[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie potrafiłam się zmusić, by podejść bliżej i sprawdzić zresztą, co ztego, jeślibym nawet stwierdziła, że jeszcze żyje? Ręce miałam skute kajdankami, a windabyła gdzieś na dole.Przygnieciona zwłokami ciotka zaczęła się szamotać, usiłując się spod nich wydostać.Toskłoniło mnie do dodatkowego wysiłku, by podejść i pomóc jej.Nawet stojąc metr odkrawędzi poczułam zawrót głowy.Zamknęłam oczy i na ślepo zepchnęłam zwłoki Rona zHeleny, po czym odeszłyśmy na środek platformy.W pobliżu majaczyło na tle nieba olbrzymie ramię dzwigu.Wyobraziłam sobieznajdującą się pod nami przepaść i zatrzęsłam się z przerażenia.Ernie wciąż jeszcze żył.Potrząsnęłam go za ramię.Stracił dużo krwi i potrzebowałpomocy.Jego zdaniem nie było żadnego sposobu na sprowadzenie windy na górę.Nie był zbyt rozmowny: gdy go pytałam o jego stosunki z Bootsem i MacDonaldem,powiedział mi, żebym przestała pchać nos w nie swoje sprawy, zanim będzie za pózno.Jednocześnie złościł się na mnie, że nie mam ochoty zejść na dół po szczeblachumocowanych w otworach, w których pózniej zainstalowane będą awaryjne schody. Mogłabyś przynajmniej sprowadzić pomoc skarżył się. Strzeliłaś do mnie, jesteś miza to coś winna. Kochanie, strzeliłam do ciebie, gdyż w przeciwnym razie ty strąciłbyś mnie z tegowysokościowca.Nie mogę schodzić z wysokości trzydziestu pięter po drabinach po ciemku,zwłaszcza z kajdankami na rękach.Wunsch zaklął ponownie, tym razem pod adresem swoich kompanów.Zdaje się, iż Fureydał Crayowi kluczyki do kajdanek on miał mi je zdjąć przed zepchnięciem w przepaść.Obajnie chcieli, by jakiś przypadkowy przechodzień zobaczył moje zwłoki, zanim oni do nich niedotrą. Teraz zobacz, co z tego wyszło. Zabieraj się stąd i pozwól mi spokojnie tu umrzeć. Sądziłam dotąd, że jesteś prawdziwym macho powiedziałam z dezaprobatą. JohnWayne nigdy nie oskarżał swoich kompanów tylko dlatego, że sam został trafiony kulą.Ernie zaklął, a potem poprosił mnie, bym ściągnęła z siebie bluzę i owinęła nią jego, gdyżz powodu dużej utraty krwi zrobiło mu się zimno. Kochanie, nie potrafię jej zdjąć z siebie skutymi rękami.Poza tym nie miałabymnajmniejszej ochoty siedzieć całą noc na zimnym wietrze pod gołym niebem w samym tylkobiustonoszu.Ernie rzucił pod moim adresem kilka niepochlebnych epitetów, po czym zamilkł.Gdybyjeszcze chciała zamilknąć Helena.Ciotka jednak grając po raz pierwszy w swoim życiu rolęheroiny stała się nader wymowna.Opowiadała o swoim dzieciństwie, sprzeczkach z matką, otym jak Tony mój ojciec obciął włosy jej lalkom, gdy miała osiem lat.Po pewnym czasie trudno było wytrzymać potoku słów nasyconych emocjami, leczpozbawionych logicznego związku.Dla Erniego okazało się to tak bardzo męczące, żezażądał, by wreszcie zamilkła. Doprowadza mnie do szału tym swoim bełkotem oświadczył. W swoim domurozwiązałbym problem bardzo szybko.Wyobraziłam sobie LeAnn chichoczącą i mówiącą: Jesteś taki kochany, Ernie , izapędzającą jednocześnie do kuchni wszystkich, którzy mu przeszkadzali