[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale rewolucjonistki istniaÅ‚y nadal.Barcelona wrzaÅ‚a.ByÅ‚a coraz bogatsza i coraz uboższa.Renoma eksperta sztuki pozwalaÅ‚a mi odróżniać na pierwszyrzut oka autentycznego GoyÄ™ od Lucasa; nie kosztowaÅ‚o mnie tonajmniejszego trudu, gdyż znaÅ‚em historiÄ™ każdego obrazu.Do-prowadziÅ‚a mnie też do kontaktów z wybitnymi faÅ‚szerzami, ban-kierami, a nawet z wielkimi miÄ™dzynarodowymi mordercami,którzy ze zbrodni uczynili, jak miaÅ‚a pózniej powiedzieć pewnaksiążka, jednÄ… ze sztuk piÄ™knych*.* Aluzja do dzieÅ‚a Thomasa DeQuinceya (1785-1859) On Murder Considered as One of the FineArts.To jeden z nich - a Å›ciÅ›le mówiÄ…c, pewna atrakcyjna i ambitnakobieta - zaproponowaÅ‚ mi sfinansowanie pewnej zbrodni, któramiaÅ‚a mi przynieść najlepsze dywidendy życia.ChodziÅ‚o o zabicie pewnego czÅ‚owieka, który miaÅ‚ koncepcjÄ™nowego miasta.NazywaÅ‚ siÄ™ Cerdà.29.Domy, które nie istniejÄ…Marta Vives baÅ‚a siÄ™ starych domów, chociaż byÅ‚a archeolo-giem; baÅ‚a siÄ™ podwórzy bez Å›wiatÅ‚a, zardzewiaÅ‚ych krat, okien,które siÄ™ nie domykaÅ‚y i stukaÅ‚y w powietrzu.Przede wszystkimbaÅ‚a siÄ™ łóżek, na których zawsze ktoÅ› kiedyÅ› umarÅ‚.NależaÅ‚a dotych, co myÅ›lÄ…, że zmarli pozostajÄ… w jakiÅ› sposób w domach.O maÅ‚o nie krzyknęła: to, co poruszaÅ‚o siÄ™ w gÅ‚Ä™bi opuszczone-go domu, wyglÄ…daÅ‚o jak nieboszczyk.Ale zrobiÅ‚o jej siÄ™ wstyd samej siebie.Już od tylu lat oglÄ…daÅ‚agroby.Jej sprężyste nogi zrobiÅ‚y krok w poszukiwaniu strefy Å›wiatÅ‚a.WzglÄ™dnego Å›wiatÅ‚a w tym Å›wiecie, który już nie istniaÅ‚.I zdoÅ‚aÅ‚adostrzec, że cieÅ„, który nagle siÄ™ poruszyÅ‚ i teraz siÄ™ do niej zbli-żaÅ‚, jest cieniem żywego czÅ‚owieka.Wysokiego, szczupÅ‚ego, a dotego nienagannie ubranego mężczyzny.Nie mogÅ‚a siÄ™ go bać.ByÅ‚ duchownym.A poza tym znajomym.- Ojciec Olavide.- szepnęła.Mężczyzna, który byÅ‚ tyle razy w biurze Mareosa Solany, jegoprzyjaciel i współpracownik, być może najbardziej wyksztaÅ‚conyduchowny w mieÅ›cie, podszedÅ‚ do niej, wyciÄ…gajÄ…c dÅ‚oÅ„.244- Mam wrażenie, że paniÄ… przestraszyÅ‚em, Marto - powiedziaÅ‚z uÅ›miechem.- Ojcze Olavide, nie rozumiem, jak siÄ™ ojciec tu znalazÅ‚.Toprawda, że mnie ojciec przestraszyÅ‚.Ależ ze mnie idiotka!- Ja też nie rozumiem, dlaczego pani tu jest, Marto.I usiadÅ‚ naprzeciw niej.W tym, co przez wiele lat musiaÅ‚o byćsalonem, sceneriÄ… dawnych przyjęć, pozostaÅ‚y jeszcze zniszczoneizabeliÅ„skie fotele, dwie rozbite lampy gazowe i resztki maho-niowego stoÅ‚u.Ale nie byÅ‚o tam gazu ani niczego innego, co mo-gÅ‚oby rozjaÅ›nić mrok, tylko Å›wiatÅ‚o z zewnÄ…trz, które ledwie tudocieraÅ‚o, choć z przeciwlegÅ‚ych okien dochodziÅ‚a lekka jasność.IstniaÅ‚o jakieÅ› życie po drugiej stronie podwórka martwego do-mu.Powodowana grzecznoÅ›ciÄ…, Marta zgasiÅ‚a latarkÄ™; nie chciaÅ‚a,by Olavide miaÅ‚ wrażenie, że jest przesÅ‚uchiwany.A poza tym takbyÅ‚o lepiej, gdyż z sÄ…siednich domów ktoÅ› mógÅ‚ dostrzec Å›wiatÅ‚o inabrać podejrzeÅ„.Marta wyszeptaÅ‚a:- Mam wrażenie, że znalazÅ‚am siÄ™ tu nielegalnie.- Nie rozumiem.- PrzyznajÄ™, że nie przystoi to kobiecie, która pracuje w jednejz najlepszych kancelarii adwokackich w mieÅ›cie.