[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziała pani jego twarz, stąd odpowiedzialność.Przebiegł mnie dreszcz, ale zmarszczyłam czoło.- Ale on się chyba nie przejmował tym, że go widziałam.Właściwie zrobił wszystko,żebym go zapamiętała.Dlaczego?- Sami chcielibyśmy wiedzieć, dlatego właśnie będzie pani miała ochronę.PanieHamilton? - A kiedy Jeremiah spojrzał na agentkę, dodała: - Tym razem żadnych heroicznychwyczynów.Czytałam raport na pana temat, doskonale wiem, co się wydarzyło w NowymJorku.Każdy uzbrojony  ochroniarz , którego zobaczymy na brytyjskim terytorium, zostanienatychmiast zatrzymany, a pana i panią Delacourt rozdzielimy.Jeżeli grozba zrobiła na Jeremiahu jakiekolwiek wrażenie, nie dał tego po sobiepoznać.Nie odpowiedział, przytrzymał mi drzwi, kiedy wychodziliśmy z małego pokoju.Byłam szczęśliwa, ale nie podobała mi się myśl, że będziemy mieć ochronę.- Mam rezerwację w Carlton Tower.- Za bardzo publiczne.Moi ludzie zabiorą państwa w bezpieczne miejsce za miastem.Zastanawiałam się, czy robi to dla naszego bezpieczeństwa, czy dla bezpieczeństwapostronnych.Domyślałam się, że atak bombowy w Dubaju był skierowany na braciHamiltonów, ale żadnego nie dosięgnął, za to dostało się hotelowym gościom.Ogarnęło mnie poczucie winy, kiedy zerknęłam na Jeremiaha, ale on, jak zwykle, był nieodgadniony.Na tyle pytań chciałam poznać odpowiedz, ale wszystkie sprowadzały się do jednego:dlaczego? Dlaczego celem był Jeremiah? Dlaczego mi pomagał? I dlaczego zostałamwciągnięta w całe to zamieszanie?Jeżeli miałam nadzieję, że pojedziemy osobnymi samochodami, srodze się myliłam.Szliśmy przez dobrą chwilę, aż w końcu znalezliśmy się na rześkim londyńskim powietrzu.Czekał na nas czarny samochód, kiedy podeszliśmy bliżej, dotarło do mnie, że to bardzospecyficzny rodzaj taksówki.Dziewczynie przyzwyczajonej do nowojorskich taksówekfurgonetka wydawała się zdecydowanie nietypowa.- To najbezpieczniejszy środek transportu?Jeremiah nie ukrywał niezadowolenia, ale Marie wzruszyła ramionami.- Ten wtopi się w miasto i mam nadzieję, zmyli inne, które próbowałyby za wamijechać.Ostry wiatr przenikał przez ubranie.Schowałam się w samochodzie.Był takprzestronny, na jaki wyglądał z zewnątrz.Przesunęłam się na sam koniec.Samochódzakołysał się lekko, kiedy Jeremiah wszedł do środka, zatrzymał się i rozejrzał po wnętrzu.Wyglądałam przez okno, bo nie chciałam patrzeć na niego, ale dostrzegłam, że waha sięchwilę, aż w końcu usiadł najdalej ode mnie, po przekątnej.Był to przejaw hipokryzji z mojej strony, ale zabolało mnie to, że trzyma się z dalekaode mnie.Wyjazd z miasta odbywał się w milczeniu.Nie byłam w stanie nawet podziwiaćwidoków, bo wszystko przesłaniała jego obecność.Miałam doskonałą okazję, żeby zadaćnurtujące mnie pytania, ale bałam się, co usłyszę w odpowiedzi.Z tej przemieszczającej siętaksówki nie było ucieczki, byłabym uwięziona, musiałabym radzić sobie ze wszystkim, copowie.Byłam tchórzem, więc milczałam.Dopiero kiedy wyjechaliśmy na brytyjską wieś, zaczęłam zwracać większą uwagę naokolicę.Nie miałam pojęcia, jak daleko jedziemy, ale w miarę pokonywanych kilometrówkrajobraz stawał się coraz bardziej sielski i wiejski.Słońce zaledwie kilka razy wyjrzało zzaposępnych chmur, zanim schowało się za horyzontem.Chociaż światła było coraz mniej,widziałam zielone wzgórza usiane białymi owcami.Podczas dalszej jazdy poczułam, żekątem warg lekko się uśmiecham.Byłam w Londynie w dzieciństwie, ale nigdzie dalej.Kamienne średniowieczne domy współistniały z nowoczesnymi budynkami i samochodami,tworząc fascynującą dychotomię. - Pewnie chciałabyś wiedzieć, że Amyrah nic się nie stało.Serce podskoczyło we mnie na jego słowa, kamień spadł mi z serca.W przypływieulgi oparłam głowę o szybę, wolałam się przez chwilę nie odzywać.