[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobra robota, Wat! - zawołał Harward.- Będziesz miał przyjemność pilnowanianaszej damy.Sophie utkwiła wzrok w drugiej postaci w łódce.Czyżby się myliła? Mężczyzna miałzakrytą głowę, był okutany po uszy, może dla ochrony przed mgłą, ale pod pelerynądostrzegła błysk metalu.Powoli zaczęła schodzić po drabince, aż mocne ręce chwyciły ją i ulokowały nadziobie.Harward porzucił czujność.Pewien swoich towarzyszy, odwrócił się do nich plecami iposzedł w jej ślady.- Zostań tam, gdzie jesteś! Gdy drugi z wioślarzy zrzucił kaptur, Sophie krzyknęłaradośnie.Nicholas przyciągnął ją do siebie, trzymając pistolet wymierzony w serce Harwarda.- To koniec - powiedział cicho.- Zgarnęliśmy wszystkich.- Nie! Nie wydawaj mnie władzom! - błagał Harward.- Nie chciałem skrzywdzić paniFirle.Puściłbym ją wolno.- To nieprawda! - zaprzeczyła Sophie zimno.- Przed godziną mówiłeś, że mniezabijesz. - Nie chciałem tego zrobić! Próbowałem panią nastraszyć! Zeznam wszystko podprzysięgą, milordzie.Dostaniesz tych ludzi.- Już ich mam.Ty też nie unikniesz swego losu.Powieszą cię za morderstwo.- Nie! Harward wyciągnął z rękawa mały pistolet, lecz nie zdążył wystrzelić.KulaNicholasa trafiła go w ramię, Zachwiał się i z rozpaczliwym okrzykiem spadł z drabiny.Woda zamknęła się nad jego głową.Sophie wydała tłumiony okrzyk przerażenia, a potem, szlochając z ulgi, rzuciła się wobjęcia Hattona.- Myślałam, że nigdy po mnie nie przyjdziesz! - płakała.- Czy to naprawdę koniec?- Tak, najdroższa.- Wzruszony Hatton okrył ją fałdami swej peleryny, a następnie,tuląc ukochaną do serca, dał znak Watowi i łódz odpłynęła od mola.Po kilku minutach byli na brzegu, gdzie powitał ich radosny tłum.Wśród zebranychbył Wentworth, który podszedł do nich z uśmiechem.- Droga pani, powinna pani dać sobie spokój z moim kuzynem - poradził z komicznąpowagą.- Zdradza stanowczo zbyt duże upodobanie do dramatów.Po prostu uwielbiaprzybywać na ratunek w ostatniej chwili.Moje nerwy tego nie wytrzymują!- Moje też nie! - burknął Hatton ponuro, po czym wziął Sophie na ręce, jakby ważyłanie więcej niż piórko, i zaczął torować sobie drogę przez tłum do powozu.- Czy mój ojciecjest tutaj?- W miejskiej rezydencji, razem z moimi rodzicami i wujkiem Perrym.Gotują wamnie lada przyjęcie.- Wentworth usiadł na kozle obok woznicy i wydał mu stosownepolecenie.Sophie zarzuciła ukochanemu ręce na szyję.- Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę.Och, mój najdroższy, tak bardzo cierpiałam.Odprawiłam cię bez słowa miłości.Mógłbyś nigdy się nie dowiedzieć, jak bardzo tegożałowałam.Pocałował ją z czułością, która sprawiła, że raz na zawsze pozbyła się wszelkichwątpliwości.- Nie zasługuję na ciebie - powiedział cicho.- Mówisz o żalu, moja najdroższa.Niejestem w stanie powiedzieć, co czułem, kiedy znalezliśmy ciało Nancy.Byłem pewien, żety.że ty.- Nie słyszeliście strzału?- Byliście głęboko w tunelu, ściany stłumiły huk.Gdybyśmy go usłyszeli, nieczekalibyśmy. - Było ich tak wielu, a was ledwie garstka.Dobrze zrobiliście, czekając, aż dotrzemydo Londynu.- Przeszedłem piekło, zachodząc w głowę, co stało się z tobą.- Nie znalazłeś mojej broszki?- Znalezliśmy ją.Właśnie wtedy zaczęliśmy podejrzewać, że wzięli cię jakozakładniczkę.To był pierwszy promyk nadziei.Nigdy sobie nie wybaczę, że naraziłem cię natak wielkie niebezpieczeństwo.- Nie oskarżaj się, najdroższy.- Sophie przycisnęła usta do jego szyi.- Twój plan miałwszelkie szanse powodzenia, gdyby nie Nancy.Nie mogliśmy wiedzieć, że właśnie wtedy sięujawni.- Ona też obciąża moje sumienie.Powinienem był cię posłuchać.Od początku czułaś,że coś z nią nie w porządku.- Nikt nie wiedział, że całkiem straciła rozum.Biedna Nancy.Zawsze będę sięzastanawiać, czy dałoby się ją przywrócić do zdrowia.- Raczej nie.Matthew omal jej nie dopadł.Ukryła się w skrytce w ścianie, za boazerią.Na nieszczęście odwrócił się i wówczas uderzyła go kolbą pistoletu.Sophie umościła się wygodniej w jego objęciach.- Co teraz? - spytała.- Ci ludzie, którzy siedzieli wokół stołu? Czy to ich chciałeśdopaść?- Nie tylko ich, ale mamy nazwiska pozostałych, w tym wielkich dygnitarzy.Harwardprowadził dokładne zapisy transakcji.Podejrzewam, że planował szantaż, bo to łatwiejsze imniej niebezpieczne niż przemyt, a daje równie wielkie bogactwa.- Cieszę się, że ich dopadłeś.Mają wiele na sumieniu, zwłaszcza Harward.- Inni są równie winni.To był brudny interes, a oni o tym wiedzieli.Z chciwościgodzili się na najgorsze rzeczy, co obciąża ich tak samo jak Harwarda.- Ucałował jej dłoń [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Adornetto Alexandra Blask 01 Blask(1)
    Study Chess with Tal Mikhail Tal, Alexander Koblenz, 1978
    Alexandra.Ivy. .Straznicy.Wiecznosci.Tom.7. .Zachlanna.ciemnosc.(P2PNet.pl)
    Bracken Alexandra Mroczne umysły Nigdy nie gasnš
    Bell Ted Alexander Hawke 05 Car
    Fuller Alexandra Dziœ wieczorem nie schodzimy na psy
    Alexandre Dumas Le comte de Monte Cristo tome4
    Alexandra Ivy Strażnicy Wiecznoœci 5 Nieujarzmiona ciemnoœć
    Jonathon Dunn The Forgotten King
    Astucia Salvador, Opium Lords Israel, the Golden Triangle and the Kennedy Assassination (2002)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hodowlakur.xlx.pl