[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Przepra-szam - odchrząknął.- Nie chciałem ulec afektowi, ale mieliśmy takie nadzieje.Teraz okazuje się, żewolność zginęła, a rewolucja staje się tyranią kilku osób ponad całym narodem.Nie mogę pani pocie-szyć - zwrócil się do Sovay.Jego stalowoniebieskie oczy wydawały się jeszcze większe, kiedy zaszłyłzami.- Nie mogę prosić, żeby się pani nie martwiła, ale zrobię, co w mojej mocy, żeby dowiedziećsię, co się stało z pani ojcem i bratem.Ma pani na to moje słowo.RLT- Dziękuję panu, panie Barrett - powiedziała poruszona intensywnością jego uczuć.- Postaramsię znalezć w tym jakąś pociechę.Cieszę się, że pan tu jest.I że ty tu jesteś, Gabrielu - dodała.Podnio-sła z półki nad kominkiem zaproszenie od Dysarta.- Miałam wczoraj gościa i chętnie zasięgnę waszejrady.Zostałam zaproszona do Thursley Abbey - to mówiąc, podała im zaproszenie.- Hmm - Barrett obracał je w ręku zamyślony.- Dziwna sprawa.- Zaproszenie jest dla sir Johna - zauważył Gabriel.- On wie, że pani ojciec jest w Paryżu - powiedział Amerykanin.- Jest pan pewien? - zapytał Gabriel.- Z pewnością.On wie o wszystkim.- To prawda - potwierdziła Sovay.- A przynajmniej tyle wywnioskowałam z naszej rozmowy.- Skoro to wie, po co zaprosił Sovay? - Gabriel spojrzał z niepokojem na Barretta.- Nie mam pojęcia - Amerykanin wzruszył ramionami.- Ale z pewnością to nic dobrego - dodałi zwrócił się do Sovay: - Pokrzyżowała mu pani plany, a on bardzo tego nie lubi.Co gorsza, prawdo-podobnie zmusiła go pani do działania, zanim się jeszcze na to przygotował.To spotkanie było zapla-nowane na środek lata, a więc zostało przyspieszone.- Skąd pan to wie?Barrett uśmiechnął się i nagle wyglądał zupełnie jak mały łobuz.- Ponieważ jestem szpiegiem, panno Sovay.Czyż nie domyśliła się pani? - Z twarzy Ameryka-nina zniknął szelmowski uśmiech, mężczyzna zaczął kroczyć po pokoju.- Dobrze byłoby poznać jegoplany, dowiedzieć się, co knuje.- Sugeruje pan, że powinnam jednak pojechać do Thursley?- Ależ skąd! - wykrzyknął i znalazł się przy niej.- Nic podobnego nie przyszłoby mi do głowy.To byłoby zbyt niebezpieczne.Sovay spojrzała na Gabriela.- A co zrobiłby papa? Albo Hugh?- Pojechaliby, ale.- To mężczyzni - dokończyła za niego.- Skoro oni uważaliby to za swój obowiązek, to i ja takzrobię.Zresztą już przyjęłam to zaproszenie.- Proszę nie decydować się pochopnie - powiedział Virgil Barrett.- Ostatnio dużo się dzieje wLondynie.Coraz więcej aresztowań, przesłuchania podejrzanych.Zawieszono ustawę zabraniającądokonywania aresztowań bez nakazu sądowego.Jutro o siódmej odbędzie się protest w Golden Globew Cheapside, zobaczymy, co się tam wydarzy - to mówiąc, wyjął z kieszeni zegarek, ten sam, któryoddała mu wtedy w Compton.- Mam spotkanie z komitetem organizacyjnym, obawiam się, że jestemjuż spózniony.Przykro mi, ale muszę iść.Miłego dnia, panno Sovay.RLTBarrett wyszedł.Z dalszej rozmowy z Gabrielem wynikało, że zamierza on wziąć udział w pro-teście.- W takim razie idę z tobą - powiedziała.- Nie możesz.- zaczął Gabriel, ale przerwała mu.- Mogę - powiedziała.- I pójdę.Hugh zrobiłby to bez wahania i papa również.Kto wie, czemuw tej chwili muszą stawić czoła w obronie idei, w które wierzą.Myślisz, że tylko mężczyzni pragnąwolności? Jestem gotowa zrobić wszystko to, czego i oni by się podjęli.ROZDZIAA 14Następnego ranka Wallace, londyński kamerdyner, zaanonsował przybycie jakiejś francuskiejdamy.To madame Chantal pojawiła się z zastępem tragarzy, którzy nieśli naręcza sukien.Sovay nie-mal zapomniała o zapowiedzianej wizycie i miała ochotę odesłać krawcową.Nie miała czasu na zaj-mowanie się głupotami, ale Lidia - której oczy aż się zaświeciły na widok takich wspaniałości - prze-konała ją, by pozwoliła kobiecie zostać.- Przecież nie szkodzi zobaczyć, co ma do pokazania - zachęcała.- Zresztą, kto wie? A nuż towyjdzie panience na dobre.Sovay uległa.Może w ten sposób oderwie się od problemów.Po długim podlizywaniu się Lidiipozwoliła jej nawet zostać i pomóc w przymiarkach, o ile powstrzyma się od wydawaniu ochów iachów przy każdej koronce i obwódce.Madame była drobną, ruchliwą kobietą o ciemnej karnacji, ciemnych oczach i energicznym,szczerym sposobie bycia.Miała jedwabną suknię w żółto-niebieskie pasy i starannie uczesane włosy,upięte wysoko nad idealnymi lokami opadającymi na gładkie czoło.Sovay uznała, że kobieta albo maperukę, albo stosuje jakiś barwnik
[ Pobierz całość w formacie PDF ]