[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy.Rozdział 25Tak, Gabe zamorduje mnie we śnie.WestonSprawdziłem telefon.Minęła godzina.Spodziewałem się, że Gabe wpadnie do mojego pokoju,żeby nawrzeszczeć na mnie, rzucić czy mś albo walnąć mnie pięścią w twarz.%7łe w najlepszy m wy padku wy śle mi SMS-a o niedotrzy maniu obietnicy.Ktoś zapukał do drzwi.Otworzy łem z uśmiechem, spodziewając się powitalnego ciosuw szczękę.Zamiast tego zobaczy łem Davida i Jamesa.Cóż, wolałby m zarobić w twarz. Jak mija dzień? spy tał James.Jego słowa zabrzmiały mechanicznie i niedorzecznie. Cudownie.Mam z kim iść na bal absolwentów. Usiadłem na łóżku i przy glądałem się im zezłością. A zwy kle masz problemy z umawianiem się na randki? spy tał ze śmiechem David. Nie. Zciągnąłem brwi. Ale ta dziewczy na jest wy jątkowa.James przestąpił z nogi na nogę. Nie chcę poruszać drażliwego tematu& Więc go nie poruszaj warknąłem. & ale ciągnął James my ślisz, że to dobry pomy sł angażować się w związek? W twojejsy tuacji? Uparłeś się, żeby nie robić żadny ch badań aż do dnia operacji.Nie masz pojęcia, codzieje się w twoim organizmie, i chcesz mieszać w to wszy stko tę niewinną dziewczy nę? Posłuchaj& Zacisnąłem pięści. To nie twoja sprawa, więc się nie wtrącaj. To jest moja sprawa. James przechy lił głowę. Jestem twoim psy choanality kiem.Twójojciec zatrudnił mnie, żeby m dbał o twoje dobre samopoczucie. Mój ojciec zatrudnił cię, bo nie chce, żeby m ześwirował i popełnił samobójstwo jak mójbrat.Nie jesteś moim chirurgiem, a już na pewno nie jesteś moim przy jacielem.Zrobię, co będęchciał, za twoim pozwoleniem czy bez niego. Wes& westchnął głęboko David. Coś jeszcze? przerwałem mu.Klnąc pod nosem, David wy ciągnął swój notatnik. Chciałem ty lko zapisać, jak się dziś czujesz.Znasz procedury.Przy jmujesz lekarstwa, którekosztują majątek i które nie by ły testowane przez Federalny Urząd %7ły wności i Leków, dlategomusimy sporządzać notatki.Nie robię tego po to, żeby cię torturować.Nie jestem twoimlekarzem, ale jestem twoim przy jacielem i by łem twoim ochroniarzem, odkąd pierwszy razrzuciłeś piłkę, więc, na litość boską, powiedz mi, jak się czujesz.Czułem się winny jak diabli.David miał rację.By ł ze mną przez cały ten czas.Ty lko dziękiniemu by łem w stanie znieść obecność Jamesa.David by ł dla mnie jak rodzina, a ja traktowałemgo jak gówno. Przepraszam bąknąłem.Głos miałem schry pnięty od nadmiaru emocji.Westchnąłemi zacząłem opisy wać objawy. Tracę czucie w prawej nodze.Nie wiem, czy to dlatego, żeblokują mnie na treningach, czy przez lekarstwa.Prawie codziennie rano wy miotuję, ale klatkapiersiowa nie boli mnie tak jak kiedy ś i przestałem mieć koszmary.Nie jestem przy gnębiony,ty lko niespokojny, jakby m czekał, aż Bóg wciśnie stop na swoim ogromny m stoperze. Bardzo dobrze. James odchrząknął i wy łączy ł dy ktafon.Nie wiedziałem, że nagry wa, aleco tam.David wy ciągnął rękę i dotknął mojego ramienia. Dziękuję, Wes.Pójdziemy już, żeby ś mógł skończy ć się pakować.Jesteś pewien, że chceszprowadzić? Tak odparłem z uśmiechem, przy pominając sobie Kiersten i jej radość. Przy jadęz dziewczy ną.James westchnął, ale David by ł wy raznie zadowolony. To dobrze. Dzięki.Wy szli i poczułem, że jestem emocjonalnie gotów stawić czoła każdej sy tuacji. Hej, te matoły nie dają ci spokoju? Gabe wszedł do pokoju tuż po ty m, jak David i Jameszamknęli za sobą drzwi. Jak zawsze jęknąłem. Więc, proszę, walnij mnie i miejmy to już za sobą.Gabe spojrzał na mnie skruszony.Nie, ty lko nie to. Jesteś chory ? spy tał szeptem. Ile sły szałeś? Nawet na niego nie spojrzałem.Nie mogłem.Gdy by m to zrobił, rozkleiłby msię i miałby m ochotę sam sobie dać porządnego kopa za to, że płaczę jak dziecko. Wiem, że jeden jest psy choanality kiem, a drugi mówi, że bierzesz jakieś lekarstwa, poktóry ch zle się czujesz.No i sły szałem coś o operacji.Mijały kolejne sekundy.Do diabła, nikomu o ty m nie mówiłem.Nie chciałem, żeby wiedzieli,chciałem czuć się normalnie, jeśli to miała by ć moja ostatnia jesień na ty m świecie. Tak, stary. Zagry złem wargi, nadal nie patrząc mu w oczy. Jestem chory. Jak bardzo chory ? Gabe usiadł na krześle przy biurku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]