[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To mnie obudziło - wskazał telefon komórkowy.- Co to za sprawa? Możesz powiedzieć?- Projektujemy system ochrony firmie, która się przenosi do LosAngeles.- Myślałam, że to działka Sama.- Jest bardzo zajęty, a jego klient nie może czekać.Na początek mojedoświadczenie wystarczy.Sam zajmie się tylko ostateczną akceptacją isprawdzeniem planu.Nie będzie mnie najwyżej przez trzy dni.Zrzucił kołdrę, wstał z łóżka i zaczął się przeciągać.- Mogę ci pomóc w pracach domowych, tylko najpierw wezmęszybki prysznic.W drodze do łazienki zatrzymał się na moment i zaproponował,wyciągając rękę:- A może dołączysz do mnie?Skąd wiedział, że o tym właśnie marzyła?- Jeśli będziesz tak na mnie patrzyła, to przewróci mi się w głowie.124R STrzy dni pózniej Nate przyszedł w nocy do biura.Zatrzymał się namoment w holu, zastanawiając się, jak podejść do Lyndsey.Ich związek wostatnim okresie wszedł na drogę przemian.Częściowo potrafił to sobiewytłumaczyć.Coraz bardziej stawał się jej niepewny.Czekał, aż gozostawi.Byli ze sobą od ponad miesiąca.Zazwyczaj tyle trwały jego do-tychczasowe związki.Nie chciał się zaangażować, a ona do tego dążyła.- Cześć.Przyniosłem kolację - zawołał, nie chcąc, aby odczuła, że jąszpieguje.Miał nadzieję, że w biurze będą mogli spokojnie porozmawiać.Wdomu natychmiast wskoczyliby do łóżka.Usłyszał, jak coś upada napodłogę, potem szelest przekładanych pospiesznie papierów.Kiedydoszedł do jej biurka, odwróciła się do niego, nagłym gestem chowając zaplecami ręce.- Już wróciłeś!Miała nienaturalnie ożywiony głos, a jej policzki płonęły rumieńcem.Wyglądała, jakby coś przeskrobała.I nie rzuciła mu się na szyję.- Jesteśmy sami? - spytał, rozglądając się wokół.Pokiwała głową.- Co się dzieje? Nie dostanę całusa na powitanie?- Oczywiście, że tak.Lyndsey pocałowała go w usta, po czym natychmiast się odsunęła.Nate przytrzymał ją ramieniem i przytulił.Poczuł, że się usztywniła.Przezramię spojrzał na biurko, gdzie były porozrzucane stosy akt.Zawsze, kiedypracowała, utrzymywała w dokumentach porządek, wszystko było równo ischludnie poukładane.- Coś się stało?- Nie, dlaczego pytasz?125R SOdsunęła się, zasłaniając blat plecami.- Przestraszyłem cię?- Troszeczkę - odparła z wahaniem w głosie.- Coś tu piękniepachnie.Prawie zapomniał, że przyniósł kolację.- Spaghetti i kulki mięsne.Przyniosę drugi fotel.- Na moim biurku jest bałagan.Możemy zjeść w twoim gabinecie?- Jasne.Dużo pracy ci jeszcze zostało?- Już skończyłam.Muszę jeszcze tylko zrobić porządek i poroznosićraporty.Może nakryjesz w tym czasie do kolacji?Zachowanie Lyndsey było co najmniej nienaturalne.Zupełnie niewiedział, co o tym myśleć.Nigdy wcześniej nie zaskakiwała go, byłaprzewidywalna.Teraz, jak widać, zmieniło się to.Kiedy po kilku minutach pojawiła się w gabinecie, wyglądała narozluznioną.- Czego się napijesz? Jest woda i.woda.- Poproszę.- Dobry wybór.- Jak wyjazd?- Produktywny.Nate wyczuł rosnące napięcie, unikała jego wzroku.Na dodatekmiała rozpięte trzy górne guziki bluzeczki.I nie nosiła okularów.- Masz mi powiedzieć, co się dzieje! - poprosił stanowczo,odkładając talerz.- Z czym?- Z tobą.126R S- Nie wiem, co masz na myśli, ale jestem zadowolona - mruknęła,wkładając całą kulkę mięsną do ust.- Z czego?- Z tego, że wróciłeś, detektywie.Poza tym dziś naprawili w moimsamochodzie ogrzewanie, a Jess znalazła pracę.- Niemożliwe?- W campusie.Nawet jest nią podekscytowana.- Pojedziemy do mnie? - spytała, pomagając sprzątnąć naczynia.- Jestem wykończony.Wpadnę do ciebie jutro w południe, jeśli niemasz innych planów.- To do jutra - odparła i ruszyła na parking.Chwycił ją za ramię, nabierając całkowitej pewności, że coś jest nietak.Nie pocałowała go na pożegnanie.- Czy chcesz mi coś powiedzieć?- Niby co?W jej oczach malowało się poczucie winy.Przygotował się nanajgorsze.- Czy to nas dotyczy? To koniec? Spojrzała na niego zdumiona.- Ależ skąd.Na jej twarzy nie było zmieszania, mówiła prawdę.Poczuł sięjeszcze bardziej zdezorientowany.'Podeszła do niego i czule pocałowała go w usta
[ Pobierz całość w formacie PDF ]