[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wkrótce zobaczyskrzydła i aureolę.Nie będzie ju\ bez grosza, nie znajdzie się na niczyim utrzy-maniu ani w nędzy, nie będzie się nikogo lękać ani przed nikim175 płaszczyć.Zniknie wszystko to, co ją nękało, odkąd Bruce wyrzuciłją z domu.Teraz jest w stanie walczyć.Jutro znajdzie sobie adwokata, który się podejmie prowadzeniajej sprawy.Dzięki pieniądzom od Stephena mo\e dać prawnikowimałą zaliczkę, obiecując zapłacić resztę nale\ności, gdy wygra dlaniej proces.Zgodnie z intercyzą mał\eńską i testamentem Nigelamiała prawo do sporej części jego majątku i miesięcznej pensji zdochodów od posiadłości ziemskiej.Zapewne będzie te\ mogłaodzyskać bi\uterię, jaką jej kupował od ślubu.To jej osobistawłasność.Miała równie\ prawo do korzystania z domu wiejskiego ido rezydencji londyńskiej do końca \ycia, chyba \e wyszłaby zamą\ po raz drugi.Na domu wiejskim nie zale\ało jej wcale, alelondyńska rezydencja przydałaby się tej wiosny.Bruce powiedział, \e nie dostanie nic prócz wolności.Ozna-czało to, \e jeśli się nie zgodzi na jego ultimatum, straci wszystko,nawet wolność.Mo\e nawet \ycie.A ona mu uwierzyła.To absurd.Gdyby naprawdę sądził, \e zabiła jego ojca, kazałbyją natychmiast aresztować.Nawet nie próbowałby wchodzić z niąw jakiekolwiek układy.Nie mógł zaś dowieść jej winy, bo nie było na nią dowodów.Wiedziała ju\ o tym wcześniej.Czemu więc dopiero dziś do-znała olśnienia?Będzie walczyć o swoje pieniądze, bi\uterię, a nawet rezy-dencję londyńską.Ka\dy przyzwoity adwokat z pewnością bezwiększego trudu jej to zapewni.Zarówno intercyza, jak i testamentmiały moc prawną.Niewiele zaryzykuje, biorąc małą zaliczkę iczekając na resztę honorarium.Zamknęła oczy i poczuła, \e wszystko wokół niej zawirowało.Zaczęła znów \yć.W dłoni czuła ciepłą dłoń Stephena.176 Gdyby mo\na było przedłu\yć tę chwilę.Gdyby chciał - wie-działa o tym - mogłaby się w nim zakochać.Głęboko.Po uszy.Nazawsze.Ale tego nie zrobi.Będzie czerpać radość z tego jednego, je-dynego popołudnia.Wezmie sobie trochę tej jasności, bo ma jej wsobie za mało.Gdyby jeszcze dziś rano ktoś ją o to spytał, po-wiedziałaby, \e całkiem w niej zgasła.A jednak nie.Stephen roz-niecił ją w niej na nowo, bo sam był światłością.A przynajmniej sięnią wydawał.Nie mogła mu się odwdzięczyć niczym, nie chciała więctrzymać się go kurczowo.Pozwoli mu odejść mo\liwie jak naj-szybciej.A jednak przed chwilą mówiła prawdę.Będzie o nim zawszepamiętać, nie musi nosić medalionu z jego podobizną na szyi.Są-dziła, \e zawsze ilekroć zamknie oczy, tylekroć ujrzy go i usłyszy,poczuje ciepło jego ręki.Zapamięta nawet subtelny zapach wodykolońskiej.A kiedy odzyska pieniądze i bi\uterię, zwróci mu wszystko, cojej dał - z podziękowaniem.Więzy między nimi zostaną zerwane,długi spłacone, skończą się zale\ność i zobowiązania.Ich znajomość - jeśli to odpowiednie słowo - w jakiś dziwnysposób ją uzdrowiła, ale nadszedł ju\ jej kres.Zapamięta ją - jeśli w ogóle będzie o niej myślał - z szacunkiemi mo\e z pewną nostalgią.Uniosła głowę i spojrzała w bok.W oddali dostrzegła dwiepostacie i była niemal pewna, \e to Alice i Golding.O Bo\e, Alicegotowa uderzyć Stephena w głowę torebką, kiedy zobaczy ichle\ących koło siebie na kocu, ze splecionymi rękami, i dostrze\e jejrozpuszczone włosy.Byłoby to bardzo wobec niego niegodne.12 - Uwieść anioła177 Rozbawiły ją te fantazje.Odwróciła się do Stephena i ścisnęłago za rękę.- Myślę - powiedziała - \e ju\ czas usiąść i ponownie sięprzeobrazić w godnych szacunku ludzi.Ty nie wyglądasz wprawdzie podejrzanie, ale ja muszę zrobić porządek z włosami.Czymo\esz mnie szybko uczesać?Uśmiechnął się sennie.