[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najstraszniejsze z nich były osice.Veggy skoczył na pomoc przyjacielowi.Za pózno.Poas upadł jak długi na plecy: w jednej chwili osica znalazła sięna nim.Krągłe pierścienie jej odwłoka wygięły się w łuk i ostrze żądła oryżym zakończeniu, mignąwszy, zatopiło się w bezbronnym brzuchu Poasa.Osica porwała chłopca w przednie i tylne odnóża i z pośpiesznym furkotemskrzydeł odleciała, unosząc swój nieprzytomny ciężar.Veggy cisnął za niąnożem w bezsilnej złości.Nie było ani chwili czasu na opłakiwanienieszczęścia.Odpowiednik bólu przeszył już wysysola, który rwał się dolotu.Przytrzymywała go tylko wątła pętla Toy, a ona mogła puścić ladachwila.Gren, skulony pod brzuchem stworzenia, usłyszał krzyk Poasa izorientował się, że zaszło coś złego.Widział szarpaninę kosmatego cielska,słyszał skrzypienie bijących powietrze skrzydeł.Sypały się na niego patyki,trzeszczały gałęzie, fruwały liście.Dygotał konar, do którego sięprzyczepił.Panika przepełniła jego umysł.Kołatała w nim jedna tylkomyśl: że wysysol może umknąć i że trzeba go zabić jak najprędzej.Ciachnął na oślep ssący język, który tłukł teraz o pień drzewa, usiłując sięwyswobodzić.Nie mając doświadczenia, Gren rąbał nożem raz za razem,gdzie popadło.Na żywej białej rurze pojawiła się rana.Ziemia i mułbluznęły z niej, oklejając Grena nieczystościami zassanymi z Dna.Stwórzafalował konwulsyjnie i rana się poszerzyła.Mimo zaślepienia panikąGren zrozumiał, co się wkrótce stanie.Rozłożywszy długie ramiona,skoczył do góry, uchwycił za którąś z pączkowatych narośli i przywarł doniej z drżeniem.Wszystko było lepsze od pozostania samemu w39 labiryntach lasu; mógłby nimi wędrować przez połowę swego życia, nienapotykając innej grupy ludzi.Wysysol walczył o wolność.Swymiwysiłkami powiększał zadaną przez Grena ranę, aż bezustannymszarpaniem wyrwał język.Oswobodzony nareszcie, wzbił się w powietrze.W śmiertelnej trwodze Gren wdrapał się po włóknach i liściach na wielkigrzbiet, na którym przycupnęło siedem przerażonych pozostałych istotludzkich.Dołączył do nich bez słowa.Wysysol wznosił się do oślepiającego nieba.Tam płonęło Słońce, zwolna sposobiąc się do dnia swej przemiany w nową, kiedy to spali samosiebie wraz ze swoją planetą.A pod wysysolem wirującym jak nasieniejaworu, które przypominał, falował niezmierzony świat roślinny, podnoszącsię i wzbierając beznamiętnie jak gotujące się mleko, by powitać sweżyciodajne zródło.Toy krzyczała, wymachując na klęczkach nożem. Zabić go!  darła się na grupę. Zabić natychmiast! Posiekać nakawałki! Zabić albo na zawsze pożegnać się z dżunglą!W blasku słońca wyglądała przecudnie, jakby jej ciało było odlane zbrązu.Gren walczył, myśląc o niej.Veggy razem z May wyrąbywali wielkądziurę w twardej korze wysysola, odrzucając kopniakami odłamki.Niezdążyły jeszcze spaść na las, gdy już drapieżniki zaczęły je sobie wyrywać.Przez długi czas wysysol leciał bez zakłóceń.Ludzie słabli prędzej niż on.Jednakże nawet ćwierć świadomość miała granice wytrzymałości.Wielejuż ran broczyło sokiem, gdy skrzydła wysysola zawahały się w swymszerokim, omiatającym ruchu.Zaczął się zniżać. Toy? Toy! Na żywe cienie, spójrz, dokąd lecimy!  krzyknęła Driff.Wskazała błyszczące przed nimi zasieki, ku którym opadali.%7ładna zmłodych istot ludzkich nigdy nie widziała morza, intuicja i z mlekiemmatki wyssana wiedza o zasadzkach ich planety podpowiadały im jednak,że zdążają ku śmiertelnemu niebezpieczeństwu.Fragment wybrzeżawychodził im na spotkanie.Tutaj właśnie toczyła się najbardziej krwawa zewszystkich bitew o przeżycie, w miejscu spotkania stworzeń lądu zestworzeniami oceanu.Czepiając się pokrycia wysysola, Gren podpełznął doleżących obok siebie Toy i Poyly.Zdawał sobie sprawę, że w dużej mierzebył winien ich obecnym kłopotom, dlatego ze wszystkich sił chciał sięokazać pomocny. Możemy wezwać głuszki i odlecieć bezpiecznie do domu.40  Zwietny pomysł, Gren  powiedziała zachęcająco Poyly, lecz Toyzmierzyła go obojętnym spojrzeniem. Ty, Gren, spróbuj zawołać głuszka  poleciła.Ułożywszy usta dogwizdu, zrobił, jak mu przykazała.Gwałtowny pęd powietrza porwałdzwięk.I tak lecieli za wysoko dla nasion suchoświstu.Gren zatonął wmilczeniu i odwróciwszy się od nich, obserwował, dokąd ich niesie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Lumley, Brian Titus Crow 2 The Transition of Titus Crow
    34. Przygody Hana Solo II Zemsta Hana Solo (Daley Brian) 5 2 lata przed Era Powstania Imperium
    Lumley.Brian. .[Psychomech.03]. .Psychoamok
    35. Przygody Hana Solo III Han Solo i utracona fortuna (Daley Brian) 5 2 lata przed Era Powstania Imperium
    Roderick Gordon & Brian Williams Tunele 01 Tunele
    Lumley Brian (2006) Nekroskop 14 Nowe przygody Nekroskopa 1 Dotyk
    Stableford, Brian Hooded Swan 04 Promised Land
    Lutz John Seryjny
    Meredith Amy Cienie 03 Gorączka
    Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • wrobelek.opx.pl