- Jak do tego doszło? - spytałam w końcu.- Nie wiem, byłem już w powietrzu, w samolocie, kiedy moi ludzie przekazali miwiadomość.- Przerwał, a potem dodał łagodniejszym tonem: - Rashid chyba nie przeżył.Zamknęłam oczy, ogarnięta smutkiem z powodu straty Amyrah.- Dlaczego to wszystko się dzieje? - wyszeptałam.Myślałam, że pytanie zginie w samochodowym hałasie, ale Jeremiah, po chwilimilczenia, odpowiedział.- Nie wiem.- Dlaczego on nienawidzi cię do tego stopnia, że zabija niewinnych ludzi? -Odwróciłam wzrok od okna i spojrzałam na Jeremiaha.- Wydaje mi się, że dla niego jesteśmy tylko wymówką, dzięki której może zabijaćludzi i zrzucać winę na innych.- Cały czas to samo - wymamrotałam, przypominając sobie zabójcę, którego nasłanona Jeremiaha.Pokrzyżowałam mu plany i ledwie uszłam z życiem z obu spotkań.Znówogarnął mnie strach.- Widziałam jego twarz i teraz.Nie byłam w stanie dokończyć.Dostałam gęsiej skórki, a zimy dreszcz zmroził mniedo szpiku kości.Usłyszałam szelest i Jeremiah znalazł się przy mnie.- Dopilnuję, żeby nic ci się nie stało, przyrzekam.- Dlaczego? - Spojrzałam mu prosto w oczy, za bardzo zmęczona, żeby czućzawstydzenie czy smutek z powodu naszego rozstania.- Kim dla ciebie jestem? Kim w ogóledla ciebie byłam?- Bo.- Jeremiah wyciągnął rękę, ale zobaczyłam, że zaciska dłoń w pięść.- Bo.Położyłam mu palec na ustach.- Nieważne - powiedziałam łagodnie, gładząc go kciukiem po brodzie.Była szorstkaod lekkiego zarostu.Opuściłam dłoń na kolano i wtuliłam się w niego.- Przytul mnie.Proszę.Jego ramiona niemal natychmiast zamknęły się wokół mnie, a ja skuliłam się w jegoobjęciach. Rozdział 13Była prawie północ, kiedy w końcu zatrzymaliśmy się przed kamiennym domem.W pewnej chwili deszcz zaczął dudnić o samochód, ale ja leżałam skulona, z głową nakolanach Jeremiaha.Kiedy się ocknęłam, zauważyłam, że przykrył mnie kurtką.Byłam muwdzięczna za ciepło, musnęłam nosem jego nogę, kiedy kierowca wysiadł i wszedł dowielkiego domu.Krocze Jeremiaha znajdowało się tuż obok mojej głowy.Ciągle zamroczona,wyciągnęłam rękę i pogłaskałam wypukłość przez spodnie.Poczułam, jak mięśnie jego udanaprężają się pode mną.Jeremiah sapnął, ale się nie poruszył.Pod wpływem mojego dotykuszybko nabrzmiał, a ja grzbietem dłoni masowałam go na całej długości.Jego palce zacisnęły się na moim nadgarstku jak imadło, unieruchamiając mnie.Podniosłam wzrok i zobaczyłam, że wpatruje się we mnie, a w jego zielonych oczach widaćlekki błysk [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
    Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
    Trigiani Adriana Valentine Roncalli 02 Brawo,Valentine(3)
    Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
    Christine Dorsey [Sea 02] Sea of Desire (epub)
    Ortolon Julie Prawie idealnie 02 Po prostu idealnie(1)
    Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl