[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. On nie ma pojęcia, co myśleć.Kiedy Tonks mu wszystko opowiedziała, nie uwierzył, ale gdywysłuchał nagrania. Rozumiem odezwał się Draco, przerywając mu ruchem ręki.Teraz już i tak nie mógłniczego naprawić. Przekażesz mu, że przepraszam? Manny chciał coś powiedzieć, jednakzrezygnował i jedynie skinął głową. Dziękuję.Za wszystko.Dzwięk zamykających się za Mannym drzwi rozbrzmiał w celi jak wystrzał z mugolskiej broni.Malfoy, trzęsąc się, stał w tej samej pozycji przez dłuższy czas.To koniec.Jego życie sięskończyło.Postępował niewłaściwie, kierowany złymi pobudkami.I przez to stracił wszystko, cobyło dla niego ważne.Położył się na podłodze, zbyt wyczerpany nawet na to, aby zapłakać.***Nikt inny nie przyszedł go odwiedzić.Draco miał nadzieję, że Harry wysłucha przekazanychprzez Manny ego przeprosin i zdecyduje się przyjść, choćby tylko po to, aby na niegonawrzeszczeć.Byłoby to dużo lepsze niż cisza, niż nieobecność, niż nic.W pewnym momencie ktoś przyniósł kolejny posiłek, jednak Draco nawet na niego nie spojrzał.Nie był głodny.Jeśli tak miałoby wyglądać jego dalsze życie, nie chciał go.Spał, gdy drzwi do celi otwarły się ponownie już grubo po północy.Zmrużył oczy, widząc okrytąpłaszczem sylwetkę, zarysowaną na tle wejścia.Osoba ta wyciągnęła różdżkę i szepnęła: Lumos.Draco nie widział dobrze, ale rozpoznał głos. Ojcze?Lucjusz zbliżył światło różdżki do swojej twarzy.Jej wyraz był niemal pogodny.Draco westchnął.Tak, teraz miał wybór.Mógł pozostać w tej celi, bez żadnej przyszłości, alboodejść z Lucjuszem.Wiedział, jaka jest cena.Ucieczka stąd oznaczała, że będzie miał dług wstosunku do ojca.Lucjusz uniósł po swojemu brew, jak gdyby pytając I co?.Draco wahał się jeszcze przez chwilę, po czym wstał i wyszedł za ojcem z celi.****popularne danie indyjskie na bazie wina, octu winnego i czosnku**OBRAZEKKONIEC ROZDZIAAU VIIROZDZIAA VIII8 marca, 2004: poniedziałekDraco śnił o Ronie Weasleyu.Ron wbijał w niego wzrok i przygniatał do wilgotnej ceglanej ściany.Jego wielka dłoń zaciskałasię wokół gardła Draco tak mocno, że niemal uniemożliwiała oddychanie. To twoje zadanie powiedział Weasley.Jego głos brzmiał tak, jak gdyby wydobywał się niez ust, a z zupełnie innego miejsca. Musisz to naprawić. Draco próbował coś powiedzieć,lecz nie był w stanie, jedynie gapił się na Weasleya bezradnie.Ale nie wiem jak!, krzyknął wmyślach. Każdy z nas miał klucz kontynuował Ron. Harry ma jeden.Znajdz kolejny.Malfoy desperacko potrzebował odetchnąć, płuca wręcz go bolały, jednak nie potrafił.Już zacząłwidzieć gwiazdy i wtedy Weasley go puścił.Opadł na mokrą ziemię, patrząc na górującego nadnim mężczyznę. Zabiłem cię, prawda?Weasley nie odpowiedział.Po prostu zniknął.Draco otworzył oczy i zobaczył nad sobą bogato zdobiony sufit.Zdezorientowany zamrugał kilkarazy.Dopiero gdy usiadł, przypomniał sobie, gdzie jest.Noc wcześniej miał taki sam sen i po raz kolejny szczegóły rozwiały się jak dym, zanim zdążył jeuchwycić.Pamiętał jedynie, że chodziło o Rona, ale nie wiedział, czy to ważne, czy nie.Teraznie był nawet pewien, czy może ufać własnemu umysłowi.Podszedł do jedynego w pokoju okna i zobaczył, że słońce zaczynało wschodzić.To już drugiranek, gdy obudził się w tym obcym domu, jednak jeszcze ani razu nie opuścił swojej sypialni.Wczoraj przez cały dzień drzwi pozostawały zamknięte.Skrzat przyniósł mu posiłek, ale Draconiczego nie zjadł, żądając w zamian spotkania z ojcem.Niestety bez efektu.Jego upórdoprowadził jedynie do tego, że teraz burczało mu w brzuchu.Do tego nie miał papierosów,przez co niemal wariował.Przeszedł przez pokój i zbadał zamek w drzwiach.Bez różdżki nie mógł zrobić wiele więcej.Wczoraj wypróbował kilka zaklęć, ale nie był w stanie rzucić niczego przydatnego.Co dziwne,nie wychodziła mu nawet prosta Alohomora.Zaklęcie należało do dziecinnie łatwych, gdy miałosię różdżkę, jednak bez niej nie udawało się za cholerę.Skoncentrował się, uznając, że zwykłe zaklęcie lewitujące mogłoby mu pomóc.Zamek wdrzwiach był staroświecki, mugolski, jeden z tych wyposażonych w prosty rygiel, a nie zasuwkę.Zamknął oczy i wyobraził sobie cały mechanizm, skupiając się na dzwigni.Musiał ją jedynieunieść i dziwił się, że nie pomyślał o tym wcześniej.Podniósł rękę i szepnął: Wingardium Leviosa.Zadziałało.Po przekręceniu gałki drzwi otworzyły się z cichym kliknięciem.Draco uśmiechnąłsię do siebie z zadowoleniem, po czym wygładził ubranie i wyszedł na bogato wystrojonykorytarz.W jednym z jego końców stało kilka zbroi, a ściany udekorowano obrazamiprzedstawiającymi krajobrazy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]