[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Miał głupi fart.Nie jest tak zawsze?- A jest?17 - Mogę poczęstować panów kawą? - spytała Elizabeth Hamdy.- Jest wpół do piątej, ale co mi tam! - powiedział detektyw Noonan.- Mamy przedsobą jeszcze kilka godzin.Możemy nie spać.- To kawa po turecku, słodka - powiedziała Elizabeth, idąc w stronę kuchni.- Do-dajemy do niej kardamon.Mam nadzieję, że nie będzie panom przeszkadzał.Zawszespieramy się z ojcem, czy lepiej dać się spienić kawie raz czy dwa razy.Noonan popatrzył na swego najnowszego partnera Toma Kelly ego i wzruszyłramionami.Przed chwilą weszli do salonu domu przy Avenue Z.Noonan od razu za-uważył, że jest to przeciętny dom ludzi żyjących z pracy rąk - w salonie stała przykrytanarzutą beżowa rozkładana kanapa, dębowa komódka na porcelanę, na podłodze leżałorientalny dywan, na ścianie wisiały rodzinne pamiątkowe zdjęcia.W kącie na wiel-kim telewizorze dwie dziewczynki grały w Nintendo.Do niezwykłych przedmiotównależała tylko wisząca nad drzwiami do kuchni tablica z arabskim napisem i zdjęciemeczetu nad kanapą.Choć po mieście kręciło się dwunastu innych detektywów, przesłuchującychobecnych oraz byłych uczniów i nauczycieli, a także ewentualnych świadków, miesz-kających w okolicy szkoły, Noonan pozostawał ciągle śledczym nadzorującym tęsprawę.Uważał jednak, że to tylko kwestia czasu, jak wpadną federalni i wypchną goz niej łokciami.Dziewczyna wróciła z dwiema maleńkimi filiżankami na talerzykach i postawiłaje na stoliku, na którym leżał oprawiony w materiał pamiętnik.Urocza - pomyślał No-onan.Nie chodziło jedynie o szeroki uśmiech i puszyste włosy - w całym jej zachowa-niu było coś uroczego.Przypomniał sobie własną szesnastoletnią córkę, zamykającąsię w swoim pokoju z chłopakami.Wcale nie wyglądała na Arabkę, ale co on o tymwiedział? Ludzie często okazywali się kimś zupełnie innym.- Dziękujemy za poświęcony nam czas - zaczął.- Wiemy, że nie poszła paniwczoraj do szkoły, ale jak powiedziałem przez telefon, rozmawiamy ze wszystkimiuczniami z pani klasy, musimy bowiem zebrać maksimum informacji i odtworzyć to,co się stało.Jasne?- Oczywiście.- Uśmiechnęła się lekko i atmosfera od razu się zmieniła, wydawało się, że pokój stał się większy.- Zrobię wszystko, aby pomóc.Bardzo lubiłam Sama.- Znakomicie.Czy przed wybuchem słyszała pani może w szkole coś niezwykłe-go?Uśmiech zniknął, a twarz Elizabeth spoważniała.W dalszym ciągu pozostała uro-cza, ale twarz jak gdyby inaczej odbijała światło.- Nie wiem, czy zrozumiałam, co ma pan na myśli.- Mam na myśli, czy ktoś się dziwnie zachowywał, był zły.rozumie pani.Chłop-cy walczą z dziewczynami, dziewczyny walczą z chłopakami, dyskutują o forsie.czysłyszała pani, jak na przykład ktoś mówił, że chce kogoś  dorwać ?Elizabeth popatrzyła na pamiętnik, potem na swoje stopy w grubych białych skar-petach, które trzymała pod szklanym stolikiem.- Ciągle ktoś się bije i kłóci, ale niczego takiego nie słyszałam.- A co z wizytą gubernatora? Czy ktoś o niej mówił? Wie pani, jest republikani-nem, ale jego poglądy na przerywanie ciąży nie podobają się niektórym aktywistom Prawa do %7łycia.- Nie, nic takiego nie słyszałam.Aleja sienie włączam w rozmowy o polityce.- Jasne - prychnął Kelly.- Ale może wróćmy do sedna.Spytaj ją, czy zna kogośspośród tych, co zwykle podkładają bomby.W końcu to Arabka, nie?O Boże - jęknął w duchu Noonan.Od początku śledztwa Kelly zawadzał jak ba-last.Znikał w ciągu dnia co chwila na kielicha i pod koniec zmiany trząsł się jak gala-reta i był uparty jak osioł.Lada dzień poślą go w górę stanu na odwyk, a on dostaniekolejnego nowego partnera, którego będzie musiał wprowadzać w sprawę od początku.- Ma chronić od złych spojrzeń - wyjaśniła Elizabeth.- To stara tradycja.- Rozumiem.- Noonan podrapał się po skroni i kątem oka zauważył, że Kellyziewa.- Musi pani zrozumieć, że do naszych zadań należy dostrzeganie wszystkich niezwykłych rzeczy.Jak na przykład tego, co powiedział jeden z pani kolegów z klasyo słowach waszego nauczyciela, że chce zostać bohaterem.- Co w tym niezwykłego?- Tja.- Napił się kawy i poprawił w fotelu, jakby przed odpowiedzią szukał od-powiedniej pozycji.- Nie mówił, że zawsze chciał uratować komuś życie?- Mówił o tym, jak był ratownikiem, ale dla zobrazowania tematu lekcji: Bohater-stwo w literaturze.- Siedziała prosto i nieruchomo.Noonan zauważył jednak, że jejbiałe skarpety poruszają się pod stolikiem jak króliki w trawie.- Dlaczego pan pyta?Noonan popatrzył na Kelly ego, ten jednak nie reagował.Czyżby spał z odrzuco-ną do tyłu głową, opadniętą szczęką i otwartymi oczami?- Takie uwagi mogą komuś nasunąć jakiś pomysł.Elizabeth przez chwilę nic nie mówiła, przyłożyła palce do ust i rozważała słowapolicjanta.- Uważa pan, że bombę podłożył ktoś ze szkoły?- Na razie nic nie wiemy.Rozpatrujemy każdą ewentualność.- Boże.- Na pewno nie zna pani nikogo, kto mógłby coś takiego zrobić? Kogoś, kto byłostatnio czymś naprawdę zdenerwowany?Opuszki palców Elizabeth rozsunęły się, dotykając obu kącików ust, a w brązo-wych oczach zamigotały złote plamki.- Hm.nie.Nikt taki nie przychodzi mi do głowy.- Uśmiechnęła się skromnie.Kelly znów ziewnął i przeciągnął się, potem popatrzył na zegarek.- Chcesz tu nocować, czy co? - spytał Noonana.- Mamy jeszcze siedem rozmów,a wydział do końca roku zlikwidował nadgodziny. Noonan uśmiechnął się do niego i ponownie zwrócił się do Elizabeth.- Nie chcemy zabierać pani więcej czasu.Byłem po prostu ciekaw.Dlaczego nieposzła pani we wtorek do szkoły?Zauważył, że dziewczyna patrzy na leżące przy telewizorze wrotki z nowiutkimiochraniaczami.Palce jej stóp podkurczały się i prostowały, jakby nie mogła się docze-kać, kiedy wsunie w nie stopy.- Strasznie mnie bolała głowa, więc zostałam w domu.- Może od nadmiaru arabskiej kawy - stwierdził Kelly, wstając i ponownie sięprzeciągając.- Pytałeś o torbę? - Mrugnął do Noonana.Noonan pokręcił łysą głową i popatrzył w sufit.Dzisiaj już po raz trzeci Kelly zadużo zdradził swoją gadaniną.Koniec z tym - będzie musiał poprosić o nowego part-nera.- O tak - powiedział, udając obojętność.- Czy pan Fitzgerald miał torbę na książkifirmy Jansport?- Tak sądzę.Prawie każdy ma taką.- Stopa pod stolikiem przestała się poruszać.-Bombę ukryto w torbie na książki?- Musimy już iść.- Noonan wstał i położył na stoliku wizytówkę.- Jeśli coś siępani przypomni, o czym chciałaby pani porozmawiać, proszę zadzwonić.18Szturm mediów trwał przez całe czwartkowe popołudnie do wczesnego wieczoru.Najpierw telefonowano z biura burmistrza, zapraszając Davida na środę rano doratusza w celu odebrania specjalnej nagrody burmistrza i gubernatora.Potem zadzwo-nili od Dianę Sawyer, pytając, czy mógłby w środę po południu udzielić wywiadu.Ludzie z programu Oprah Winfrey chcieli, żeby przyjechał w piątek do Chicago narozmowę panelową na temat  Profile odwagi ; program Grace Live! chciał go naczwartek, z International Creative Management zadzwonił agent Mark Feinberg z za- pytaniem, czy już ma przedstawiciela do rozmów o prawa na wydanie książki i kręce-nie filmu, podczas gdy  Nightline chciały go mieć w poniedziałek, żeby porozma-wiać, dlaczego jego historia wywołała tak wielkie zainteresowanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Peter Richardson American Prophet, The Life and Work of Carey McWilliams (2005)
    Peter Stearns Anxious Parents, A History of Modern Childrearing in America (2003)
    Peter de Rose Namiesticy Chrystusa ciemna strona papiestwa
    Peter Hamilton Saga Wspólnoty Gwiazda Pandory Inwazja02
    Lovesey Peter 4.Detektyw Diamond i zagadka zamknietego pokoju
    PETER FROBERG IDLING Uœmiech Pol Pota
    Trylogia Ryfterow 01 Rozgwiazda Watts Peter(1)
    Robinson Peter Alan Banks 15 Podpalacz
    r17 2
    Jeffery Deaver Rozbite okno (Lincoln Rhyme 08)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • whatsername.htw.pl