[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był już w wąskim korytarzu, kiedy wyraznie usłyszał potężną salwę śmiechu.Od miesięcy nie słyszał, żeby jegoojciec śmiał się w taki sposób, więc ucieszył się, że staruszekwraca do zdrowia.Rzeczywiście, przypomniał sobie teraz,w ostatnich dniach ojciec wyglądał dużo lepiej.Jego oczy odzyskały dawny blask, a kroki sprężystość.Wciąż jeszcze mówił wolno i robił częste pauzy, ale poprawa i tak była wyrazna.Już miał nacisnąć klamkę, kiedy nagle dotarł do niego senssłów, które rozbawiony Michael wypowiadał do słuchawki:- Mówię ci, Daniel, mój przyjacielu, że Patryk oświadczyjej się jeszcze przed końcem roku! Głowę za to daję! Naszplan przebiega szybciej, niż mogliśmy się spodziewać.Siostry z klanu MacGregor 401- Ale dlaczego to trwa tak długo? Dlaczego się jeszczenie dogadali? - niecierpliwił się Daniel, czego Patryk, rzeczjasna, nie słyszał, co wszakże docierało wyraznie do uszu jegoojca.- Bóg jeden raczy wiedzieć.Od trzech miesięcy gruchająjak gołąbki, a grzebią się z ożenkiem jak dwa żółwie na emeryturze.Ale wiesz co? Wiem z pewnych zródeł, że Julia gotujePatrykowi obiady!- Julia gotuje obiady? Boże miłosierny! A on to je?- Na to wygląda - Michael roześmiał się głośno.- Przywiózł mi tu nawet kawałek ciasta do spróbowania, całkiemniejadalne.A on je zjadł! I jeszcze mówił, że ma ciekawysmak! To dobry znak.Skoro chłopak jest w stanie przełknąćdla niej takie paskudztwo, musi być zakochany po uszy.- Dobra nasza! - Daniel zarechotał po drugiej stronie kabla.- Ale powiedz no, mój stary, co z nich za uparciuchy.Pasujądo siebie jak ulał, są dla siebie stworzeni, a mimo to ty i jamusimy im pomagać, bo inaczej darliby koty do końca życiai nic dobrego by z tego nie wyszło.A myślisz, że chociaż podziękują nam za nasze starania? Na pewno nie! Ale nic to,i tak wyprawimy im takie weselisko, że szkoda gadać!- To na pewno.Byle prędko, bo już nie mogę się doczekać,kiedy będę mógł powrócić do zdrowia.- Musisz się jeszcze trochę pomęczyć, przyjacielu.Jakbycoś się między nimi popsuło, tobie też powinno się od razupogorszyć, pamiętaj.Julia będzie u mnie przez święta.Jeślinie zobaczę na jej palcu pierścionka, sam ją jakoś zmobilizujęi popędzę, żeby się nie guzdrała.- Tak, tak.A ja przypilnuję, żeby z tej strony wszystkoszło, jak trzeba.- W takim razie Wesołych Zwiąt, przyjacielu!- Nawzajem, nawzajem.I pozdrowienia dla małżonki.Michael odłożył słuchawkę i aż zatarł ręce z radości.Następnie przeciągnął się, zrobił kilka przysiadów, parę skłonów402 NORA ROBERTSi z wyrazem błogiego zadowolenia na twarzy odwrócił się dodrzwi - stając oko w oko z własnym synem.Uśmiech natychmiast zamarł mu na ustach, a chorobliwabladość pokryła rozpromienioną chwilę wcześniej twarz.Wyrazoczu Patryka oraz sposób, w jaki zacisnął wargi, były nieomyl-nym sygnałem tego, co za chwilę miało nastąpić.- Patryk, synu.Dzień dobry.Zupełnie nie słyszałem, jakwszedłeś.Długo tu jesteś?- Wystarczająco długo.Na tyle długo, żeby wreszcie pojąć,jaki z ciebie oszust i symulant! Brawo, powinni ci dać Oscara.Nie byłeś chory nawet przez jeden dzień!- Oczywiście, że byłem chory.Przecież miałem grypę i zapalenie oskrzeli, a potem.- Michael próbował grać na zwłokę.- Teraz czuję się trochę lepiej.Lekarze mówią, że powinienemćwiczyć, bo to pomoże odzyskać siły i sprawność.- Daruj sobie! - przerwał mu Patryk i podszedł do biurka,za którym usadowił się jego ojciec.- Jesteś w takiej formie,że mogliby cię powołać do kadry narodowej! Okłamywałeśmnie! - Z całych sił trzasnął otwartymi dłońmi o blat i wściekły pochylił się nad Michaelem.- A ja głupi przez cały tenczas umierałem ze strachu, żeby nie stało ci się nic złego!Ludzie zrobili między sobą zbiórkę pieniędzy i posłali ci koszowoców!- To bardzo miłe z ich strony.Byłem wdzięczny, bo owocepomagają.- Powiedziałem, daruj sobie!- A ja ci mówię, żebyś liczył się ze słowami i uważał,jakim tonem mówisz do ojca! - Michael porwał się na równenogi i przysunął twarz do twarzy syna.- Nie zapominaj, z kimrozmawiasz! Nie jestem twoim pracownikiem!- Pamiętam o tym i tylko to powstrzymuje mnie, żeby niewziąć cię za kołnierz i nie wyrzucić przez okno.Jak mogłembyć taki głupi i nie domyślić się, że ty i ten stary MacGregoruknuliście wszystko za naszymi plecami?Siostry z klanu MacGregor 403- No dobrze - głos Michaela był już opanowany, co znaczyło, że wrócił do równowagi.Usiadł w fotelu i przez chwilęmilczał.- Co dobrze"? Nie masz nic więcej do powiedzenia? -warknął Patryk.- Nic nie jest dobrze.- Mam.- Więc mów.- To prawda, postanowiliśmy z Danielem trochę dopomócwaszemu szczęściu.Skoro już o tym wiesz, nie ma sensu tegodłużej ukrywać.- Ale.jak mogliście? - Patryk popatrzył na ojca wzrokiem, w którym zdumienie mieszało się z oburzeniem.- Jakmogłeś coś takiego.? - Pokręcił głową, wstał od biurka i odwrócił się do ojca plecami.Po raz pierwszy w życiu miał ochotę go uderzyć i przeraziła go gwałtowność własnej reakcji.-Najchętniej naprawdę wziąłbym cię za kark i stuknął twoją pustą głową o równie pusty łeb twojego koleżki! Może to bypomogło, choć obawiam się, że nie!- Jeszcze raz cię ostrzegam.- Daj mi spokój!- Posłuchaj mnie, ty wariacie.- Michael zrozumiał, że niepowinien odpowiadać gniewem na gniew syna.- Myślisz, żenie widziałem, jak od lat wodzisz cielęcym wzrokiem za Julią?Od początku było widać, że ci się podoba.- I co z tego? Moje oczy, mój wybór, moja sprawa!- To prawda.Ale prawdą jest również to, że byłeś zbytślepy, żeby zauważyć, jak ona patrzy na ciebie, jak cię prowokuje.Dlatego postanowiliśmy z Danielem delikatnie popchnąć was we właściwym kierunku.- Właściwym, to znaczy zgodnym z waszym widzimisię.Spodziewasz się ode mnie podziękowań?- Nie, choć uważam, że powinienem je otrzymać.Każdygłupi wie, że ty i ona nie widzicie poza sobą świata.Ty jesteśszczęśliwy z nią, a ona z tobą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]