przyjaciół, dziecii matkę.Pomyślałam przez chwilę, co teraz LeAnn i Klara poczną ze sobą. Ona teraz już nie będzie ci taka posłuszna, Ernie.A jeśli ty jej trochę posłuchasz,przestaniesz myśleć o własnych problemach i kłopotach. Poprosiłam Helenę, by powtórzyłaszczególnie zawikłane opowiadanie o stryju Piotrze, psie i ogródku z kwiatkami.Na tym upłynęło nam trochę czasu.W pewnym momencie usłyszałam powracającąwindę.To nie mogło trwać długo, ale oczekiwanie na pomoc w towarzystwie rannego ipaplającej ciotki przedłużało się w nieskończoność.Kazałam Helenie przestać ględzić i skryć się razem ze mną za jedną z żelaznych belek. Teraz bądz już cicho, ciociu.Być może wracają, żeby nas zabić, więc nie powinnyśmyułatwiać im zadania. Masz rację, Wik.Ty zawsze dobrze wiesz, co robić.Nigdy w moim życiu nieprzeraziłam się tak bardzo, jak wtedy, gdy ten chłopak o pięknych oczach schwytał mnie wsklepie z alkoholem.Położyłam dłoń na jej ustach. Milcz już, kochanie.Wszystko opowiesz mi pózniej.Winda zgrzytnęła zatrzymując się.Poczułam chłód w dłoniach.Zapomniałam, która strona jest lewa, a która prawa.Z trudem usiłowałam policzyć wmyśli, ile naboi pozostało mi jeszcze w magazynku.Jednocześnie starałam się opanowaćdrżenie prawej ręki, w której trzymałam pistolet.Czekałam na zgrzyt otwierających się drzwi windy i na kroki na betonie.Kiedy upłynęłakolejna minuta w całkowitej ciszy, wyjrzałam spoza filaru.Zobaczyłam pustą windę stojącąna wysokości platformy.Wytężyłam słuch.W końcu zabrakło mi cierpliwości i wyszłam zkryjówki, ignorując ostrzegawczy głos Heleny.Nagle na lewo dostrzegłam poruszające się światełko.Z największą ostrożnościąprzesunęłam się w jego kierunku, uważając, żeby w ciemnościach nie wpaść nieoczekiwaniew jakiś otwór.Zwiatło wciąż się poruszało, by nagle zgasnąć.Przypomniałam sobie, co powiedział miErnie o drabinach.To musi być Cray lub może ktoś inny ze sprzymierzonych, usiłującyzaskoczyć nas z tyłu.Moje oczy już tak przyzwyczaiły się do ciemności, że bez trudu rozróżniałam czarnyotwór prowadzący w dół klatki schodowej.Leżąc obok na brzuchu nie spuszczałam z niegooczu.Po chwili światło zapaliło się ponownie.Gdy na krawędzi platformy pojawiła się ręka, zcałej siły uderzyłam w nią kolbą pistoletu.Cray krzyknął z bólu i opierając się ramieniem o drabinę wysunął drugą rękę i strzelił.Wystrzał rozległ się głośnym echem, ale zdążyłam się już odsunąć na bezpieczną odległość,podczas gdy on wyczołgał się na platformę.Mierząc w ciemny kształt znajdujący się przede mną, nacisnęłam na kurek pistoletuPonieważ leżałam w nieodpowiedniej pozycji, odrzut był dla mnie bolesny, a mimo to niewypuściłam pistoletu z dłoni.Nagle oślepiło mnie światło latarki, w ostatniej chwili, zanimrozległ się strzał, instynktownie zmieniłam pozycję, przetaczając się na drugi bok.Jakoś udało mi się dzwignąć na nogi i stanęłam za jedną z najbliższych belek.Crayświecił jeszcze przez moment, lecz kiedy strzeliłam, uprzytomnił sobie, że w świetle latarkirównież i on wystawia się na cel
[ Pobierz całość w formacie PDF ]