[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A potemzażenowanie, schyliła się i wzięta szczeniaka na ręce.- Niemoże uda jej się wytargować nowy wóz i parę koni?wiem, co mam z nimi robić, póki nie znajdę im jakiegośCzubkiem buta pogrzebała w kupce zwęglonego drewna.schronienia.Już miała ją kopnąć, kiedy usłyszała tętent.Ciekawe, co dzieje się w tej ślicznej główce, pomyślałOdwróciła się w panice; wołanie o pomoc zamarło jej naJake, a głośno powiedział:ustach.Wypalona ziemia i skały zdawały się z niej- Na razie wystarczy im przybudówka.Możną by jąszydzić.Bóg pomaga tym, którzy sami sobie pomagają.ustawić w rogu padoku.Popędziła do domu, ze szczeniakiem w ramionach.- Przybudówka, słusznie - pokiwała głową.Co za ulgaKiedy znów wyszła na dwór, na miękkich nogach, trzy-móc się nareszcie zająć czymś praktycznym.- Paniemała w rękach strzelbę ojca.Redman - zapytała - jadł już pan śniadanie?Jake zobaczył ją w progu, z Oczyma pełnymi strachu i Jake zsunął kapelusz na tył głowy.furii.I nagle pojął, że za taką kobietę można oddać życie.- Tak, ale nie warto o tym mówić.Bardzo go zaskoczyło to odkrycie.- Gdyby pan sklecił jakieś prowizoryczne schronienieZeskoczył z konia.dla koni, ja z przyjemnością przygotuję coś do jedzenia.Wprawdzie i tak zamierzał to zrobić, ale skoro ona pro-- Byłbym wdzięczny, gdyby zechciała pani wycelować wponuje coś w zamian, niech tak będzie.inną stronę.- Umie pani gotować?- Och! - jęknęła z ulgą.- Myślałam że pan odjechał,- Oczywiście.Przygotowywanie posiłków stanowiłopanie Redman.- Jake wciąż patrzył znacząco na strzelbę.istotną część mojej edukacji.- Och! - powtórzyła i opuściła lufę.Zrobiło jej się głupio.Znów naszła go chęć, żeby pogłaskać ją po włosach.INie z powodu strzelby, ale własnych myśli.Oto stoi przednie tylko.Zamiast tego wsunął kciuki za pasek.nią mężczyzna tak niepodobny do jej ideału, a ona musi- Nie pytam o przygotowywanie posiłków.Pytam, czywalczyć z pragnieniem, żeby rzucić mu się w ramiona.umie pani gotować?- Pan.pan odnalazł moje konie?- Tak - omal nie westchnęła. nic szczególnego.Myślałam o tym, żeby kupić kilka- No to dobrze.kurczaków.Hodowaliśmy je w szkole, więc wiem co niecoOdszedł, ale nie wsiadł na konia, czyli przyjął jej propo-na ten temat.Zwieże jajka to taka wygoda, nie uważazycję.pan?- Panie Redman! - zawołała za nim, a kiedy spojrzałJake uniósł głowę znad miski; woda ciekła mu poprzez ramię, zapytała: - Jakie lubi pan jajka?twarzy.Spojrzał na Sarah.Stała przy piecu,- Gorące - odparł i poszedł dalej.zarumieniona od żaru, a podwinięte rękawy odsłaniałyDobrze, będzie miał gorące.Stukała wściekle garnkami.mlecznobiałe ramiona.Wygoda to ostatnia rzecz, jakaPoda mu takie śniadanie, jakiego nie jadł w życiu.Wzięłaprzyszłaby mu kiedykolwiek do głowy.Wzruszyłgłęboki oddech i nakazała sobie spokój.Jegoramionami i bez słowa zajął miejsce przy stole.małomówność zaczynała jej działać na nerwy.Nie będzieSarah nie potrafiła powiedzieć, kiedy ją bardziej iryto-się denerwować.To nie przystoi damie.wał - gdy mówił czy gdy milczał i tak dziwnie na nią pa-Biszkopty! Zadowolona, że poprzedniego dnia dostałatrzył.Spróbowała jeszcze raz:nowy przepis, zabrała się do roboty.- Pani Cobb dała mi wczoraj przepis na te biszkopty.Pół godziny pózniej Jake stanął zdumiony w progu.CoMam nadzieję, że są takie dobre, jak mnie zapewniała.za boski zapach! Spodziewał się przypalonych jajek naJake rozłamał ciastko.Buchnęła para i słodki aromat.okopconej patelni, a tymczasem zobaczył półmisekPatrząc na Sarah, ugryzł kęs.złocistych biszkoptów, nakryty czystą serwetką.Sarah- Są w porządku.nucąc, uwijała się przy kuchni, a szczeniak z zapałem- Panie Redman, w głowie mi się przewróci od tychwęszył po kątach.komplementów.