- Jeżeli pani nie chce, mogÄ™ o nic nie pytać - powiedziaÅ‚uprzejmie Olavide.Strój duchownego tonÄ…Å‚ w ciemnoÅ›ci; tylko jego bardzo bladatwarz wyróżniaÅ‚a siÄ™ w tym rodzaju mgÅ‚y.- Przeciwnie, ojcze Olavide, może ojciec pytać, o co chce.- WiÄ™c proszÄ™ mi powiedzieć, po co pani tu przyszÅ‚a.- Nie mam zamiaru robić nikomu krzywdy i to mnie w jakiÅ› spo-sób usprawiedliwia; usiÅ‚ujÄ™ jedynie prowadzić pewne dochodzenie,245o którym mój szef nic nie wie i które dotyczy czysto prywatnejsprawy.Ojciec wie, że jestem dziwnÄ… kobietÄ….- W jakim sensie?- StudiowaÅ‚am archeologiÄ™, historiÄ™, heraldykÄ™ i inne wÄ…tpli-wie przydatne dyscypliny.Ojciec wie, że znam wszystkie staro-żytne rodziny w tym mieÅ›cie.- Które jest coraz bardziej wymieszane.Starożytność już nieistnieje albo już nie ma znaczenia.I ojciec Olavide uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™, dodajÄ…c:- Ja studiujÄ™ to samo co pani, Marto, tak wiÄ™c nie mogÄ™ panikrytykować.W Collegium Romanum miaÅ‚em wykÅ‚ady na tematrodzin, które siÄ™ wywodzÄ… od pierwszych apostołów, co znaczy,że, jak przypuszczam, mówiÅ‚em wiele kÅ‚amstw.Ale to, co paniwie, jest prawdÄ… i jest bardzo użyteczne dla pani szefa; dla adwo-kata istniejÄ… jeszcze stare rodziny, z tego prostego powodu, żeistniejÄ… stare spadki.Marta Vives usiÅ‚owaÅ‚a siÄ™ uÅ›miechnąć.- MyÅ›lÄ™, że to wÅ‚aÅ›nie dlatego szef mnie jeszcze trzyma.- A czego szukaÅ‚a pani w tym domu, o ile czegoÅ› pani szukaÅ‚a?Należy on do miasta, choć obawiam siÄ™, że miasto nigdy nie zrobitego, czego chciaÅ‚ ostatni testator.- WÅ‚aÅ›nie weszÅ‚am tu bez zezwolenia, żeby poszukać jakichÅ›wskazówek dotyczÄ…cych ostatniego testatora.- Czy wie pani, kim on byÅ‚?- Pewien duchowny o nazwisku Masdéu.- Duchowny wzglÄ™dnie zamożny, jak wielu w owej epoce.Dla-tego chciaÅ‚, żeby staÅ‚o siÄ™ to publicznÄ… bibliotekÄ….- Wie ojciec o tym?246- Ależ oczywiÅ›cie, droga przyjaciółko.KsiÄ™gi wÅ‚asnoÅ›ci w Ra-tuszu nie sÄ… tajne.ProtokoÅ‚y notarialne też nie.Taki stary profe-sor jak ja musi wiedzieć cokolwiek o swoim mieÅ›cie.- No cóż.- Marta uznawaÅ‚a, że ojciec Olavide jest jednym ztych niewielu, którzy mogÄ… jÄ… czegoÅ› nauczyć.- Kiedy umarÅ‚apewna moja antenatka, jej zgon nie zostaÅ‚ nigdzie zarejestrowa-ny, ale dowiedziaÅ‚am siÄ™, gdzie byÅ‚a pochowana.MówiÄ™ byÅ‚a , bojuż jej tam nie ma: przed wielu laty wydobyto jej szczÄ…tki z cmen-tarza w Pueblo Nuevo.ZmarÅ‚a w bardzo dziwnych okoliczno-Å›ciach.i tak, jakby byÅ‚a naznaczona przez Szatana.Nie wiem,jak to powiedzieć.- PowiedziaÅ‚a to pani bardzo dobrze, choć obawiam siÄ™, że tonie wszystko.- Nie, to nie wszystko.Kiedy prowadziÅ‚am moje dochodzenie,dowiedziaÅ‚am siÄ™ czegoÅ› jeszcze dziwniejszego: rodzina MasdéuopÅ‚acaÅ‚a jej niszÄ™ na cmentarzu, choć czasy wojennego niepokojusprawiÅ‚y, że, jak sÄ…dzÄ™, przestaÅ‚a to robić.I szczÄ…tki zniknęły.- Taka sytuacja zdarzaÅ‚a siÄ™ czÄ™sto - rzekÅ‚ ojciec Olavide, wbi-jajÄ…c wzrok w MartÄ™.- Co jeszcze?- Nie rozumiem, dlaczego przez caÅ‚e lata ponosili taki wyda-tek.Nie mogli jej nawet znać.- I to paniÄ… interesuje?- Tak, bo, jak już mówiÅ‚am, moja antenatka umarÅ‚a w dziw-nych okolicznoÅ›ciach i tak, jakby byÅ‚a naznaczona przez Szatana.I nie tylko ona: w mojej dalekiej rodzinie byÅ‚y przypadki, którychnigdy nie zdoÅ‚am sobie wytÅ‚umaczyć
[ Pobierz całość w formacie PDF ]