[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poskończonych łowach udano się nareszcie do Grodna.Sejm ten 1752 roku, którego pomyślnego końca nikt ze znaczniejszych osób niespodziewał się nawet i nie życzył sobie, zajmował jednak wszystkie stronnictwa zjednego powodu.Po śmierci kanclerza wielkiego litewskiego, Sapiehy, trzeba byłonietylko poruczyć jego pieczęć podkanclerzemu, księciu Michałowi Czartoryskiemu,ale nadto jeszcze oddać komu innemu podkanclerstwo po tym ostatnim; głównymiwspółzawodnikami byli znowu dwaj Sapiehowie: jeden, wojewoda podlaski, zięćCzartoryskiego, drugi, wojewoda mścisławski, dziad małego Sapiehy, dziś jenerałaartyleryi litewskiej, forytowany przez hetmana wielkiego Branickiego, Radziwiłłów,Potockich i wszystkich naszych przeciwników.Mniszech, zięć Br�hla, już czynnieprzeciw nam występujący, i ambasador francuski popierali wojewodę mścisławskiego;wuj mój jednak postawił na swojem, powiedziawszy Br�hlowi: Prawo chce, żebypieczęcie były rozdane nie prędzej, aż po wybraniu marszałka sejmowego, i nazlecenie posłów; jeżeli nie będę miał z góry podpisanego przywileju dla mojegozięcia, przyrzekam, że obiór marszałka nie przyjdzie do skutku; ponieważ zaś sejmuchodzi za niebyły, jeśli na nim nie obrano marszałka, więc tegoroczna podróżkrólewska do Grodna będzie zupełnie daremną i nie uwolni go od podjęcia tej samejpańszczyzny za dwa lata dla dogodzenia prawu, które chce, aby po dwóch sejmach wWarszawie trzeci odbywał się w Grodnie".Była to najstraszniejsza grozba dla tegodworu saskiego, który z trudnością zjeżdżał do Warszawy, a dla którego podróż naLitwę była podwójnym przedmiotem wydatków, kłopotów i nudy; ta okolicznośćzapewniła pieczęć zięciowi księcia Czartoryskiego.Postępek kanclerza nie byłzapewne aktem patryotycznym, zdawał się jednak usprawiedliwionym w oczachwszystkich ludzi, którzy wiedzieli z góry, że sejm do skutku nie przyjdzie, a uważaliwybór wojewody podlaskiego za daleko korzystniejszy dla sprawy ogólnej nad wybórjego krewnego, niższego pod względem osobistych przymiotów od swegowspółzawodnika.Nie wiem, dla czego stronnictwu wojewody mścisławskiego nieprzyszło na myśl użyć tego samego sposobu na poparcie swego kandydata.Dopóki nie rozstrzygnięto tej sprawy w cichości gabinetu, zostawiono, jakzawsze, posłom, niewtajemniczonym w te wszystkie sekreta, wolność perorowania naślepo, bez żadnego kierunku i wytkniętego celu, dla zajęcia posiedzeń i zabicia czasu.Zdarzyło się, iż niejaki Chojecki, poseł województwa kijowskiego, z fakcyi Potockich,dzisiejszy chorąży żytomierski, był w jakiejś rzeczy zdania, które mi się nie zdało byćdobrem; odważyłem się wtedy po raz pierwszy wystąpić z mową publicznie, bezuprzedniego przygotowania, zbijając jego przekonanie; zdawało się, że miałem zasobą prawo i względy izby poselskiej dnia tego; nie miało to w gruncie rzeczy żadnegoskutku, ale ośmieliło mnie, dało mnie cokolwiek poznać i było jedynym owocemukłonów moich w Aomżyńskiem.Nazajutrz rozdano pieczęcie, a następnego dnia poseł rawski, nazwiskiemMorski, przekupiony przez sam dwór, zerwał sejm uroczyście aktem złożonym na 39piśmie.Massalski, podskarbi nadworny litewski, syn hetmana polnego, obranymarszałkiem tego sejmu dla umożliwienia rozdania pieczęci, wygłosił wedługzwyczaju piękną mowę, jakgdyby był bardzo zdziwiony zerwaniem sejmu, królodjechał uszczęśliwiony, że tylko dwa tygodnie bawił w Grodnie, zamiast sześciu, jakw roku 1744.Jeżeli pod względem politycznym sejm ten był bardzo smutnym faktem dlakażdego dobrego Polaka, zważywszy, do jakiej ostatecznej nicości wszystkiestronnictwa zdawały się zgodnie przyprowadzać państwo, to sam krótki pobyt wGrodnie był rzeczą równie wesołą, jak osobliwą.Trzeba wyobrazić sobie rzekomą stolicę, w której, oprócz pałacu królewskiego,dwa tylko były ceglane domy prywatne, wszystkie inne, drewniane, jakkolwiek zleurządzone, popisywały się pewnego rodzaju zbytkiem, tem dziwaczniejszym, że sięłączył z wielkiem nieokrzesaniem i ubóstwem.Tak np.żadna pani litewska niewyobrażała sobie, aby mogła przyzwoicie figurować w Grodnie, nie mając wielkiego,bogato galonowanego łoża, kiedy ściany mieszkań po większej części były nagie.Widziałem z nich jedną, która, chcąc inne w tem przewyższyć, miała w dwóchpokojach oddzielnych dwa ogromne łóżka, jedno galonowane, drugie z bogatejhaftowanej materyi nakształt baldachimu; właścicielka też była przedmiotem ogólnejzazdrości wszystkich, a zwłaszcza swojej bratowej, której jedyne ogromne łóżko, sutogalonowane, nie znalazło w całem mieszkaniu dość wielkiej izby, gdzie mogłoby siępomieścić, tak, że przód tego łóżka przeze drzwi wchodził do drugiego pokoju i służyłtam za kanapę.Ale w tych drewnianych pałacach, a raczej w tych chatach, mieściły sięprześliczne kobiety, bardzo gościnni mężowie, i tańcowano w nich codzień:szczególniej wyróżniani byli warszawiacy wśród pokornych oświadczeń tamtejszychludzi, mających siebie za parafian
[ Pobierz całość w formacie PDF ]