- Wbiła widelec w jajko.- Kiedy robiłamJake nigdy nie myślał o domu, ale gdyby już miał gowczoraj zakupy, poznałam kilka pań.Wydały mi siękiedyś mieć, to właśnie taki jak ten.Kobieta w ładnejbardzo sympatyczne.sukni, nucąca przy piecu, smakowite zapachy w kuchni.- Nie znam zbyt wielu pań w tym mieście.- Przynaj-Mężczyzna zrobi wszystko, jeżeli wie, że czeka na niegomniej nie tych, o których mówiła.właściwa kobieta.- Rozumiem.- Sarah spróbowała biszkopta.Był więcejSarah odwróciła się.Jeden rzut oka na jej subtelnąniż w porządku.Był po prostu przepyszny.- Na przykładtwarz wystarczył, żeby mu uświadomić, że takie kobiety nieLiza Cody, której rodzina prowadzi sklep.Jest na tyleczekają na mężczyzn takich jak on.miła, że pozwoliła mi wziąć jednego szczeniaka.- W samą porę - uśmiechnęła się, zadowolona z siebie.Jąke spojrzał na psa, który właśnie obwąchiwał muUporanie się ze starym piecem było olbrzymim osiągnię-but, machając ogonkiem.ciem.- W miednicy jest czysta woda.Może się pan obmyć.- Więc to stąd go pani ma.- Przełożyła jajka na talerz.- Na razie nie mogęzaproponować wiosną.I ma takie delikatne dłonie.Pamiętał ich dotyk- Tak.Chciałam mieć jakieś towarzystwo.na swoim policzku.Jake odłamał kawałek biszkopta i rzucił psu, udając,- Dobrze panią wyuczyli - mruknął.że nie słyszy komentarza Sarah, że nie należy karmić- Nie rozumiem? - Spojrzała na niego z góry.Naglezwierząt przy stole.ogarnęła ją dziwna tęsknota.- Teraz jest mały, ale to będzie duży pies.- Mówię o gotowaniu.- Jake chwycił ją za rękę, żeby- Naprawdę? - Nachyliła się, zaciekawiona.- Po czymzapobiec rozlaniu kawy.Skórę miała cudownie gładką ito poznać?zaskakująco przyspieszony puls.Nie żachnęła się, nie- Po łapach.Jest niezdarny, bo w tej chwili są za duże.spłonęła rumieńcem, nie cofnęła ręki.W jej oczachDopiero z czasem do nich dorośnie.malowało się pytanie, na które gorąco pragnął- To chyba dobrze, że będę miała dużego psa.odpowiedzieć.- Zeszłej nocy nie bardzo się spisał - zauważył Jake,Nie spuszczając z niego wzroku, zwilżyła językiem usta.drapiąc szczeniaka pieszczotliwie za uszami.~ Ma już- Dziękuję.Cieszę się, że panu smakowało.jakieś imię?- Nie igraj z ogniem, Sarah.- Odczekał, aż zrozumie- Lafitte.sens jego słów, a potem ją puścił.Jake zatrzymał widelec w pół drogi do ust.Z dumnie uniesioną głową pomaszerowała do pieca,- Co to za dziwaczne imię dla psa?żeby odstawić rondelek.Jak on śmie budzić w niej takie- To nazwisko pirata.Bo ma czarną łatkę na oku, jakuczucia, a potem rzucać jej to w twarz!pirat.- Nie boję się pana, panie Redman! Gdyby chciał mnie- To mi dopiero imię dla kundla - mruknął Jake zpan skrzywdzić, dawno by pan to zrobił.pełnym ustami.- Lepiej byłoby nazwać go Bandyta.- Może tak, a może nie.Kobiety pani pokroju potrafią- Nigdy bym go tak nie nazwała - obruszyła się Sarah.wykończyć mężczyznę.- Przecież piraci to bandyci, prawda? - Jake sięgnął po- Mojego pokroju? - Odwróciła się i zmierzyła go wyzy-następnego biszkopta.wającym spojrzeniem.- To znaczy jakie?- Nawet jeżeli tak, on już ma swoje imię.- Aagodne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    Kiyosaki Robert Bogaty Ojciec Biedny Ojciec[cz. 1]
    Robert K Leœniakiewicz Miloš Jesenský Wiktoria Leœniakiewicz Z Archiwum H&X (2002)
    011. Robert Jordan Koło Czasu t6 cz1 Triumf Chaosu
    07. Robert Jordan Koło Czasu t4 cz1 Wschodzšcy Cień
    03. Robert Jordan Koło Czasu t2 cz1 Wielkie Polowanie
    Robert Jordan Koło czasu 08 Ten Który Przychodzi Ze œwitem
    Seghers Jan Robert Marthaler 01 Zbyt piękna dziewczyna
    W.E.B Griffin Więzy honoru 1 Więzy honoru
    Knotz Ksawery ks. Nie bój się seksu czyli kochaj i rób co chcesz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl