[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie zmienia postaci rzeczy.A jeśli.jeśli jest tak jak twierdzisz ito właśnie winiarz jest mordercą, to tym bardziej głupio pokazywać się wtej galerii.Prezentacja przeznaczona jest dla prasy! Siergiej łapie się nanią ze słusznych dziennikarskich względów.Ja - też powiedzmy słusz-nych, jako jego osoba towarzysząca.Ale co tam będzie robić królowamebli?- Poddaję się - Montezuma podniosła ręce.- Sama się nim zajmij.Alei tak to wszystko to jedno wielkie dyletanctwo.Nawet nie wiemy, ktomiał interes w śmierci Olewa Kiwi.Na pewno zostali po nim jacyś spad-kobiercy, którym dostaną się te wszystkie brylanty.Może to właśnie onipostanowili go zlikwidować.A my tu się uganiamy za jakimiś mołdaw-skimi buddystami.- Spadkobierczynią była jego żona - powiedziała cicho Kaje.- Takprzynajmniej jest podane w testamencie.- A ty skąd to wiesz? - zdziwiłam się.- Juri zajmuje się tą sprawą, przynajmniej na razie.- Skoro tak, powinnaś również wiedzieć, że jego żona została w ze-szłym roku zabita.- Milutka rodzinka - gwizdnęła przez zęby Montezuma.- Rodzinkaumarlaków.- Trzy lata temu Kiwi trafił do szpitala - Kaje postanowiła ostateczniedobić nas swoim rozeznaniem w całej sprawie - w Szwajcarii.Do jakie-goś miasta.Schaffhausen.tak, na pewno, do Schaffhausen.Miał po-ważne problemy z nerkami.O mało co nie umarł.Właśnie wtedy napisałtestament.Cały majątek powierzał w nim swojej żonie.Schaffhausen, Schaffhausen.Zdaje się, że już gdzieś słyszałam tę na-zwę.No tak! Jednolufowa strzelba, prezent od Towarzystwa Myśliwskie-go szwajcarskiego kantonu Schaffhausen”.Informacje z notesu SiergiejaSinienki.- Co za spryciarz.Najpierw pisze testament.- Montezuma nigdy niewierzyła mężczyznom, to było jej życiowym credo.Jedyną istotą płcimęskiej, której ufała, był pomnik Barclaya de Tolli przy Soborze Kazań-skim.-.A potem jego żonę znaleziono martwą.- Monti, przecież tak nie można! - nie wytrzymałam.- Gdyby mu sięodechciało dzielić swoim majątkiem z żoną, to mógłby po prostu sporzą-dzić nowy testament.- Teraz to i tak bez znaczenia - przerwała mi Kaje.- Nie ma innego te-stamentu.Jutro powinien przyjechać adwokat Kiwi.- Po co? - zdziwiłam się.- Po co tu jego adwokat, skoro cały majątekznajduje się za granicą?- Nie mam pojęcia.Ale mogę zapytać Jurija.- Gdybyś była taka miła.- Podsumowując - Montezuma ponownie przejęła dowództwo - ja iWarwara pośledzimy niedobitków ze zgodnej hotelowego załogi.- Tam była również obsługa.Pięć osób.- przypomniałam.- Nie przerywaj.pionki zostawimy na później.A Kaje będzie namdostarczać informacji.Na bieżąco.Zgoda, Kaje?- Jah! 28 - Ogrom ofiary był tak widoczny, że Kaje aż się zarumieniła ina naszych oczach urosła o kilka dobrych centymetrów.28 Jah- (est.) dobrze!I natychmiast przystąpiła do swoich obowiązków.Wyjęła z torebkizłożoną kartkę papieru i mi ją podała.- Co to jest? - zanim zdążyłam rozprostować kartkę, Montezuma jużmija wyrwała.Niczym doskonale wytresowany jastrząb.- To adres jubilera.Tego nielegalnego - skromnie wyjaśniła Kaje.- Zuch dziewczyna! Czapki z głów! - powiedziała Montezuma, noszącatylko chustki.- Twój przyszły potomek może być z ciebie dumny.Jutrozajmiemy się tym typkiem.- Jeśli będziesz miała jeszcze jedną okazję, Waria - Kaje w błagalnymgeście złożyła ręce na brzuchu - zdobędziesz dla mnie autograf PolinyCzarskiej?- Masz to u mnie jak w banku - obiecałam.A miałam jakieś inne wyjście?* * *Montezuma, której nigdy wcześniej nie widziałam tak podminowanej,podjęła się rozwiezienia nas do domów.Najpierw podrzuciłyśmy Kaje naten jej odległy Prospiekt Obrony Obuchowskiej.Ta niewdzięcznica kate-gorycznie zabroniła Montezumie podjeżdżać eleganckim, ozdobionymprzyciemnionymi szybami BMW do swojej rudery bliżej niż na dwieprzecznice.Siedziałam z tyłu i jednym uchem przysłuchiwałam się ichsprzeczce.- Nie chcę jakichś niepotrzebnych pytań, Monti.- No to zaproś mnie do siebie, dziecino.Przedstawisz mnie jako bli-ską przyjaciółkę.- No co ty?! - Kaje przestraszyła się nie na żarty.- A niby skąd mamprzyjaciółki z takimi brykami? Juri nie zrozumie.- Wybacz.Zupełnie zapomniałam, że jesteś skromną córką mechani-ka, który przez całe życie tyrał na karuzeli.Wszystkie twoje przyjaciółki,jeśli w ogóle na czymś jeżdżą, to wyłącznie na „diabelskim młynie”.- tuMontezuma nie wytrzymała i walnęła pięścią w kierownicę.- Cholerajasna, Kaje, co się z tobą dzieje?! Co w tym złego, że ktoś podwiezie dodomu ciężarną kobietę? Nawet jeśli zobaczy.- Juri nie zobaczy.Jest w pracy.- Tym bardziej nie rozumiem.O co ci chodzi?- Sąsiedzi mogą zobaczyć.Nie chcę im dawać powodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]