[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przez cały wieczór? Tak.Znaczy nie.Zrobiłam sobie jedną krótką przerwę na pa-pierosa na pokładzie.Arkadij pamiętał, że o dwudziestej trzeciej piętnaście Skiba wi-dział ją na pokładzie, szła w stronę dziobu. Ktoś cię widział.219Lidia bardzo starała się stworzyć wrażenie, że próbuje coś sobieprzypomnieć.Mrużyła oczy, kręciła głową i nawet lekko wzdychała. To pewnie nie ma żadnego znaczenia odezwała się w końcu.Ale przy relingu rufowym widziałam Susan. Jak była ubrana? Pytanie ją zaskoczyło. Nie wiem, chyba w białą bluzkę i dżinsy powiedziała nie-pewnie. A Zina? Jak Zina była ubrana? W białą bluzkę i chyba niebieskie spodnie. Więc Zinę też widziałaś?Lidia gwałtownie zamrugała jak ktoś, kto potknął się o niespo-dziewany schodek. Tak. Gdzie? Na pokładzie rufowym. A one cię widziały? Nie sądzę. Byłaś na tyle blisko, żeby zauważyć, jak obie były ubrane, ajednak żadna z nich cię nie widziała? Mam doskonały wzrok.Kapitan często powtarza, że chciałbymieć oficera z takim wzrokiem jak mój. Ile razy pływałaś pod dowództwem kapitana Marczuka?Doskonały wzrok Lidii rozbłysnął jak dwie zapalone świeczki. To mój trzeci rejs z Wiktorem Siergiejewiczem.Już podczasnaszego pierwszego wspólnego rejsu stał się czołowym kapitanem wcałej flocie.Podczas drugiego przekroczył plan połowów o czter-dzieści procent i dostał tytuł Bohatera Pracy Socjalistycznej.Wy-znaczono go też na delegata na zjazd partii.Znają go w Moskwie imają wobec niego wielkie plany.220Arkadij dopił wino i wstał.Stan jego nóg wciąż pozostawiałwiele do życzenia, ale mógł już chodzić.Również jego umysł za-czynał nabierać rozpędu. Dziękuję. Mogę zorganizować wędzoną rybę zaproponowała Lidia.Możemy się jeszcze napić wina, coś przekąsić.Arkadij zrobił na próbę dwa kroki.Wyglądało na to, że uda musię dotrzeć do drzwi. Arkadij powiedziała Natasza. Tylko patrz, gdzie rzuciszpierwszym kamieniem.f& f& f&Z wyjątkiem zielonkawej poświaty rzucanej przez ekrany radaru iloranu* oraz mdłego blasku nastawów radiowych, szklanej kuliżyrokompasu i tarczy telegrafu maszynowego, na mostku panowałyciemności.Przy stanowiskach sterowniczych na dwóch końcachkonsoli stały dwie ciemne postacie: Marczuk po stronie sterburty,sternik za kołem sterowym.Patrząc na nich, Arkadij zdał sobiesprawę, do jakiego stopnia Gwiazda Polarna prowadzi się sama.Zcichymi pyknięciami automatyczny pilot konsekwentnie utrzymy-wał wcześniej ustawiony kurs, a jakby zawieszone w powietrzuwskazniki przekazywały dane już po fakcie, informując tylko odecyzjach podjętych przez prujący fale statek przetwórnię.* System nawigacji hiperbolicznej dużego zasięgu. Renko. Marczuk dostrzegł Arkadija. Bukowski cię szuka.Skarży się, że nie składasz mu raportów. Skontaktuję się z nim.Towarzyszu kapitanie, możemy chwilęporozmawiać?Arkadij zauważył, że na dzwięk jego głosu sternik aż zesztywniał.221Nie było zwyczaju, by robotnicy z przetwórni wchodzili na mostekbez wyraznego zaproszenia. Zostaw nas samych polecił mu kapitan. Ale. Przepisy wymagały, by na mostku zawsze przebywałodwóch oficerów lub oficer ze sternikiem. Nic się nie martw uspokoił go Marczuk. Ja przejmę ster,marynarz Renko będzie obserwował niebo i morze.Nic się nie sta-nie.Kapitan zamknął drzwi za sternikiem i upewnił się, że pomiesz-czenie nawigacyjne jest puste, po czym stanął za sterem.Zciankadziałowa za jego plecami mieściła tablicę czujników przeciwpoża-rowych i kasetkę z miernikami promieniowania, które miały sięprzydać w razie wybuchu wojny.Przy każdym pyknięciu autopilotaw reakcji na działanie fal koło steru ledwo dostrzegalnie