[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy wymienili powitalne uściski dłoni.Ula starała się wywrzeć jak najlepsze wrażenie, ale wciąż bała się, że robi coś niewłaściwego.Nieustannie zerkała na Romana i upewniała się, czy wszystko jest dobrze.Nie krzywił się, niedostrzegła w jego oczach dezaprobaty, więc powoli odprężała się, chociaż pozostawała czujna. Już myśleliśmy, że nie przyjedziecie powiedziała Teresa, kiedy siedzieli już w pokojugościnnym. Wyniknęły pewne, hmm.kłopoty rzekł Roman i przelotnie spojrzał na Ulę. Pewnie jesteście głodni, przygotuję kolację. Teresko, nie zawracaj sobie głowy.Może Ula pózniej zje jakąś kanapkę, ale ja nie mam czasu.Już i tak jestem spózniony, wystarczy kawa. Jak zawsze gdzieś pędzisz westchnęła gospodyni. Bez pracy nie ma kołaczy przytoczył znane przysłowie i zaraz otworzył teczkę, którątrzymał na kolanach.Wyjął plik jakichś papierów i rozłożył je przed Wiktorem.Ula nie rozumiałanic z tego, co słyszała.Roman tłumaczył zawiłości dotyczące dokumentów leżących teraz wnieładzie na stole. Wypełnijcie wszystkie rubryki.życiorysy.ja już wszystkim się zajmę dochodziły do niejstrzępki rozmowy, kiedy pustym wzrokiem wpatrywała się w migający ekran telewizora.Miałamętlik w głowie i próbowała wszystko sobie jakoś poukładać.Bała się następnego dnia, dnia bez Romana, z dala od domu, wśród zupełnie obcych ludzi.Pożegnała się z Romanem.Objęła go za szyję i pocałowała w policzek.Nie mogli pozwolić sobie na nic więcej, aby nie wzbudzać podejrzeń.Wycofała się do swojegonowego pokoju i usiadła na brzegu łóżka.Przez lekko uchylone drzwi dostrzegła, że Roman dajeTeresie jakieś pieniądze.Na początku kobieta wzbraniała się przed ich przyjęciem, ale ponamowach i wyjaśnieniach plik banknotów znalazł się w kieszeni białego fartucha.Ula wiedziaładobrze, że zapłacił za opiekę nad nią i była mu jeszcze bardziej wdzięczna.Bez pośpiechu otworzyła szafę i zaczęła układać swoje rzeczy na kilku wolnych półkach.Byłojej tak bardzo ciężko, a ostatnie przeżycia jeszcze bardziej pogłębiły smutek, na dodatek musiałarozstać się z Romanem, który jeszcze przed odjazdem zajrzał do jej pokoju. Muszę już lecieć. Zamknął za sobą drzwi i wreszcie mogli się przytulić. Masz tu jeszcze na swoje potrzeby. Odsunął się od niej i wyjął z kieszeni płaszcza kilkasetzłotych. Dziękuję ci za wszystko. Przykleiła się do niego z całej siły. Już dobrze, jutro z samegorana zadzwonię.Idziesz jutro do szkoły? przypomniał sobie nagle. Chyba nie, ten jeden dzień jeszcze poczekam i zobaczę, jak się mieszka w nowym miejscu.Uśmiechnęła się smutno. Ale nie odwlekaj tego w nieskończoność. Zmarszczył krzaczaste, siwe brwi, zaraz jednaktwarz pomarszczył mu szeroki uśmiech.Jeszcze przed snem zjadła kolację, podczas której cała trójka mogła się nieco lepiej poznać.Zarówno Teresa, jak i Wiktor byli spokojnymi, skromnymi i wyrozumiałymi starszymi ludzmi,których nie można było nie lubić.Uśmiechali się pogodnie, nigdzie się nie śpieszyli i potrafilirozmawiać o wszystkim.Z każdym dniem czuła się coraz swobodniej, pewniej i spokojniej.Zaczęła znowu chodzić do szkoły, choć pierwszy dzień nie należał do łatwych.Wydawało jejsię, że wszyscy na nią patrzą z wyrzutem, śmieją się z niej za jej plecami, szepczą między sobą,kiedy przechodziła obok.Ale na szczęście, prócz wychowawczyni, nikt o nic nie pytał. Ula, co się z tobą działo? Nauczycielka zatrzymała ją na korytarzu. Nic. Nie miała ochoty na pogawędki o swoich sprawach, zwłaszcza z wychowawczynią. Byli u mnie twoi rodzice.Strasznie się o ciebie martwili. Badawczo mierzyła dziewczynęwzrokiem. Nadal nie mieszkasz w domu? zapytała otwarcie. Tak. Chciała odpowiedzieć, że to jej sprawa i nikomu nic do tego, ale wolała ugryzć się wjęzyk.Szybko pomyślała, że do wakacji zostało kilka tygodni i nie warto się narażać. Może jednak powinnaś wrócić do domu.Teraz wydaje ci się, że nic złego się nie dzieje, żewreszcie możesz decydować o sobie, ale kiedyś możesz żałować decyzji.Jeszcze nie jest za pózno,a rodzice na pewno o wszystkim zapomną.Masz dobre stopnie i powinnaś dalej się uczyć, niemarnuj szansy.Pomyśl, co by było, gdyby każdy uciekał przed kłopotami.Obiecaj mi, że jeszczewszystko przemyślisz. Chwyciła Ulę za rękę i poklepała po dłoni. Przemyśl wszystko razjeszcze. Uśmiechnęła się i weszła do klasy.Roman, zgodnie z zapewnieniami, dzwonił dość często, co bardzo ją uspokajało, a po kilkudniach znowu się pojawił.Wyjechali na pierwszą wycieczkę, która rzecz jasna połączona była z interesami Romana.Przez dwa dni mogli cieszyć się sobą i zapomnieć o przeszłości.Zatrzymali się w eleganckimhotelu, kilka razy jedli w restauracjach i Uli zaczynało się podobać luksusowe życie.Nie żałowałaniczego i nie wiedziała, że rosnąca w niej próżność wiedzie prosto do zguby.Zwiększające siępoczucie własnej wartości i miłość, teraz tak budująca, miała kiedyś ją zniszczyć, uwięzić wpotwornej pułapce.Czuła się rozpieszczana i podziwiana, zwłaszcza że Roman nie żałował jej nowych strojów,smakołyków, nawet podarował Uli piękny, złoty pierścionek z rubinowym oczkiem.Nieustanniezerkała na klejnot, nie mogła oderwać oczu od swojego skarbu.Każdy dzień spędzony z Romanemniósł nowe wrażenia i emocje.Wygodnym i szybkim samochodem sunęli przed siebie kuzachodowi słońca.Z obu stron otaczał ich las i było tak cudownie.Wtulona w ramię Romana niepragnęła niczego więcej.Wrócili dopiero w niedzielę wieczorem.Doskonale zdawała sobie sprawę, że w szkolnychubraniach nie pasuje do nowych i eleganckich miejsc, dlatego bez sprzeciwu poddawała sięsugestiom Romana w sprawie stroju, ale także wtedy, gdy dotyczyły odpowiedniego zachowania
[ Pobierz całość w formacie PDF ]