[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To nie byłomalowanie.Wspaniałe.- Kelsey podeszła bliżej, przyglądając się badawczo liniom i smugom ogwałtownych, krzyczących kolorach, wilgotnym jeszcze szerokim pociągnięciom pędzla.- Takie pierwotne.- Właśnie tak.Jesteś przygnębiona.- Niech to szlag trafi! - Kelsey wsunęła ręce do kieszeni.- Zaczynam podejrzewać, żemam wypisane na czole wszystkie emocje i uczucia.Masz bardzo wrażliwą twarz.- Podobnie jak i ja, przypomniała sobie Naomi.Niegdyś.- Domyślam się, że spotkanie rodzinne nie wypadło najlepiej.- Kompletnie do chrzanu.Stałam się przyczyną rozdzwięku między ojcem a babcią.Poważnego rozdzwięku.I, jak sądzę, trochę mniejszego, lecz nie mniej istotnego między nima macochą.- Dlatego, że tu zostałaś.- Dlatego, że jestem, jaka jestem.- Złapała zapomnianą przez matkę szklankęmrożonej herbaty i wypiła ją duszkiem.- Milicent nie tylko wykreśliła mnie ze swojegotestamentu, ale także z myśli i serca.Przestałam dla niej istnieć.- Och, Kelsey.- Naomi położyła rękę na ramieniu córki.- Jestem pewna, że wcale taknie uważa.- Jesteś pewna? - odstawiana szklanka uderzyła o szklany blat.Współczucie i troska Naomi przeszły we wściekłość.- Oczywiście, że tak uważa.To do niej podobne.Przykro mi, że masz przeze mnie tylekłopotów.- Przez siebie samą! - wybuchnęła Kelsey.- Przez siebie.Już chyba najwyższy czas,żeby wszyscy zrozumieli, że mogę myśleć, działać i odczuwać samodzielnie.Gdybym niechciała tu być, toby mnie nie było.Nie jestem tu po to, żeby im dokuczyć czy ukryć się przedludzmi.Jestem tutaj dla siebie.Naomi wzięła głęboki oddech.- Masz rację.Absolutną rację.- Gdybym chciała być gdzie indziej, byłabym tam.Nie dam się zastraszyć aniprzekupić, ani wpędzić w poczucie winy w związku z czymś, co jest dla mnie ważne.Arodzina jest dla mnie ważna.Three Willows jest dla mnie ważna.I ty też.- W porządku.- Naomi sięgnęła po szklankę.Jej ręka nie była tak pewna jak zawsze.-Dziękuję.Kelsey z trudem powstrzymała się, by nie kopnąć donicy z geranium.- To niewiele ma wspólnego z wdzięcznością.Jesteś moją matką.Obchodzisz mnie.Podziwiam cię za to, co potrafiłaś zrobić ze swoim życiem.Może nie jestem zachwyconatymi wszystkimi latami pośrodku, ale lubię cię taką, jaka jesteś.I z całą pewnością nie będęsię przed nimi czołgać i udawać, że nie istniejesz, tylko dlatego że Milicent życzyłaby sobietego.By nie opaść na krzesło, Naomi z całym sił oparła się o stół.- Nie wyobrażasz sobie, nie możesz sobie wyobrazić jakie to uczucie, gdy słyszysztwoją dorosłą córkę mówiącą, że lubi cię taką, jaka jesteś.Tak bardzo cię kocham, Kelsey.Złość Kelsey minęła jak ręką odjął.- Wiem o tym.Nie wiedziałam, jaka jesteś, dopóki cię znowu nie zobaczyłam.Straciłam całąogromną miłość, którą odczuwałam do małej dziewczynki.A potem tu przyjechałaś i dałaś miszansę.Jestem oczarowana tobą jako kobietą.Jestem z ciebie dumna.Gdybyś jutro wyjechałai nigdy już nie wróciła, i tak ofiarowałabyś mi więcej, niż kiedykolwiek marzyłam.- Nigdzie nie wyjeżdżam.- Kierując się sercem, Kelsey zrobiła krok naprzód iotworzyła ramiona.- Jestem dokładnie tam, gdzie chcę być.Zaciskając mocno oczy, Naomi napawała się dotykiem i zapachem swojej córki.- Ja ci to wynagrodzę, znajdę sposób, by ukoić twoje serce.- Nie rób tego.Nie martw się o mnie.