[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jutro rozejrzy się za pracą.To będzie jakiś krok do przodu.Pogrążo-na w niewesołych rozmyślaniach dotarła nad Dolinkę do osiedla, które miało być chlubąepoki sukcesu, a stało się kolejnym pomnikiem socjalistycznego partactwa.W standar-dowych blokach, długich i brzydkich, gniezdziły się tysiące rodzin.I tu schody od dawnanie miały kontaktu ze ścierką, przykurzone drzwi były zachlapane farbą, a dzwonektrzymał się cudem na jednej koślawej śrubce.Jego przejmujący dzwięk przeciął ostrociszę na klatce.Majce zdawało się, że postawił na nogi wszystkich sąsiadów, ale nic sięnie stało, po chwili niedzielna cisza powróciła do bloku.Za drzwiami z zachlapanymnumerem ktoś jednak był, lecz zwlekał z otwarciem.Majka jeszcze raz dotknęła ostroż-nie dzwonka.Odczekała chwilę, pomyślała, że przyjedzie tu wieczorem albo jutro z sa-TLRmego rana.Musi oddać ten list, słowo się rzekło.Z tym postanowieniem zeszła o kilkastopni w dół i wtedy otworzyły się drzwi.Na progu stanęła Iwona, ubrana w męską ko-szulę, narzuconą na gołe ciało. O Boże, Majka! obejrzała się z lękiem za siebie, zamknęła drzwi, jeszcze raz sięobejrzała, a po stwierdzeniu, że drzwi pozostają nadal zamknięte rzuciła się Majce w ra-miona. Nie wiedziałam, że jesteś taką idiotką odepchnęła ją Majka. Nigdy stamtądnie wyjedziesz.Nigdy. Cicho! Iwona zatkała jej usta. On o niczym nie wie.Powiedziałam, że jestemna warunkowym.Nie wysyp mnie, błagam! Podrzyj ten gryps.On jeszcze śpi, aleś mnieprzestraszyła, już myślałam, że to gliniarze. Znajdą cię, nie martw się. Nic z tych rzeczy.Majka! On jest fantastyczny.Pobieramy się, słyszysz? Jak jużwezmiemy ślub to dadzą mi spokój, no nie?Majka milczała ponuro i kręciła głową. Dlaczego nic nie mówisz? Co, nie wierzysz w to? spytała bojazliwie, wpatrującsię w nią z napięciem.Majka potrząsnęła głową. Pokłóciłam się z ojczymem i nie mam gdzie się podziać wypaliła jednymtchem.I wreszcie poczuła ulgę, że komuś to powiedziała.Beatki nie chciała wtajemni-czać w swoje sprawy, bała się, że ona to wykorzysta i uzależni ją od siebie, co innegoIwona.Z nią można było rozmawiać o wszystkim.Iwona poza szczerą przyjaznią nicze-go nie żądała. Och! Nie martw się objęła ją i pocałowała. Tolo coś wymyśli.On ma róż-nych znajomych, mówię ci, on jest naprawdę.Zaczekaj tu.pójdę go obudzić.tylkopamiętaj! Jestem na warunkowym zniknęła za drzwiami.Majka usiadła na parapecie i zapaliła papierosa.Kiedy po kilku minutach Iwona za-wołała ją przez uchylone drzwi uśmiechnęła się do niej z ufnością.Nagle uwierzyła, że towłaśnie Iwona pomoże jej znalezć wyjście z tego zaklętego kręgu.TLRTolo powitał ją powściągliwym aczkolwiek miłym uśmiechem.Kończył zapinaćmankiety przy sportowej koszuli, która z pewnością nie była dziełem polskiego przemy-słu.Miała pagony, sportowy kołnierzyk i dwie starannie wystebnowane kieszenie, kolo-rem zaś przypominała lody pistacjowe.Opalona twarz Tola z ciemnymi oczami w kształ-cie śliwek wyglądała sympatycznie i świeżo.Uścisnął Majce rękę i sięgnął po papierosa. Siadaj! powiedział zdawkowo, podsuwając jej krzesło. Przepraszam! Zapa-lisz? wyciągnął do niej rękę z paczką carmenów.Majka wzięła papierosa i podziękowała.Tolo jak przystało na dżentelmena podał jejogień, odwrócił się do Iwony i objął ją czułym gestem. Słyszałem, że masz kłopoty uśmiechnął się współczująco do Majki, która skinę-ła głową. Tak to jest ciągnął, nie spiesząc się. Wolność ma również niedobry smak.Trzeba się z tym pogodzić, ale nie upadać naduchu.Prawda Grubasku? znów przytulił do siebie Iwonę. Och! Ja nie narzekam odparła Iwona mam ciebie, a to chyba coś jest musnęłago ustami w policzek z wielką czułością.Tolo objął ją i posadził przy sobie.Jego piękneoczy pełne były miłości i przywiązania.I Majka, nie zważając na przyjazne uczucia doIwony poczuła coś na kształt zazdrości.O nią nikt się nie troszczył, nie martwił, na dobrąsprawę nikt o niej nawet nie myślał, sama musiała borykać się z losem.Tolo jakby towyczuł, spojrzał na nią z sympatią i zapytał, co zamierza robić. To co wszyscy wybąkała jak uczennica na egzaminie.Mówienie przy Tolu ooczywistych rzeczach wydało jej się niestosowne uczyć się, pracować.Skończyłamkurs fryzjerski, mam zaświadczenie. Zaświadczenia! Papiery roześmiał się ubawiony ten kraj zawalony jest mi-lionami zaświadczeń.teraz to nic nie znaczy, moja miła.Czasy nie te.A konkretnie, coty umiesz robić? zapytał szybko i raczej nieprzyjemnie. Jak to co? oburzyła się Majka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]