drgało ikorygowało kurs. Towarzyszu kapitanie, czy przespaliście się z Ziną Patiaszwili? spytał Arkadij.Marczuk nie odpowiedział od razu i na mostku zapadła cisza.Ogromne wycieraczki zgarniały śnieg z przedniej szyby i przezoczyszczone okienka widać było sterczące na pokładzie dziobowymkołowroty kotwicowe i ułożone po obu stronach zwoje sklarowa-nych lin.Za nimi roztaczała się rozświetlona światłem szperaczapozornie nieprzenikniona ściana sypiącego śniegu.Na mostku pa-nował przenikliwy chłód i Arkadij poczuł, że znów zaczyna dygotać.Na konsoli stał monitor radaru Foruna, produkcji japońskiej.Obra-cająca się po ekranie kreska była w paru miejscach przerwana przezopad śniegu i ukazywała dwa utrzymujące stałą pozycję rozbłyski to zapewne Orzeł i Wesoła Jane , domyślił się Arkadij.Echo-sonda marki Kalmar była produkcji radzieckiej i z jej wskazań wy-nikało, że Gwiazda Polarna płynie z szybkością czternastu węzłóww stosunku do dna, co znaczyło, że starą łajbę dodatkowo wspomaga222ruch fal.Zgodnie z warunkami umowy o wspólnych połowach ra-dzieckie statki nie mogły stosować echosond na obszarze amery-kańskich wód terytorialnych, ale kapitanowie woleli nie ryzykować iwłączali echosondę, gdy na mostku nie było Amerykanów. To tak prowadzisz to swoje dochodzenie? rzekł w końcuMarczuk. Rzucając ludziom w twarz dzikie oskarżenia? Z uwagi na bardzo ograniczony czas, tak. Podobno dobrałeś sobie do pomocy Czajkowską.Dziwnywybór. Nie dziwniejszy niż wasz wybór mnie. Na konsoli leżą papierosy.Zapal mi jednego.Paczka marlboro.Arkadij przypalił papierosa, widząc, jak w świetle zapałki ka-pitan badawczo mu się przygląda.Stary numer.Stosowany przezsilniejszego, który w ten sposób chce speszyć rozmówcę i dojrzeć wnim oznaki zmieszania. Masz gorączkę? Mam dreszcze. Sław nazywa ciebie i Nataszę parą wichrzycieli.Jak ci się topodoba? Sławowi przydadzą się tacy wichrzyciele. Natasza coś o mnie mówiła? Nie, ale poznała mnie z Lidią. I Lidia ci powiedziała. Marczuka wyraznie to zaskoczyło. Bezwiednie. Arkadij zdmuchnął zapałkę i powrócił wzrokiemdo przedniej szyby, letargicznie omiatanej przez wycieraczki.Dopadającego śniegu dołączała mgła.Jeśli mgła jest myślą, śniegoznacza działanie. Słyszała, że wypytuję o kontakty Ziny z ofice-rami.Zależało jej na waszej reputacji i dlatego wyznała, że macie jużkochankę.Ją.Dlaczego? Twierdzi, że wszyscy, łącznie z waszą żoną,wiedzą, iż sypiacie ze swoją bufecicą.Nawet ja o tym wiedziałem.223Próbowała mnie powstrzymać od dalszego drążenia tematu.Było tojak rzucenie się dla was pod pociąg, byle go tylko zatrzymać. Czyli tylko się domyślasz. Przedtem tylko się domyślałem.Kiedy to było?Koło sterowe drgnęło w prawo, potem w lewo i jeszcze raz wlewo, utrzymując kurs.Odczyt na wskazniku echosondy pokazywałgłębokość dziesięciu sążni.Płytko.Marczuk wydobył z siebie dzwięk będący albo odchrząknięciem,albo parsknięciem śmiechem. Jeszcze przed wypłynięciem.Strasznie wlokło się czekanie naremont statku.Wiesz, zwykle podczas remontu jest urwanie głowy,bo stocznie próbują wciskać szajs: niewłaściwą blachę, niedbałespawy, popękane stelaże kotłów i różne takie.Dla marynarki wo-jennej mają dobre materiały, więc trzeba im od rana do wieczorapatrzeć na ręce, żeby tobie też dali dobry mosiądz, miedz, alterna-tory.Ale tym razem wszystko szło jak po maśle.Krótko mówiąc,nudziło mi się, a żona na miesiąc pojechała do Kijowa.Słuchaj, totypowa ckliwa historyjka.Umówiłem się z paroma kolegami z ma-rynarki wojennej, którzy chcieli pójść do prawdziwej knajpy mary-narskiej.Poszliśmy do Złotego Rogu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]