[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Caroline oddychała z trudem.Twarzmiała bladą, miejscami nawet lekko siną.Doktor Pilsner osłuchiwał właśnie klatkę piersiową dziewczynki.Na widok Davida uśmiechnął się.Skończywszy badanie, wziął go podramię i odprowadził na bok.- Biedactwo bardzo cierpi - powiedział.- Co się z nią dzieje?- To co zwykle.Ma szmery w płucach i wysoką temperaturę.-Zatrzymają pan w szpitalu?- Bez wątpienia.Sam pan wie najlepiej, że przy tego rodzajuproblemach lepiej nie ryzykować.David skinął głową.Zerknął na oddychającą z trudem Caroline.Wyglądała tak krucho i bezbronnie.Jej widok sprawił, że poczuł lęk oNikki.Równie dobrze na tej kozetce mogła się przecież znajdować jegocórka.- Jest do pani telefon z zakładu medycyny sądowej - poinformowałaAngelę jedna z sekretarek.- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - odezwał się w słuchawce głosWalta.- Skądże - odparła.- Odkryliśmy parę nowych rzeczy na podstawie próbek pobranychpodczas autopsji Hodgesa.Czy nadal to panią interesuje?- Oczywiście.- Po pierwsze, miał we krwi sporą dawkę alkoholu.- Jakim cudem udało się wam to odkryć po tak długim czasie?- To łatwe, jeśli można zbadać płyn oczny - odrzekł Walt.-Upewniliśmy się także, że DNA skóry znajdującej się pod jegopaznokciami różni się zasadniczo od jego własnego.Bez wątpienia jest towięc tkanka mordercy.- A co z tymi drobinkami węgla w naskórku? - zapytała Angela.-Wyjaśniliście jakoś tę zagadkę?- Szczerze mówiąc, niewiele się tym na razie zajmowałem -powiedział Walt.- Zmieniłem jednak zdanie co do tego, że te drobinkidostały się tam podczas walki.Uświadomiłem sobie, że odkryliśmy je wskórze właściwej, a nie epidermie.Ich obecność tam musi świadczyć oistnieniu jakiejś starej, zabrudzonej węglem blizny, podobnej do tej, jakąmam ja sam w miejscu, w które w szkole średniej wbiłem sobie ołówek.- Ja też mam taką bliznę na prawej dłoni.- Nie zajmowałem się za wiele tą sprawą, gdyż ani policja stanowa,ani biuro prokuratora nie naciskało na nas, byśmy pośpieszyli się zbadaniami.Zwlekałem więc, ile tylko się dało, mieliśmy bowiem sporoinnej, bardzo pilnej pracy.- Rozumiem - pokiwała głową Angela.- Wciąż jednak bardzointeresują mnie wszystkie pańskie odkrycia.Jeśli więc natrafi pan na cośnowego, proszę dać mi znać.Telefon Walta sprawił, że Angela na moment wróciła myślami dosprawy Hodgesa.Zastanawiała się, co robi Phil Calhoun.Od czasu wizytyw jego domu nie miała od niego żadnych wieści.Przypomniała też sobie,jak okropnie czuła się owej nocy, kiedy David pojechał do szpitala,zostawiając ją samą w domu.Zerknęła na zegarek i stwierdziła, że rozpoczęła się już przerwa nalunch.Wyłączyła mikroskop i narzuciwszy płaszcz na ramiona, ruszyła naparking po samochód.Powiedziała Davidowi, że chce mieć broń,postanowiła ją zatem kupić.W Bartlet nie było magazynu ze sprzętem sportowym, ale sklepStaleya handlował między innymi bronią palną.Jego właściciel gotów byłsłużyć Angeli wszelką pomocą.Zapytał, po co potrzebna jej broń, a kiedyodparła, że do ochrony domu, namawiał ją na kupno dubeltówki.W niespełna piętnaście minut Angela dokonała wyboru: kupiłasamopowtarzalną,dwunastostrzałowąstrzelbę.Staleybyłuszczęśliwiony, mogąc objaśniać jej, jak ją ładować i rozładowywać.Zwrócił też szczególną uwagę na przestrzeganie zasad bezpieczeństwaoraz zachęcał do przeczytania dołączonej do strzelby instrukcji obsługi.Niosąc broń do samochodu, Angela czuła się zakłopotana.Mimo iżprosiła Staleya, by dokładnie owinął zakup papierem, i tak łatwo byłopoznać, co ten pakunek zawiera.W drugiej ręce trzymała pudełko znabojami.Z ulgą schowała strzelbę do bagażnika i już miała wsiąść dosamochodu, kiedy popatrzywszy przez park na posterunek policji,zmieniła zamiar.Czuła się winna z powodu wywołania poprzedniego dniascysji z Robertsonem.Wiedziała, że David ma rację: nie warto było sobierobić wroga z szefa policji.Nawet jeśli nieudolnie prowadził śledztwo wsprawie Hodgesa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]