[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Co ten stary dureń panu w tej karcie nawypisywał! fuknął szef bazy. Nerwy? Służbana lądzie? Jedynego inżyniera mechanika, kawalera Krzyża Rycerskiego do %7łelaznegoKrzyża, na całym atlantyckim wybrzeżu Francji mam odsyłać do niańczenia bachorów wdomu? On zwariował! Zgadza się pan ze mną, kapitanie Ihna? Tak jest odpowiedziałem temu jełopowi rodem z Monachium, którego jedynymprzeżyciem na wodzie były przejażdżki łodzią z jedną dupą po Jeziorze Bodega.Rosie miała na imię ta żelazkiem do prasowania ondulowana pudlica.Jej zdjęcie w słomkowymkapeluszu z wiechą wstążek straszyło całą bazę.Zawsze odpowiadam z uśmiechem.Każdemu przełożonemu.Najczęściej tylko uśmiechem,bez słów niezły sposób na powiedzenie wszystkiego i nic, na nienarażanie się nikomu.Fajny byłem.Czymś w rodzaju i zawodnika na ringu, i kibica, bardzo wygodna postawa..I był jakiś odświętnie oficjalny, nie sądzisz, Mart?Ona zawsze w ten sposób.To jej forma wyciskania ze mnie soków bez robienia we mniedziury.Pokrąży, pokrąży i zakończy bieg swym zniewalającym nie sądzisz.A wszystkim,co robi, a robi to, bo chce mi pomóc może doprowadzić człowieka do szaleństwa.Jakgdybym tej pomocy od niej oczekiwał.Nikt nie jest w stanie mi pomóc!Tym razem musiałem odpowiedzieć słowami.Zebrałem się w sobie. Proces rozpocznie się w przyszłą środę.W Hamburgu.W Sądzie Wojskowym do ZciganiaPrzestępstw Wojennych.Na początek rozprawy British Admiralty z kriegsmarine sądzić będąoficerów dowództwa U-1852 Mają ich.Czterech.Do kompletu brakuje im tyiko tego, którystrzelał do twego brata. To.chyba dobrze, nareszcie będziesz miał to z głowy.Nie sądzisz?Nic nie sądziłem.Dom Florence stoi na wzniesieniu, dość wysokim.%7łeby podeń podjechać, stromo wijącą sięserpentynę trzeba brać na drugim albo pierwszym biegu.Ale widok z okna na miasto, naZatoką Tor jest urzekający.Historię ten dom ma ciekawą.Biskup Exeteru, odnawiając w latach osiemdziesiątychubiegłego stulecia stary kościół Zwiętej Marii, postawił przy okazji coś w rodzaju rezydencjirekreacyjnej dla zjeżdżających się tu licznie mnichów; utrzymanie jej było kosztowne, toteżprzed pierwszą wojną światową, przechodziła z rąk jednego zakonu do drugiego, liczącego naszczodrość mieszkańców tej niedużej miejscowości nadmorskiej, a ponieważ te rachubyzawiodły, rezydencja znalazła się w końcu w rękach świeckich, aby po dwukrotnej wymianiewłaścicieli stać się od pół roku własnością Flo.Czy tylko przez nadmiar pieniędzy, czyrównież przez snobizm ta samotna dziewczyna zamieszkała tutaj?Jestem po niemiecku sentymentalny.Odchodząc, chciałbym zostawić po sobie żal w sercuFlorence.Tylko nie wiem, jak to zrobić.Odwrócony do niej plecami czuję przyspieszone bicie jej serca. Cieszę się słyszę jej głos, ale jakiś zmęczony, bez zwykłego jej zapału. Będziemymieć to nareszcie z głowy.Ach, Mart, jak tego pragnęłam.A ty?Wzruszyłem ramionami, że też.Czułem się, jakby zewsząd wylewała się na mnie roztopiona żelatyna.Jest tego wokół mniecoraz więcej, jej poziom podnosi się, muszę uciekać stąd, miejsca mi wrogiego, zanim będzieza pózno.Wystarczy obrócić się na pięcie, rzucić coś na pożegnanie i wyjść.Ale to jestnajtrudniejsze.Bo może już nie być powrotu.Wychyliłem głowę za okno.Chmury nad miastem, nad zatoką były wciąż ciężkie, gąbczaste,lecz przestały siąpić deszczem.Na linii horyzontalnej na morzu zamajaczyło czymś w rodzajutęczy. Daj mi klucze od przystani starałem się o zwykły ton. Popływam trochę pozatoce. W taką pogodę? Chyba już się wypadało. Sam?Myślała zapewne o jachcie.Oceanicznym jachcie regatowym zamówionym przez jej ojca, aochrzczonym imieniem zaginionego syna.Jacht ten to chluba hrabstwa Devon, ale do obsługipotrzebuje przynajmniej trzech silnych mężczyzn. Twoją motorówką uspokoiłem jej obawy. Wezmiesz mnie z sobą, Mart? Bardzo cię proszę.Wiedziałem, że to powie. Chcę być sam odparłem sucho.Florence spuściła głowę. Rozumiem powiedziała. Na przystani jest Ben. Podeszła do mnie. Gdybyświedział, jak pragnęłabym ci pomóc, mój drogi bracie.A tyle udręki masz jeszcze przed sobą. Chciała mnie objąć, ale odsunąłem ją od siebie. Zatelefonuj do Bena, aby napełnił bak Glorii bardziej rozkazałem, niż prosiłem.Niezamierzone pchnięcie było zbyt silne.Florence omal nie upadła. Mart! krzyknęłajak w proteście przed napaścią, potem zamarła w bezruchu z oniemiałą z przerażenia twarzą.Zapanowała cisza.Chciałem błagać ją o przebaczenie, ale język odmówił mi posłuszeństwa.Pochyliłem głowę i skierowałem się ku wyjściu.Skakałem po kilka stopni z wysokiego podejścia do czekającej na mnie taksówki.Gdyby nieobecność kierowcy, chyba bym się rozmazał.Podziękowałem Benowi za pomoc przy uruchamianiu Glorii , cierpliwie wysłuchałem jegoobjaśnień o prądach zatokowych, o strefie min nie dozwolonej dla żeglugi.Nie wiem, coFlorence nakazała mu telefonicznie, ale coś mu nakazała.Złośliwość rzeczy martwych bywa niekiedy bez granic.Ja, inżynier mechanik, specjalista odwszelkich odmian siłowni okrętowych, nie mogę zapalić silnika.Sprawdziłem świece,przewody paliwowe, kondensator, klamry akumulatora, linkę rozrusznika, ale Gloria anidrgnie.Mocując się z jej krnąbrnym motorem, odpędzam od siebie myśli o dziewczynie nawzgórzu.Zostawiłem ją właściwie bez pożegnania, postąpiłem obrzydliwie, i to pchnięcie.Mało brakowało, a by upadła.Kolorowa bańka pękła.Pałac z kart rozleciał się pod dotknięciem czarownika bez twarzy.Niema go
[ Pobierz całość w formacie PDF ]