[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jeśliciała nie było w rzece czy w innym zbiorniku wody, musi sięono znajdować w ziemi.Zabójcy korzystając z rozgardiaszupanującego na weselu bez trudu mogli się z niego wyniknąć, narazie ukryć zwłoki gdzieś w pobliżu, a pózniej, na drugi czytrzeci dzień, spokojnie je pochować.- Ale gdzie? - mruknął któryś z oficerów obecnych naodprawie.- Szukaj wiatru w polu.- To bardzo proste - spokojnie odpowiedział kapitanMajewski - zwłoki mogły być pochowane jedynie na gruncienależącym do Władysława Seklaka.- Dlaczego?- Bo każdy inny gospodarz, choćby przy okazji wiosennychsiewów i orki - wyjaśniał kierownik sekcji zabójstw - zaraz byspostrzegł, że na jego gruncie ktoś coś kopał.A że we wsi aż sięroiło od plotek na temat losu Adama Tupy, nikt takiegospostrzeżenia nie trzymałby w tajemnicy.Albo by od razu danoznać sołtysowi i milicji, albo po prostu sami chłopi chcielibyzbadać, co zostało ukryte w rozkopanej ziemi.- Sądzę, że kapitan Majewski ma rację - zauważył naczelnikWydziału Kryminalnego - ale o ile się orientuję, WładysławSeklak jest właścicielem coś ze dwunastu hektarów ziemi.I topołożonej w kilku kawałkach.- Ostatnio także wydzierżawił z funduszu ziemi dodatkowecztery hektary - uzupełnił kapitan.- Odnalezienie miejsca zwłok wydaje mi się beznadziejne.- Zawsze trzeba mieć nadzieję - uśmiechnął się kapitan.- Wcale nie potrzeba robić poszukiwań na dwunastu czyszesnastu hektarach.Wystarczy na jednej piątej tego terenu.Anawet na jeszcze mniejszej powierzchni.- Tak sądzicie, kapitanie? - jeden z obecnych na odprawieoficerów wyraził wątpliwość.- Z całą pewnością można przyjąć - dowodził Majewski - żezabójstwa Adama Tupy dokonano mniej więcej w promieniudwustu pięćdziesięciu metrów od domu Władysława Seklaka.Uciekinier ubrany w ciężki kożuch i filcowe buty na nogach niemógł dalej uciec.Dopadli go na szosie albo na tym pastwisku itam wykończyli.Wszystkie zeznania określają nieobecnośćSeklaka i Prostonosa na jakieś piętnaście minut.Nikt z gościnie spoglądał wtedy na zegarek, ale nawet jeżeli przyjmiemy, żeci dwaj byli poza domem aż do pół godziny, zbrodni dokonanow pobliżu.- Z tym się zgadzam - przytaknął naczelnik wydziału.- Sądzę, że zwłoki najpierw ukryto.Być może właśnie w tychkrzakach nad rzeką.Pózniej wykopano grób i przeniesiono tamciało.Jestem przekonany, że ten pogrzeb zorganizowanodopiero po zakończeniu weseliska.W przeciwnym wypadkudłuższa nieobecność pana młodego i gospodarza weselamusiałaby się rzucić w oczy uczestnikom zabawy.To zupełniejasne, prawda?- Oczywiście.- Największym ryzykiem dla przestępców był transportzwłok.Dlatego też na pewno wybrali na miejsce grobu najbliżejpołożony kawałek piaszczystej gleby, należącej do Seklaka.- Dlaczego piaszczystej?- Bo w takiej ziemi najłatwiej wykopać głęboki dół.Piasekmożna też tak rozrzucić, aby pozostał jak najmniejszy ślad.Naglinie czy na czarnoziemie taki wykop byłby przez długi czaswidoczny Poza tym ciało pochowane w piasku rozkłada sięstosunkowo szybko.Obu zabójcom także i o to chodziło.- Waszemu rozumowaniu - pochwalił naczelnik wydziału -nie można niczego zarzucić.- Jeżeli ciało uległo rozkładowi, to w jaki sposób kapitan jeodnajdzie po bez mała siedemnastu latach?- Czaszka i kości szkieletu powinny się zachować.- Nawet umiejscowienie ewentualnego grobu na kawałkupola o wymiarach nie większych niż na przykład jeden hektarnie będzie sprawą prostą - zauważył któryś z porucznikówobecnych na odprawie.- Przestępcy wykazali dotychczas sporo sprytu i dużo silnejwoli.Nie załamali się w krzyżowym ogniu pytań.Ułożyli sobiewygodną dla nich wersję wypadków i trzymali się jej wiernie.Nie przypuszczam jednak, żeby byli aż tak przewidujący, abypochować swoją ofiarę zupełnie nagą.Może mu zabrali kożuchi te filcowe buty? A może chcąc się jak najprędzej uporać ztajnym pogrzebem wrzucili nieboszczyka do dołu w takimstanie, w jakim znajdował się w chwili śmierci? Tak czy inaczej,w tej mogile muszą się znajdować jakieś kawałki metalu.Choćby guziki, bilon czy zapalniczka.- Dokumenty mu jednak zabrali.- Przyznaję - potwierdził kapitan Majewski - że przestępcybyli na tyle sprytni, iż zrewidowali swoją ofiarę, a znalezionedokumenty pózniej podrzucili w mieszkaniuAdama Tupy, aby jeszcze bardziej zaciemnić sprawę.Ale czyodpruwali guziki od spodni lub marynarki, bardzo w to wątpię.Zwłoki na pewno uległy rozkładowi, ale metal musiał się oprzećdziałaniu czasu.Zwykle żelazo mogło ulec korozji, ale na guzikiczy sprzączki używa się raczej stali nierdzewnej lubponiklowanej, albo stopów miedzi.- Co proponujecie? - zapytał naczelnik.- Rozporządzamy obecnie znakomitą aparaturą.Naszeprzyrządy wykryją niezawodnie gram metalu na głębokościkilku metrów.Zaopatrzyłem się w dokładne plany gruntównależących do Władysława Seklaka.Zaznaczyłemprzypuszczalne miejsce grobu.Przeczeszemy naszą aparaturącały ten kawałek ziemi i oznaczymy wszystkie punkty, gdzieprzyrząd wykazuje obecność w ziemi choćby kawałka metalu.- Tych miejsc może być bardzo dużo.- To trudno.Będziemy kolejno każdy taki skrawek ziemidokładnie badać.Zaczniemy od miejsc, gdzie aparat wykryjestosunkowo dużą ilość metalu.Jeśli trzeba, będziemy kopać itam, gdzie aparatura wykaże tylko jego ślad.Ale nie sądzę, żebyaż do tego doszło.Wydaje mi się, że znalezienie zwłok i ichidentyfikacja przysporzy nam stosunkowo mało kłopotu.- Kapitan jest urodzonym optymistą.- Nie.Tylko nie wspomniałem wam o jednym.Adam Tupa,jak to ustaliła jego rodzina, miał wstawione sztuczne zęby.Własne stracił w jakiejś bójce.Ustaliliśmy, gdzie i kto te zębywprawiał.Dentysta zawsze pozna swoją rękę, choćbydokumentacja protetyczna przepadła.Wiemy też, o które zębytam chodziło
[ Pobierz całość w formacie PDF ]