[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widać, że jest wciąży.Jasno i wyraznie.Luka to namalował, chociaż tego niewidział.Na swoim obrazie uchwycił prawdę, o której nigdy sięnie dowie.Luka już dawno nie był tak pijany.Vinko z trudem gopodtrzymuje.Na wpół go niesie, na wpół ciągnie do domu, choćLuka krzyczy bełkotliwie, żeby Vinko zaprowadził go do hotelu,bo ma tam pokój, w którym teraz mieszka, albo może na łódz,bo to jego dom.Potem Luka wymiotuje.I tak przez całą długą,niekończącą się drogę do domu.Vinko otwiera drzwi kluczemLuki i wpuszcza go do środka.W mieszkaniu panuje cisza itylko z jednego pokoju dobiega chrapanie.Jest druga w nocy.Vinko układa Lukę na kanapie w dużym pokoju, okrywa gonarzutą leżącą na fotelu i wraca do domu.Więcej nie możezrobić dla swojego najlepszego przyjaciela.Dory nie ma.Niczego nie ma.Taka jest historia Luki.Vinko potrząsa zesmutkiem głową.Dobrze, że ma swoją Biserkę.Lukę budzi potworny ból głowy.Jęczy.Co za wieczór!Próbuje się odwrócić, wykonując przy tym jak najmniej ruchów.Dora.Otwiera oczy.Oślepia go światło.Zamyka oczy.Nie.Dory nie ma.Wyjechała.Teraz znowu jest sam.Martwy.Czyjeto łóżko? To nie jest pokój w hotelu.Ani leżankaw kajucie, ani kanapa w dużym pokoju.Znowu otwiera oczy.Aóżko nie wydaje mu się już takie obce.Pokój też nie.Anikobieta, która leży obok niego.Zamknąć oczy! Czerwonyalarm! Cholera! Musiał się porządnie upić, jeśli zrobił cośtakiego i nawet tego nie pamięta! Czuje, jak żołądek podchodzimu do gardła, biegnie do łazienki, chwyta za muszlę klozetową,jakby to było koło ratunkowe, wymiotuje i wybucha płaczem.Po pewnym czasie wychodzi z łazienki i na ołowianychnogach idzie do dużego pokoju.Siada na kanapie.To jegołóżko, gdy tu sypia.Od czasu do czasu.Obejmuje bolącą głowę,znowu robi mu się niedobrze.Jest święcie przekonany, że to sięnie skończy.Byłoby to całkiem słuszne.Zasłużył sobie na to.Zetak oszukał Dorę.Szybko wstaje, biegnie do łazienki i znowuwymiotuje do sedesu.Obiecał, że będzie jej wierny.Powoli inieśmiało wychodzi z łazienki.Przed nim stoi Klara.Szczęśliwa.Promienna.Zadowolona zsiebie.Tuli się do niego. Dziękuję - szepcze - było cudownie,cieszę się, że znowu jesteśmy razem i że wszystko będzie znowujak dawniej, tak bardzo mi cię brakowało, nawet sobie niewyobrażasz, te wszystkie lata bez ciebie, na szczęście ostatniejnocy pokazałeś, że mnie jeszcze kochasz i.".Luka odpychająod siebie.Brutalnie, z wściekłością. Zgwałciłaś mnie - krzyczy- nienawidzę cię, nigdy cię więcej nie dotknę, brzydzę się tobą,wykorzystałaś mnie, moją sytuację, widziałaś, że jestemkompletnie pijany, jak mogłaś, żaden mężczyzna by czegośtakiego nie zrobił, jesteś ostatnią kobietą, o której mógłbympomyśleć, o Boże,jak mogłaś mi coś takiego zrobić, zaraz chyba znowu sięporzygam.".- Tatusiu!Za Klarą stoi Katja, Klara całkiem ją zasłania.- Tatusiu!Katja zaczyna płakać i bić się swoimi małymi piąstkami potwarzy.- Tatusiu!Luka idzie do łazienki i zamyka się na klucz.XXXVPóznym wieczorem 5 listopada 1991 roku w Paryżuprzychodzi na świat syn Luki.Wszystko odbyło się szybko i bezkomplikacji.Matka i dziecko są zdrowe i czują się dobrze.Wpoczekalni przed porodówką siedzą: Helena, Ivan i Jeanne.Pokrzepiają się szampanem przyniesionym przez Ivana.Pomyślał nawet o szklankach.Helena spogląda na niego zwdzięcznością, on na nią wzrokiem pełnym miłości.Od kiedyHelena rozstała się z Markiem, Ivan odzyskał część swegodawnego czaru, bardziej dba o swój wygląd, kupił sobie prawiecałą szafę nowych ubrań.Oczy znowu mu błyszczą, częściej sięuśmiecha.Helena twierdzi, że przypomina jej tamtego młodegoczłowieka, którego kiedyś, przed stu laty, poślubiła.Zmieje sięprzy tym kokieteryjnie i trzepocze rzęsami.