[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wy też to słyszycie? - Eve poczuła falę ulgi.Przez chwilę była przekonana, że tylko ona towy czuwa, tak jak tylko ona mogła przeczytać słowa wyryte w portalu.- Nic tu nie ma, a to jedyne miejsca, w których można się schować.Chodzmy stąd - zawołałaJess.-Moje uszy zaraz eksplodują.Ale Eve nie mogła się ruszyć.Czuła się tak, jakby ryk turbiny płynął z jej wnętrza.Jej kościtrzęsły się w jego rytm.Nawet jej zęby wibrowały.Przez jej ciało przepłynęła fala ciepła, takasama jak wtedy, gdy walczyła z demonami.Moc zaczęła w niej buzować.Narastała inarastała.Zacisnęła dłonie w pięści.Nie może teraz uwolnić mocy.Była zbyt silna, silniejsza niżkiedykolwiek.Nie potrafiła przewidzieć, co by się stało, gdyby się jej wymknęła spodkontroli.Mogłaby skrzywdzić przyjaciół.Ale moc za wszelką cenę próbowała się wydostać.Naciskała, walczyła z nią.Eve jeszcze mocniej zacisnęła pięści, wbijając paznokcie w dłonie.Przymknęła powieki iskoncentrowała się całkowicie na kontrolowaniu mocy, która dosłownie przelewała się przeznią.Było jej zbyt dużo, przypominała elektryczne tornado.Przypływ znacznie silniejszy, niżmogła kontrolować Eve.Niemożliwy do okiełznania czy zatrzymania.Eve krzyknęła.Otworzyła oczy i rozluzniła palce.Co ma być, to będzie.Poczuła dreszcz na skórze.Na podłogę poleciały iskry.Nie tylko z palców, z całego jej ciała.W ułamku sekundy została otoczona jasnym huraganem białych, czerwonych, żółtych,niebieskich i zielonych iskier.- Co się dzieje? - krzyknęła Jess.Eve nie mogła mówić, nie próbowała nawet tego wyjaśnić.Poczuła obezwładniającą radość.Bała się, fakt, ale strach szybko znikał.Ona sama zaczęła znikać.Stała się czymś innym, czymś świetlistym i gorącym.Czystą energią.Zjednoczyła się z.Turbina wyłączyła się gwałtownie.Wszystkie światła zgasły.Pomieszczenie pogrążyło się wciemnościach, w mroku widać było tylko wirujące wokół Eve iskry.Przez chwilę jeszczejarzyły się jednostajnie, a zaraz potem zniknęły.A może to ona je wchłonęła? Tak się właśnieczuła - jak żywy przewód, nagrzany i gotowy.- Dobrze się czujesz? - Luke wyciągnął do niej dłoń, ale cofnął ją szybko, jakby poraził goprąd.- Tak - odparła Eve.- W zasadzie czuję się świetnie.Wspaniale.Ja.Boże, nawet nie potrafiętego opisać!- Chodzmy stąd.Ktoś może przyjść, żeby włączyć zasilanie.Widziałam wnętrza tych kopuł.Są puste.Amunnica tutaj nie ma.Ani Leo i pozostałych.- Głos Jess był spokojny, ale onasama nie przestawała gapić się na Eve.Ruszyła do drzwi, Luke poszedł za nią.Eve podążyła w ich ślady, dziwnie się czując.Była taka lekka.Jakby siła grawitacji zmalała, aona leciała, nie dotykając ziemi stopami.- Patrzcie, nie tylko w elektrowni zabrakło prądu - powiedział Luke.- W całym mieście jestciemno.Miał rację.Atramentowa noc sięgała aż po horyzont.Eve mrugnęła, próbując się do niejprzyzwyczaić.Gwiazdy wyglądały na znacznie jaśniejsze i jakby ich przybyło.Nigdzie wzasięgu wzroku nie paliło się ani jedno światło.- Czy ja.Czy to moja wina? - zapytała Eve.- Dlaczego? - W głosie Luke'a zabrzmiał strach.- Co się tam wydarzyło?- Nie wiem.Cała ta energia po prostu się we mnie wlała.- Naprawdę? Myślisz, że to ty spowodowałaś to zaciemnienie? - zapytała Jess.- Sypnęło się z ciebie chyba z milion iskier -oznajmił powoli Luke.