[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zarażałago swoją energią życiową i optymizmem.Przeżył z nią niemal całe życie.Była świadkiem jego wzlotów i upadków,lęków i niepokojów, drobnych potknięć, a nawet romansów.Wszystko działo sięna pełnych ciepła i dobroci oczach Sary.Razem dokonali wielkiego skoku, wyrwali się z biedy.Stan dobrobytu, wjakim żyli, przyjęli bez zdziwienia, jakby to była najzwyklejsza rzecz.Coś, cobyło im pisane.Wieści od rodziców otrzymał znacznie pózniej, kiedy zaczął się liczyć naświecie, a jego sława przewyższyła wszystkich współczesnych twórców.W pełnym krytycznych słów liście zarzucili mu, że nie używa nazwiska An-tequera, jakby odcinał się od przeszłości.Tłumaczył, że nie wstydzi się swojegopochodzenia.Cadiz to chwyt reklamowy.Pragnął w ten sposób uczcić miejsceswojego urodzenia i to ogromne ogniste słońce, które we wspomnieniach zdawałosię nigdy nie zachodzić i przez całe życie go rozgrzewało.Przebudził go damski głos i przywrócił do rzeczywistości.LRT - Masz papierosa?Wyjął z kieszeni płaszcza paczkę marlboro i wyciągnął jednego papierosa.Dziewczyna wzięła trzy.- Mogę?- Wez wszystkie.- Wręczył jej paczkę.Nieznajoma przeszła przez ulicę, pokazując triumfalnie grupce pijanej mło-dzieży swoją zdobycz.- Co, staruszku, rzuciła cię dla innego? - krzyknął jeden z młodych ludzi, apozostali zarechotali.Cadiz pomyślał o Mazarine.Nie zamierzał uganiać się za ulotnymi cieniamiani tęsknić za tym, co bezpowrotnie minęło.Powrót do czasów młodości byłniemożliwy.A jednak jej brak bolał.Zmiechy oddalały się, aż zupełnie ucichły.W mroku nocy przykuł jego uwagęogromny neonowy napis: Theatre Cocotte.Przy wejściu plakat z nagą kobietąsugerował, że chodzi o erotyczne występy.Przypomniał sobie te wszystkie ciała,które malował przez całe życie: zwiotczałe z czasem ciało Sary, ciało Mazarinebudzące go do życia.i swoją impotencję.Po rozchybotanych schodach zszedł do piwnicy, gdzie powietrze było aż gę-ste od kurzu ze zwietrzałych zasłon i wysiedzianych kanap.W przyćmionymświetle dwie pachnące perfumami dziewczyny turlały się po perskim dywanieprzy akompaniamencie muzyki.Rozkładały nogi i ze słodkim bezwstydem ob-nażały swoje wdzięki przed ośmioma starcami siedzącymi na widowni.Ich języki na wzgórku łonowym, unoszące się w powietrzu czarne i jasnepotargane włosy, delikatne kobiece palce wdzierające się w wilgotne wnętrze,57westchnienia, jęki, obnażone piersi, czarne botki i naszyjnik, będący jedynymokryciem.a Cadiz nic nie czuł.Ani śladu pożądania.Mazarine.co ty mi zrobiłaś? Czemu moje oczy cieszy tylko twoje ciało?Wyszedł z sali, gdy jedna z dziewczyn próbowała go uwieść.LRT Na zewnątrz było lodowato zimno.Przypomniał sobie ostatnią rozmowę zMazarine, gdy jednym pociągnięciem pędzla namalował na jej brzuchu niebieskąstrzałkę dotykającą łona.W głębokiej ciszy rozkoszowali się tym, co stało się jużrytuałem: obdarzaniem się pieszczotami i odczuwaniem poprzez malowanie.Dzieło powstawało i rosło w rozlicznych odmianach i wariacjach niczym symfo-nia skomponowana z palety barw.-Wiesz co, Cadiz? Chciałabym zadać ci pytanie.Czy znasz prawdę o życiu? -powiedziała, powstrzymując westchnienie.- Nie ma jednej prawdy.Jest wiele prawd i trudno je odnalezć.Sami je sobiestwarzamy.poprzez spełnianie pragnień.To jest jedyna i ostateczna prawda.- Nie to chciałam usłyszeć.Powiedz, dlaczego jedni żyją w samotności iopuszczeniu, a inni otoczeni ludzmi?- Samotność i opuszczenie to stan emocji.Czy czujesz się opuszczona?- Tak, przez ciebie.- Nie można opuścić kogoś, kogo się nie ma.- Ale ja czuję, że należę do ciebie.Moje ciało istnieje tylko dla twoich oczu,kradniesz mi je, kiedy na mnie patrzysz.- Czujesz się wtedy szczęśliwa?-Tak.- W takim razie jesteś wspólniczką swojej samotności.- Próbujesz pozbyć się poczucia winy, obwiniając mnie?- Nie sądz, że coś wygrasz przez to, co przed chwilą powiedziałeś.- Nie chcę wygrać, skoro przegrywając, mogę patrzeć na ciebie.Sprowokował go naiwny uśmiech Mazarine.- Uśmiechaj się - powiedział, pozostawiając dwa pociągnięcia pędzlem napłótnie.- A teraz zamknij oczy.Zbliżał się do niej, aż poczuł jej oddech.Zaledwie centymetr dzielił go od jejLRT ust, zębów, różowego języka.Już miał ją pocałować, ale w porę się powstrzymał.To było coś więcej niż zwykły pocałunek.Samo pragnienie było silniejszym do-znaniem od pocałunku.- Czy to są jakieś wprawki? - spytała.- Oceniam odległość.- Ostrożnie, bo płótno samo przyjdzie do ciebie.- Ani się waż.Pamiętaj, że to ja jestem twoim mistrzem.- Odważny jesteś.Gdybyś naprawdę nim był, nauczyłbyś mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Niffenegger Audrey Żona podróżnika w czasie (Miłoœć ponad czasem)
    Rahlens Holly Jane Poza czasem Nieskończonoœć
    Marriott Zoe Cienie na Księżycu. Poza czasem
    Miasto poza czasem Moriel Enrique
    Moriel Enrique Miasto poza czasem
    Audrey Niffenegger Miłoœć ponad czasem
    Lescroart John Wyœcig z czasem
    In Death 23 ÂŚmierć o tobie pamięta Nora Roberts
    Joe R Lansdale [Collins Pine 3] The Two Bear Mambo
    Marczyński Antoni Taitu 02 Iperyt zwycięzca
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • conclusum.xlx.pl