[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo czekają was takie nieprzyjemności.Dotransakcji, jak widać, nie doszło; rezultat jest wiadomy.Tę wersję niech dalej wyjaśnia McDowell.Japonownie skorzystam ze swojego prawa weta" i niebędę po prostu rozpatrywać danej hipotezy, ponieważprzeczy ona presumpcji uczciwości" możliwość,która mojemu zaocznemu oponentowi, na jegonieszczęście, jest obca.Przecież ja, pozwolę sobieprzypomnieć, zacząłem budowanie wersji, w całościopartej na uczciwości postaci otaczających Zbawicielai wcale nie zamierzam iść na skróty.To zadanie jestoczywiście o wiele trudniejsze i dlatego o wielebardziej interesujące.Co się zaś tyczy McDowella, trudno mu, sądząc zwszystkiego, pozazdrościć.Wypróbowywałemstarannie tę wersję na łamanie i rozciąganie" i jak narazie nie potrafiłem ujawnić w niej jakichkolwiekzauważalnych słabych punktów.I jeśli przyjąć, żenastępnym razem (z hipotezą nieukrzyżowanegoChrystusa) okręt McDowella natknął się na zbłąkaną131minę, to teraz zapewne kapitan przespał wrogą łódzpodwodną, która poczęstowała go pełną salwą zsześciu komór torpedowych.132OBJAWIENIAZMARTWYCHWSTAAEGO CHRYSTUSAPrzejdzmy teraz do chronologicznie ostatniego,lecz niewątpliwie najważniejszego splotu wydarzeń do objawień Jezusa po jego zmartwychwstaniu.Napotwierdzenie ich realności McDowell przytaczanastępujące racjonalne dowody:1.Trudno przypuścić, że wrogo lub co najmniejkrytycznie nastawieni świadkowie (których, jak należyprzypuszczać, nie brakowało) mogliby pominąćokazję, aby nie zdemaskować bezsensownychpogłosek o objawieniach zmarłego człowieka.Tak namarginesie, nie znaleziono w żadnych archiwachjakichkolwiek śladów podobnych dementi.2.Zwiadkami objawień było kilkudziesięciu ludzi,a nawet i pięciuset braci" jednocześnie (przyobjawieniu na Wzgórzu Galilejskim).Czy jest dopomyślenia, że 500 osób w jednym czasie myliło się,czy też wszyscy, nikogo nie wyłączając, postanowili133skłamać?3.Ludzie spotykali zmartwychwstałego Jezusapojedynczo i grupami, znajdując się w różnymstanie emocjonalnym, o różnych porach dnia Magdalena wczesnym rankiem, pielgrzymującywzdłuż drogi do Emaus w ciągu dnia, Apostołowiewieczorem, po zmroku).Ta różnorodnośćokoliczności, przy których miały miejsceobjawienia pozwala na zanegowanie częstonadużywanej przez ateistów tezy o halucynacjach".4.McDowell zwraca uwagę na to, że po razpierwszy Chrystus ukazał się nie uczniom, leczkobietom Magdalenie i niewiastom zwonnościami.Jego zdaniem jest to ważny, choćpośredni dowód na niemożność mistyfikacji.Chodzi o to, że zgodnie z judejskim prawemświadectwa kobiet nie miały żadnej zdolności doczynności prawnych i z tego chociażby powodukierowanie do nich jakichkolwiek inscenizacji niemiało najmniejszego sensu.Jak widać wyraznie, siła przekonywaniaprzytoczonych dowodów jest dość zróżnicowana:1341.Niech mi wybaczy McDowell, ale jego teza obraku w archiwach danych na temat dementizmartwychwstania jest parafrazą znanej anegdoty zczasów walki z kosmopolityzmem i służalczością".Zachodni naukowcy odnajdują w egipskim grobowcu zIII tysiąclecia p.n.e.kawałek miedzianego drutu.Na tejpodstawie wysnuty zostaje wniosek, że starożytniEgipcjanie już wtedy posługiwali się telegrafem.Wodpowiedzi radzieccy uczeni w sposób odpowiedzialnyoświadczają, że na terytorium Rosji w grobach IIIwieku p.n.e.nikt nigdy nie znalazł drutu i co za tymidzie, fakt ten świadczy o tym, że w owych czasachRosjanie korzystali już z bezprzewodowego telegrafu.Jeśli już serio, to pełna zgodność archiwalnychdanych nie ma tu nic do rzeczy.Ten kij ma dwa końce wszystko zależy od wyjściowej przesłanki.Dlawychowanego w demokratycznym społeczeństwieMcDowella zgodność taka wydaje się koronnymargumentem za, dla mnie, wytworu radzieckiegototalitaryzmu prędzej ona świadczy o świadomejczystce w archiwach, co jest rzeczą normalną.Przyokazji nadmienię, że jeśli coś mnie przekonuje dohistorycznej oryginalności tekstów ewangelickich i135braku ich pózniejszej redakcji, to tylko właśnie zawarte19w nich różnice interpretacyjne i sprzeczności.2.Jeśli już ułożymy znane objawienia Chrystusawedług stopnia przekonywania potwierdzających jeświadectw, to przesławne objawienie dla pięciusetbraci na Wzgórzu Galilejskim" powinno tak naprawdęzajmować miejsce na samym końcu tej listy.Każdystudent psychologii (tak samo jak jarmarcznynawoływacz) potwierdzi, że tłum tej wielkości możnaw dwa pacierze przekonać do czego się tylko chce inaczej jest z każdym z osobna człowiekiemwchodzącym w jego skład.W społecznej psychologiizjawisko to określane jest terminem wzmocnieniasugestywnego efektu w warunkach grupy", potocznie odruchem stadnym" a najbardziej wyrazistym jegoprzykładem są niezapomniane seanseKaszpirowskiego.To samo w pełnym zakresie dotyczy pominiętegoprzez McDowella (i z formalnego punktu widzenia niebędącego przedmiotem naszej analizy)Wniebowstąpienia Pańskiego.Zauważmy, że ostatni19 Po tym, jak zupełnie samodzielnie doszedłem do tego wniosku, z dużymzainteresowaniem odnalazłem pózniej podobną argumentację w jużwspomnianej apologii D.Miereżkowskiego Jezus nieznany".136epizod figuruje jedynie w Ewangelii wg Aukasza (Auk.24:50 52) i w Dziejach Apostolskich (Dzieje 1:2-l 1),które oparte zostały na świadectwach świętego Pawła,nie będącego jego naocznym świadkiem.Ani MateuszLewi z zapisującym za Piotrem ewangelistą Markiem,ani co jest zupełnie dziwne Jan, tzn.żaden zbezpośrednich uczestników wydarzeń ani słowem niewspomina o Wniebowstąpieniu.Wracając zaś do objawienia na Wzgórzu Galilejskim", zauważam, żenawet pod względem faktów wszystko nie wygląda takgładko, jak wydaje się to McDowellowi (patrz niżej).Argumenty 3 i 4, odwrotnie, wydają mi sięcałkowicie rozsądne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]