- Zdrowie Dory! - mówi Jeanne, która za dwa dni, jeszczeprzed Bożym Narodzeniem, leci do Zimbabwe, gdzie będzie sięopiekować chorymi, żyjącymi w nędzydziećmi.Ma oczy pełne łez.To dla niej po prostu za dużo:Dora, dziecko, wyjazd.wszystko jest takie nowe i niepewne.- Za zdrowie mojego wnuka! - mówi Helena; szlocha, śmiejesię i sama już nie wie, co czuje i co ma o tym wszystkim sądzić;płacze więc troszkę głośniej, jak mała dziewczynka wyciera nosw chusteczkę, którą podaje jej Ivan.- Za miłość! - mówi Ivan i sam jest zaskoczony tym toastem.W tej konkretnej chwili czuje, że to właśnie miłość jestnajważniejszą rzeczą na świecie, że to wokół niej wszystkopowinno się kręcić.Patrzy na Helenę, kobietę, której nigdy nieprzestał kochać, i myśli o swojej córce, która była na tyleszalona i odważna, że zdobyła się na coś takiego, sięgnęła po to,co chciała mieć, co uczyniła i nadal czyni z miłości do jedynegomężczyzny; zna ją na tyle dobrze, że wie, iż Dora nigdy niepostąpiłaby inaczej.Nagle zaczyna głośno szlochać, łzynapływają mu do oczu i czuje się dumny, że jest jej ojcem.Bojeśli ma taką córkę, nie wszystko, co zrobił w życiu, jest takiezłe.Potem wchodzą do sali, żeby zobaczyć Dorę i jej syna.Spieszą się.Jakby to było jakieś wyróżnienie.Luka siedzi w kącie swojej ulubionej knajpy i pije trzeciąlampkę wina.Nie wie dlaczego, ale dziś wieczorem ma ochotęwłaśnie na wino.Czerwone.Jakby trafiła mu się jakaś okazja doświętowania.To szczególny dzień.Nie wiedząc dlaczego,uśmiecha się szeroko i od czasu do cza-su zamyka oczy, jakby widział jakieś obrazy.I faktycznie.Przez chwilę tęskni za płótnem i farbami, bo obraz, który widzi,jest tak fantastyczny, że nie jest go właściwie godzien.Mimo topojawia się właśnie w jego głowie! Czyżby to coś znaczyło?- Kolejka dla wszystkich! Ja płacę! - krzyczy do kelneraAnte.W lokalu nie ma zbyt wielu gości, ale wszyscy znają Lukę igłośno mu dziękują.Luka znowu skupia uwagę na kieliszku, naobrazie, jaki zrodził się w jego głowie, i czuje zadowolenie.Gdyby miał więcej odwagi, mógłby być nawet szczęśliwy.Alebycie zadowolonym to też niezłe uczucie.Sam nie rozumie, cosię z nim dzieje.Ma nieodparte wrażenie, że właśnie w tejchwili, gdy tak beztrosko siedzi w restauracji i bezsensowniemarnuje swój czas, dzieje się coś ważnego, coś, co ma dla niegodecydujące znaczenie, coś, o czym nie ma odwagi nawetpomarzyć, gdy siedzi samotnie na łodzi na otwartym morzu albogdy jest pijany.To Nieznane raduje mu serce i duszę, zaczynaczuć, że znowu mógłby malować.To chyba cud i Luka jestwdzięczny, choć nie wie za co.- Co tak szczerzysz zęby?Obok Luki stoi Vinko i patrzy na niego ze złością.- Nieważne.Nie wiem.- Fundujesz wszystkim kolejkę bez powodu?Luka odnosi wrażenie, że jego przyjaciel jest czymśrozdrażniony, że jest w złym humorze.- A dlaczego nie? Czuję się dobrze.- Z pewnością wiesz, że twoja żona już drugi dzień ma bóleprzedporodowe i że sytuacja robi się coraz bardziejniebezpieczna?- Możliwe.Nic mnie to nie obchodzi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]