[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ojca? Dawcę.Czy gdyby to była zwykła sprawa o opiekę nad dzieckiem, kogo bynajpierw szukano? Nie zajmuję się prawem rodzinnym, pani Kitchener. Percival nie musiał jużwięcej spoglądać w notatnik, by przypomnieć sobie jej nazwisko.Nie kwestionującnawet pani pomysłu, nie sądzę, żeby można było poznać dane dawcy.Po pierwsze,instytut nie działa.Został sprzedany Standard Foods.Przez moment Ninie wydawało się, że wyszukany fotel pod nią znikł i ona zaraz znajdzie się na podłodze.Przytrzymała się złoconych oparć. Nie działa? Nie ma go już na rynku.Nowi właściciele zrezygnowali z prowadzeniaprogramu, który był jedynym celem działania instytutu. Więc dlaczego go kupowali?Uśmiechnął się.Zapomniała, że jego zęby są żółte jak stara kość słoniowa.Sama powinna pani w tym się orientować. Orientuję się.I wydaje mi się dziwne, że ten instytut został naglezlikwidowany.Percival przestał się uśmiechać. Czyżby pani sugerowała, że koncernobracający miliardami dolarów jak Standard Foods, z tysiącami udziałowców,przeprowadził tę transakcję tylko ze względu na panią?  Nina nie wiedziała, coodpowiedzieć. To była przede wszystkim transakcja na rynku nieruchomości,wymiana udziałów na grunt.Wątpię, czy zachowała się dokumentacjazgromadzona w instytucie.Nawet jeśli przetrwała, to nie dowiedziałaby się paninazwiska dawcy.Podpisała pani zgodę na jego anonimowość. Dawca pozostajeanonimowy.Ani ja, ani moje dziecko nie będziemy próbowali odkryć jegotożsamości". Skąd pan wie, że to podpisywałam, skoro pan mnie nawet nie pamięta?To wywołało kolejny uśmiech na twarzy Percivala. Każdy to podpisywał.Sam układałem formułę.Było to najważniejsze w tej całej idei. Dlaczego? Ponieważ, pani Kitchener, jaki mężczyzna oddałby swoją spermę, gdybyobawiał się, że pózniej z tego powodu będzie miał kłopoty.Nina nie była w stanie ripostować.Myślała o doktorze Berrym: Ja tylko zajmujęsię kojarzeniem plemników z jajeczkami.Biznes jak inny.Kupiła trochę spermyjako drobny klient.Spermy zabezpieczonej przed odpowiedzialnością prawną.Natomiast Standard Foods zakupił całą firmę od spermy jako duży klient.Ninapowiedziała:  Może ta zgoda na przestrzeganie anonimowości też nie istnieje?Percival znów zaczął mówić nasyconym głosem. Wszystkie dokumentydotyczące aspektów prawnych znajdują się w tym biurze.Co do tego mogę paniąuspokoić. Przywołał asystentkę, napisał coś na karteczce i podał ją jej.Asystentka zostawiła w pokoju zapach drogich perfum.Percival wstał i podszedł do okna.Wsunął kciuki do kieszeni kamizelki ipowiedział:  Proszę przedstawić mi swoje przypuszczenia. Odnośnie czego? Tego, co się wydarzyło.  Nie wiem, co się wydarzyło.Właśnie to próbuję odkryć. Ale sądzi pani, że dawca jest w jakiś sposób w to zamieszany. Tego nie powiedziałam. Więc dlaczego chce pani znać jego nazwisko?Nina nie odezwała się.Percival ciągnął dalej:  O tak, uważa pani, że dawca jest w to wplątany.Zatemczy zakłada pani, że dawca w jakiś sposób poznał pani tożsamość?Co zakładała? Jakiekolwiek jej podejrzenia opierały się na kruchychpodstawach, więc trudno było je wyrazić w prostych słowach. Tak  rzekła.Tak przypuszczam. A co o tym sądzi policja? Już panu mówiłam, że o tym właściwie z nimi nie rozmawiałam. A w jaki sposób oni wyjaśniają zniknięcie pani dziecka? W ogóle nie wyjaśniają. Ale oni muszą mieć jakąś roboczą teorię.Kto prowadzi to śledztwo? Detektyw o nazwisku Delgado.Ona uważa, że jakaś wariatka weszła doszpitala prosto z ulicy i.zabrała dziecko. Ale pani nie wierzy w taką wersję? Nie. Dlaczego?Dlaczego? Bo była plakietka wolontariuszki.Zmiażdżona wtyczka telefonu.Próba morderstwa, które wyglądałoby na samobójstwo.Poza tym była Laura Bain. Czy słyszał pan o Cambridge Reproductive Research Center?  