- Pokrzepiona na duchu, Kelsey uspokoiła się nieco.- Wściekałabyś się razem ze mną.A jestem cholernie wściekła.- Znowu ją poniosło,odwróciła się gwałtownie i zaczęła chodzić tam i z powrotem.- I zraniona.Nie do wiary, żeto aż tak boli.Jak ona w ogóle może przypuszczać, że zależy mi na pieniądzach! Jak śmiewykorzystywać to, a także moje uczucia przeciwko mnie.Chce mnie sobie podporządkować!Podporządkowywanie ludzi stanowi istotę jej charakteru.Zawsze taka była.- Nie mogła unieważnić testamentu dziadka.Założę się, że to jej spędza sen z powiek.Ona i niemoc! To jej się nie mieści w głowie! I w tym wszystkim tatuś! Był zdruzgotany.Krzyczał na nią.Nigdy dotąd nie podniósł na nią głosu.- Podniósł.- Naomi uśmiechnęła się z wyrazną satysfakcją.- To było dawno.Cieszęsię, że stanął po twojej stronie.- Chciałabym móc powiedzieć, że odwdzięczyłam mu się tym samym.Ale ja byłamprzerażona, widząc ich skaczących sobie do oczu.Widząc narastający dystans pomiędzy nima Candace.I mając, słusznie lub nie, świadomość, że to wszystko z mojego powodu.Tanieugiętość babci, ten jej całkowity brak woli wysłuchania argumentów drugiej strony! - Czyżw identyczny sposób nie mówiono o mnie? - zreflektowała się Kelsey.I znów się przeraziła.- Ma zatem do wyboru dwa wyjścia - wtrąciła Naomi.- Albo się ugnie, albo umrze wsamotności.- Chcę wierzyć, że się pogodzą - szepnęła Kelsey.- Muszę w to wierzyć.Ale co domnie i babci, wątpię czy kiedykolwiek dojdzie do zgody.Nie po dzisiejszym dniu.Onaośmieliła się nawet posłużyć Pride'em przeciwko mnie! Powiedziała, że najprawdopodobniejdogadałaś się z jednym z twoich - powtarzam jej słowa - wykolejonych przyjaciół, żeby otrułkonia.Skoro mogłaś zabić człowieka, cóż dla ciebie znaczy.- urwała spłoszona.- Zabić konia - dokończyła Naomi.- No właśnie, czemu by nie?Przepraszam.- Skonsternowana Kelsey potarła obolałe skronie.- Zraniłam cię.- Nie szkodzi.Z pewnością ona nie jest odosobniona w swej podejrzliwości.Jednym zpowodów, dla których znajduję się teraz tutaj, (próbując rozładować napięcie - powiedziała,wskazując na płótno - są właśnie te krążące pogłoski o moim rzekomym udziale w śmierciPride'a.Podobno chcę zgarnąć za niego majątek z tytułu ubezpieczenia.Kelsey zacisnęła ręce w pięści.- To podłe! Nikt, kto cię zna, w to nie uwierzy!- Niestety, takie praktyki się zdarzają.W świecie wyścigów jest także dużo zła,Kelsey.Pogłoski ucichną.- Znowu schwyciła pędzel.- Prosta arytmetyka ukręci im łeb.Choćby Pride był ubezpieczony na nie wiem jaką sumę, dla mnie więcej znaczył żywy, natorze i w hodowli.Ale to porusza wspomnienia.Moje.Innych. Spokojniejsza, zaczęła ponownie malować.Malowanie było moją terapią więzienną.Sposobem na przeżycie, na rozładowanieemocji.Człowiek nie chce się zagłębiać w swoim wnętrzu.Pogrążać w złości, żalu, strachu.Zwłaszcza w strachu.- Czy mogłabyś mi o tym opowiedzieć? - rzuciła szybko Kelsey [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    07. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz1 Wschodzšcy Cień
    03. Robert Jordan Koło Czasu t2 cz1 Wielkie Polowanie
    Robert Jordan Koło czasu 08 Ten Który Przychodzi Ze œwitem
    Seghers Jan Robert Marthaler 01 Zbyt piękna dziewczyna
    Claimed by the Alpha (a BBW Wer
    Christie Agata Chleb olbrzyma
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • conclusum.xlx.pl