[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Marta miała jeszcze kilka drewnianych głów, wypolerowanych przez nieustanne przytrzymywanie siatekz włosami.Jedna z nich była mała, jakby dziecinna, inna duża, aż trudno było mi uwierzyć, że naśladowałakształt czyjeś głowy.Na tak duże peruki najczęściej nie starczało włosów jednego gatunku i trzeba byłomelerować włosy, mieszać pasma pochodzące z wielu głów, dobierać je precyzyjnie pod względemgrubości i koloru, tak żeby wyglądały naturalnie. Marta mówiła, że kiedyś wszystkie kobiety chciały mieć przedziałki, proste i zdrowe, różowy znak wśródwłosów równoległy do linii nosa.%7łeby zrobić przedziałek w peruce, trzeba ją podkleić delikatną jedwabnąsiateczką albo młyńską gazą.Przez jej maleńkie oczka przeciągać pojedyncze włosy i wiązać je podspodem jak mikroskopijną siatkę.Tamburowanie jest najbardziej czasochłonne, dlatego Marta uważaławszelkie przedziałki za szczyt wyrafinowania.Gdy odwiedzała nas znajoma, która nosi gładką fryzuręz przedziałkiem, widziałam, że Marta patrzyła na jej głowę z niepokojem.Nie podobały się jej też włosyfarbowane, zwłaszcza rozjaśniane.Mówiła, że wtedy włos przestaje być magazynem myśli.Farba je niszczyalbo zniekształca.Takie włosy nie mogą już pełnić swojej funkcji  magazynowania.Są puste i sztuczne.Lepiej je obciąć i od razu wyrzucić.Są martwe, bez pamięci i przeznaczenia.Marta nie zdążyła mi powiedzieć wszystkiego.Potem przyszedł czas zajmowania się płynącą z gór wodą,kierowania jej strumyczkami poza domy, żeby nie podmywała fundamentów.Wzmacniania brzegów stawu,zanim w noc powodzi woda zniszczy je raz na zawsze.Albo suszenia przemoczonych butów i spodni.Tylkoraz Marta pozwoliła mi przymierzyć jedną z nich  ciemną i skręconą.Przeglądnęłam się w lustrze; byłammłodsza i bardziej wyrazna, ale obca sobie. Wyglądasz jak nie ty  powiedziała.Wtedy przyszło mi do głowy, żeby poprosić Martę o specjalną perukę dla mnie.Niechby Marta przyjrzała sięmojej twarzy, zapisała ją w swojej perukarskiej pamięci.Niechby obmierzyła mi głowę, uwieczniła jąw swoim zeszycie, dodała do innych opisanych tam głów, a potem dobrała specjalnie dla mnie włosy, kolori fakturę.Niechbym miała swoją własną perukę, która by mnie ukryła i zmieniła, która dałaby mi nową twarz,zanim ją sama w sobie odkryję.Ale nie powiedziałam jej o tym.Marta schowała perukę w woreczku pełnymorzechowych liści, które konserwują włosy.GranicaCzechy graniczą z naszą ziemią, są w zasięgu wzroku.Latem słyszało się stamtąd szczekanie psów i pianiekogutów.W sierpniowe noce buczały zbożowe czeskie kombajny.W soboty grała dyskoteka w Sonowie.Granica jest bardzo stara, od wieków oddzielała od siebie jakieś państwa.Nie dała się tak łatwo zmienić.Drzewa przyzwyczaiły się, że rosną na granicy, tak samo jak zwierzęta.Jednak drzewa liczyły się z nią  niewychodziły poza swoje miejsce.Zwierzęta w swojej głupocie miały granicę za nic.Stada saren przenosiłysię arystokratycznie każdej zimy na południe.Lis chodził w tę i z powrotem dwa razy dziennie  zaraz powschodzie słońca pojawiał się na zboczu i potem szedł z powrotem po piątej, gdy wszyscy oglądaliTeleexpress.Według wędrówek lisa można regulować zegarek.Tak samo i my przechodziliśmy granicęw poszukiwaniu grzybów albo z lenistwa, bo nie chciało się nam tłuc rowerem do Tłumaczowa, gdzieprzechodzenie granicy jest usankcjonowane.Braliśmy rowery na plecy i za chwilę byliśmy na drugiej stronie.Zaorana leśna droga odradzała się po kilku metrach.Przyzwyczailiśmy się, że jesteśmy pilnowani w dzieńi w noc przez wopistów, przez światła ich nocnych patroli, grzmot ich terenowego mercedesa, nocnehuczenie motocykli.Dziesiątki mężczyzn w mundurach pilnujących pasa zachwaszczonej ziemi, gdziemaliny wyrastają bez strachu przed zerwaniem, wielkie i aromatyczne.Aatwiej byłoby nam uwierzyć, żepilnują tych malin.KometaNi stąd, ni zowąd przyszła mi do głowy myśl dziwaczna i potężna:że jesteśmy ludzmi przez zapomnienie i nieuwagę.%7łe naprawdę, w jedynej prawdziwej rzeczywistości,jesteśmy istotami wciągniętymi w ogromną, kosmiczną bitwę, która być może trwa od wieków i nie wiadomo,czy w ogóle się skończy.Widzimy tylko jakieś jej odblaski w krwawych wschodach księżyca, w pożarachi wichurach, w pazdziernikowym opadaniu zmrożonych liści, w panicznym locie motyla, w nieregularnympulsowaniu czasu, który wydłuża noce w nieskończoność i gwałtownie zatrzymuje się w każde południe.Jestem więc aniołem czy demonem wysłanym w zamieszanie jednego życia z jakąś misją, która albowypełnia się sama mimo wszystko, albo o niej zupełnie zapomniałam.Ta niepamięć jest częścią wojny, tobroń tamtej strony, a mnie nią porażono tak, że jestem ranna i krwawię, na chwilę wyłączono mnie z gry.Dlatego nie wiem, jak bardzo jestem potężna czy jak bardzo słaba, nie znam siebie, nic nie pamiętam,dlatego nawet nie śmiem w sobie szukać tej słabości czy tej potęgi [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 4.2 Dom Łańcuchów. Konwergencja
    MacBride Stuart Logan McRae 04 Dom krwi [CzP]
    Janusz Aleksandra Miasto magów 01 Dom Wschodzacego Słonca
    Conlon McKenna Marita Dom przy placu Przyjemnym
    Saga o Ludziach Lodu 26 Dom w Eldafiord
    Frank Rina Kazdy dom potrzebuje balkonu
    § Enerlich Katarzyna Czas w dom zaklęty(1)
    Jonas Philippe de Dom pod koszem z kwiatami
    William H Bates The Cure Of Imperfect Sight by Treatment Without Glasses (1920)
    Saga o Ludziach Lodu 1 Zauroczenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • ninue.xlx.pl