- Chyba się zdrzemnąłem.- Nie chyba.- Roześmiała się.Wyszukała szczotkę w torebce i podała mu, a potem odwróciłasię i pozbierała szpilki.Przeciągnął z rozmachem szczotką po całej długości włosów zlewej strony, a potem trochę dalej po prawej i powtórzył to jeszczeraz.Po chwili cała ich gęstwa wygładziła się, potrzaskując lekko, askóra na głowie zaczęła ją mrowić.- Wspaniale to robisz - powiedziała, zwijając włosy w węzełi wpinając weń szpilki, \eby nie opadł na dół.Potem wło\yła kapelusz.- Cassandro - spytał - czy ojcem Belindy był twój mą\?Ręce Cassandry, która związywała właśnie wstą\ki kapelusza,znieruchomiały.- Nie.- A mo\e obecny lord Paget, jego syn?- Nie - powtórzyła, zawiązując wstą\ki na kokardę pod brodą.- Przepraszam.Chciałem tylko wiedzieć.- To nie był gwałt.Myślę, \e Mary.naprawdę kochała ojcadziecka.Czekała na dalsze pytania, ale ich nie zadał.Westchnęła.- Nigel miał trzech synów - zaczęła.- Bruce jest najstarszy, potem urodzili się jeszcze Oscar i William.Oscar przez178 całe lata słu\ył w wojsku.Spotkałam go tylko dwa czy trzy razy,dawno temu.Nie przyjechał na pogrzeb ojca.William zawsze bawiłgdzieś w podró\y.Przez jakiś czas mieszkał w Ameryce.Potem,cztery lata temu, przyjechał do domu na kilka miesięcy, nim znówwrócił do Kanady, \eby tam handlować futrami.Mary twierdzi, \enie wiedział o jej cią\y, kiedy odje\d\ał.Chciałabym w to wierzyć.Zawsze go lubiłam, choć z pewnością miał wady.- Czy Paget jej nie wyrzucił?- Nigel? Nie.Prowadzenie domu zostawiał na mojej głowie.Nie powiedziałam mu nigdy, \e córka Mary jest jego wnuczką.Myślę nawet, \e nie wiedział o jej istnieniu.A\ do końca.- To Bruce ją wyrzucił - ciągnęła - kiedy osiadł w CarmelHouse.Nie miała dokąd pójść ani \adnych krewnych, którzychcieliby ją wziąć do siebie.Wpadła w rozpacz.Zabrałam ją z Belindą do Londynu, co nie było aktem wyjątkowej dobroci, przynajmniej miałyśmy siebie nawzajem.Alice te\.No i wzięłam zesobą Rogera.Widać ju\ było, \e nadchodzą Alice i Golding.Cassandra po-machała do nich ręką.- Czy William Belmont nadal przebywa w Kanadzie?- Nie mam pojęcia.Nie powinnam ci zresztą mówić o tymwszystkim.W końcu to nie są moje sekrety.Muszę jednak po-wiedzieć, \e Mary nie jest rozwiązła.Chyba naprawdę kochałaWilliama.Właściwie jestem pewna, \e nadal go kocha.I \e czekana niego.Poło\ył jej dłoń na ramieniu.- Nikogo nie osądzam, Cass, prócz siebie samego.Cofnął rękę, odwrócił się i uśmiechnął do nadchodzącej pary.179 Alice i Golding przeszli pieszo do stawów Pen Ponds i obeszlije wokoło.Potem wrócili na miejsce pikniku tym samym wolnymkrokiem.Długo rozmawiali o ksią\kach, a potem wspominaliwspólnie czas, kiedy uczyli młodych Youngów, choć Golding byłtam niezbyt długo.Zaskoczył Alice wyznaniem, \e przez osiem latbył \onaty.Jego \ona zmarła trzy lata temu.Trochę ją tozaskoczyło.Najpierw ją zasmuciła, a potem nieco rozbawiła świadomość, \ejednak nie kochał się w niej skrycie przez cały ten czas.Ona zresztąte\ nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
    Lara Adrian Midnight Breed 04 Midnight Rising
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 04 Chwila zapomnienia lady Eve
    § Preston Douglas, Child Lincoln Perdergast 04 Martwa natura z krukami
    Farmer Philip Jose Swiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt (MR)
    Davis Lindsey Marek Dydiusz Falko 04 Żelazna ręka Marsa
    Clancy Tom Jack Ryan 04 Polowanie na Czerwony PaŸdziernik
    Kossakowska Maja Lidia Upiór Południa 04 Czas mgieł (2)
    MacBride Stuart Logan McRae 04 Dom krwi [CzP]
    Warren Murphy Destroyer 115 Misfortune Teller
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wielkikubel.opx.pl