spytała Nina.Percival odwrócił się od okna i wydął swe pełne usta. To jest.był.bank spermy  ciągnęła Nina. On chyba też już nie istnieje.Kobieta o nazwisku Laura Bain tam trafiła. Nina opowiedziała mu o Laurze.Słuchał w milczeniu, jego twarz i oczy niczego nie wyrażały.Nina zastanawiałasię, czy on nie zmusza się do kontrolowania swoich reakcji.Kiedy skończyła, Percival usiadł za biurkiem i złączył dłonie. Pani Kitchener, czy pani szukała jakiejś profesjonalnej pomocy? Ma pan na myśli prywatnego detektywa? Nie. Percival westchnął. Terapeutę.Nina uderzyła pięścią w biurko, zanim zorientowała się, co wyprawia.Niedobrze mi się robi, jak słyszę coś takiego.Percival szeroko otworzył oczy. Nie miałem zamiaru pani obrazić.Chciałemtylko powiedzieć, że pani spotkanie z tą kobietą było być może nieszczęśliwym przypadkiem. Dlaczego pan tak sądzi? To duży kraj, pani Kitchener.Nie wiem, czy zdaje sobie pani sprawę jakduży.Ja jestem jak kontroler ruchu lotniczego.W pełni uświadamiam sobie, jak tenkraj tętni życiem.W takim społeczeństwie żadne doświadczenie nie jestwyjątkowe.Historie się powtarzają.To prosta matematyka.Jeżeli istnieją bankispermy, kobiety z nich korzystające i ludzie, którzy porywają dzieci, to te trzyelementy nie raz muszą się znalezć w tym samym równaniu.To pech, że trafiłapani na przypadek podobny do pani.To zbieg okoliczności, pani Kitchener.Kiedyjeden samolot rozbija się w Chicago, a drugi w Denver, to nie mówi się o żadnymspisku, prawda?Było to racjonalne wyjaśnienie.Pasowało do doświadczeń takich ekspertów jakDelgado i odwoływało się do podstawowych przekonań Niny.Najłatwiej byłobyskinąć głową, podziękować Percivalowi, że poświęcił swój czas, i wyjść.Ale to nieułatwiłoby jej odzyskania dziecka.Powiedziała więc:  Mówiłoby się tak, gdybydoktor Crossman podłożył bomby w obu samolotach.Percival mocno zacisnął swe pulchne dłonie. Obawiam się, że pani nierozumiem. Mówię o doktorze Crossmanie.Dyrektorze Human Fertility Institute.To onsię mną zajmował.Tak samo Laurą Bain, w Cambridge. Nie znam tego nazwiska  odparł Percival. Nie miałem żadnego kontaktu zpersonelem medycznym. Chce pan powiedzieć, że nie był dyrektorem tego instytutu? Mówię tylko, że nie wiem  odparł Percival. Nie chcę kwestionować jegopozycji. To dobrze.Bo chciałabym, żeby pan pomógł mi go znalezć. Zaginął? Nie wiem.Nie mam numeru jego domowego telefonu. Nie rozumiem, w jaki sposób mógłbym pani pomóc. Mógłby pan zadzwonić do właścicieli instytutu. Instytut nie miał właścicieli.Działał jako fundacja non-profit. Ale ktoś musiał nią zarządzać.Ktoś musiał przekazywać jej pieniądze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Peter Richardson American Prophet, The Life and Work of Carey McWilliams (2005)
    Peter Stearns Anxious Parents, A History of Modern Childrearing in America (2003)
    Peter de Rose Namiesticy Chrystusa ciemna strona papiestwa
    Peter Hamilton Saga Wspólnoty Gwiazda Pandory Inwazja02
    Lovesey Peter 4.Detektyw Diamond i zagadka zamknietego pokoju
    PETER FROBERG IDLING Uœmiech Pol Pota
    Trylogia Ryfterow 01 Rozgwiazda Watts Peter(1)
    Robinson Peter Alan Banks 15 Podpalacz
    Siemienski Lucjan Podania i legendy polskie ruskie i litewskie
    stanislaw poniatowski pamietniki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ksmwzg.htw.pl