obracaliśmy się w tych samychkręgach, bywaliśmy na tych samych przyjęciach, lubiliśmy tęsamą muzykę i literaturę.Natasza przekładała kieliszek z ręki do ręki.Nagle po-czuła się nieszczęśliwa.- Wspólne zainteresowania są bardzo ważne - zauwa-żyła.- O, mieliśmy dużo wspólnego.Była tak samo rozpie-szczona i zepsuta jak ja, egoistyczna i ambitna.Nie sądzę,byśmy prezentowali szczególnie dobre cechy.- Za surowo siebie osądzasz.- Nie znałaś mnie wtedy.- Był za to wdzięczny losowi.- Byłem bardzo bogatym młodym człowiekiem, zbyt pewnymsiebie, który zawsze miał to, czego chciał.Wszystko sięzmienia.- Tylko ludzie, którzy się rodzą bogaci, mogą to uwa-żać za wadę - zauważyła.- Tak, masz rację.- Uśmiechnął się do siebie.- Zasta-nawiam się, co by było, gdybym cię spotkał, kiedy miałemdwadzieścia pięć lat.- Dotknął lekko jej włosów.- Tak czyinaczej pobraliśmy się w ciągu roku i znudziliśmy się sobą wparę miesięcy po tym, jak wysechł atrament na akcie ślubu.- Dlaczego?- Bo byliśmy do siebie zbyt podobni.Kiedy nasze mał-żeństwo zaczęło się rozpadać, bardzo chciałem je naprawić.Nigdy jeszcze nie poniosłem porażki.Najgorsze było to, że151bardziej ze względów ambicjonalnych niż z powodu uczuć doAngeli chciałem, żeby to małżeństwo trwało.Byłem zako-chany w jej wizerunku, jaki sobie stworzyłem.- Rozumiem.- Natasza pomyślała o sobie i o swoichuczuciach do Anthony'ego.- Naprawdę? - mruknął.- Mnie zrozumienie tego za-jęło lata.W każdym razie kiedy już to zrozumiałem, dołą-czyły się inne względy.- Freddie - domyśliła się Natasza.- Tak, Freddie.Choć wciąż byliśmy małżeństwem, od-daliliśmy się od siebie.Ale że byliśmy ludzmi kulturalnymi,na poziomie, więc zachowywaliśmy pozory zarówno nazewnątrz, jak i wobec siebie.Nie wyobrażasz sobie, jakponiżające i destrukcyjne może być kulturalne małżeństwo.To jedno wielkie oszustwo, i to dla obu stron.Oboje byliśmywinni.Pewnego dnia przyszła do domu wściekła, niepanowała nad sobą.Pamiętam, jak podeszła do barku, rzuciłana podłogę futro z norek, nalała sobie drinka, wypiła i cisnęłaszklanką o ścianę.Po czym oznajmiła mi, że jest w ciąży
[ Pobierz całość w formacie PDF ]