- Chyba masz rację.Możeto dlatego, że stanęłaś tak blisko turbiny? Przyciągnęłaś całą energią, którą ona generowała.Oboje patrzyli się na Eve z szeroko otwartymi oczami.- Evie, naprawdę nic ci nie jest? - szepnęła Jess.- Nie, naprawdę czuję się świetnie.Prawie współczuję Amunnicowi, gdy już go znajdziemy.Prawie.- Mogłabyś skopać mu tyłek w dwie sekundy - zgodziła się Jess.Wciąż nie odrywała wzrokuod przyjaciółki.Eve widziała, że sili się na to, by zachowywać się normalnie.Ale w jej głosiesłychać było maskowaną obawę.- Zbliża się godzina policyjna oznajmił Luke -Musimy się zbierać.- A co z demonem? - zaprotestowała Eve.Nie znalezliśmy go.- Moi rodzice byli bardzo stanowczy co do godziny policyjnej - powiedziała Jess nerwowo.-Ich zdaniem, ta kwestia nie podlega negocjacji.- Będziemy musieli poszukać go jutro.Za dnia.Leo, Briony i Rose kończy się czas.- Eve niechciała wracać do domu.Chciała znalezć Amunnica i go zabić.Nie mieli jednak wyboru.Gdy już odeszli kawałek od elektrowni, Jess wyjęła z kieszeni komórkę, aby oświetlić imdrogę, a Eve dodała do tego intensywny blask swojej lampki ledowej.W oknach wieludomów widać było migające świece.- Odprowadzimy cię do domu, Jess.Nikt nie powinien chodzić teraz sam po ulicach.- Super - odparła Jess, wciąż wpatrując się w Eve.Luke spojrzał na zegarek.- Spóznimy się najwyżej kilka minut.- Nic mi nie będzie.Peter przestawił wszystkie zegary w domu o piętnaście minut do tyłu.Onsam zawsze się spóznia na swoją, nie miejską godzinę policyjną, więc stwierdził, że w tensposób trochę oszuka rodziców.- Ten chłopak to geniusz zła.Eve zauważyła, że Jess cały czas na nią patrzy.Gdy ich oczy się spotkały, odwróciła nachwilę głowę, ale po chwili znów to zrobiła.- Wiesz, że strasznie się na mnie gapisz? - powiedziała w końcu Eve. Patrzysz na mnie,jakbym była jakimś potworem.- Przepraszam.Ale nie masz racji.Tam, w elektrowni, gdy migotały wokół ciebie tewszystkie iskry, wyglądałaś jak jakaś bogini.- Nie musicie się martwić.Nie oczekuję, że będziecie mnie czcić.- To dobrze.Mój tata by chyba tego nie pochwalił - zauważył Luke.- Wiecie, nie będzieszmiał bogów cudzych przede mną, i tak dalej.- Tak wiele domów, a Amunnic może być w każdym z nich pod inną postacią - stwierdziłaJess.- Ale nie może się zmienić w Rose, Briony i Leo.A jeśli nawet.To znaczy, kiedy ichznajdziemy, znajdziemy także jego.Milczeli przez resztę drogi do domu Jess.- Jest tylko minuta po godzinie policyjnej - powiedział Luke.- Biegnijcie już lepiej do domu - ponagliła ich Jess, a potem odwróciła się i otworzyła drzwi.Czekali, aż wśliznie się do środka.- Tyle dobrze, że w domu będziemy za dwie minuty.A moi rodzice, na szczęście, znów są wklinice - oznajmiła Eve, gdy ruszyli w drogę.Cały czas myślała o tym, co powiedziała Jess.-Umiejętność zmieniania twarzy naprawdę daje Amunnicowi ogromną przewagę.Przecież tomógłbyś być nawet ty, a ja nic bym nie wiedziała.Mógłbyś szykować się do picia mojej krwi.- Nieprawda, wiedziałabyś.Amunnic miałby mój wygląd, ale ty domyśliłabyś nię, że coś jestnie tak z moim wnętrzem.- Luke chwycił ją za rękę.Czy to tylko przyjacielski gest? A możecoś więcej? W tej chwili Eve naprawdę o to nie dbała.Każdy z jej zmysłów był wyczulony potym, co się wydarzyło w elektrowni.Cu-downie było poczuć na skórze dotyk Luke'a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]