[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ma posągi różnychtakich o których nigdy żem nie słyszała i nawet nie mam nadziei zobaczyć ich naoczy.I wszędzie pełno słoni i żółwi dużych i małych.Niektórne stoją we fontannieniektórne pod drzewami.%7łółwie i słonie.Pełno ich w całem domu.Słonie nafirankach żółwie na kapach na łóżka.Dostałam duży pokój.Z okien widać podwórko za domem i krzaki nadstrumykiem.Wiem żeś przywykła do porannego słońca, powiedziała Cuksa.Ma pokój zara naprzeciwko mojego w cieniu.Pracuje do pózna, śpi do póznai pózno wstaje.U niej w pokoju nima żółwi ani słoni tylko parę posągów.Zpi wsatynach i jedbawiach.Nawet prześcieradła ma jedbawne.A łóżko okrągłe!Chciałam sobie wybudować okrągły dom, mówi Cuksa, ale wszyscy patrzylisię na mnie jak na idiotkę.Podobnież w okrągłem domu nie można wstawić okien.Ale plany tak czy owak żem porobiła., mówi i pokazuje mi jakieś papiry.Dom jest wielki okrągły i tyż różowy.Wygląda jak jakiś owoc.Ma okna idrzwi a naobkoło pełno drzew.Z czego zbudowany, pytam się?Z gliny, mówi Cuksa.Ale mógby być i beton.Pewnikiem można by go pokawałku odlać we formach i zostawić niechby stwardniały a potem formyporozbijać jakoś skleić wszystkie kawałki do kupy i gotowe.Mnie tam się podoba ten co go tera masz, mówię.Bo tamten na papirzetrochu mały.No, tera tyż niezle się mieszka, powiada Cuksa.Tylko trochu dziwnie sięczuję jak mieszkam w kwadracie.Jakbym sama była kwadratowa to może by minie wadziło.Stale i wciąż rozmawiamy o domach.Jak się je buduje, z jakiego drzewna.Io tem jaki może być pożytek z miejsca przed domem.Siadam na łóżku i rysujęnaobkoło tego jej betonowego domu cóś jakby drzewniany pomost.Jak będzieszmiała dość siedzenia w domu to możesz sobie siąść tutej, mówię.No, mówi ona, a na górze zróbmy daszek.Bierze ołówek i dorabia cień naddrzewnianem pomostem.Tutej przyjdą skrzynki z kwiatami, mówi i zara je rysuje.A w nich geranium, mówię ja i dorysowuję kwiaty.A tam parę kamiennych słoni, mówi ona.I kilka żółwi.A po czem poznać że i ty tu mieszkasz, pyta się Cuksa?A po kaczkach! - mówię.Zanim skończylim rysować nasz dom wyglądał jakby móg pływać albofruwać.Kiedy już Cuksa weznie się za gotowanie to gotuje jak nikt inny.Zara z rana wstaje i idzie na bazar.Kupuje tylko świeżyznę.Wraca się dodomu i siada na schodkach z tyłu domu.Nuci pod nosem i łuska groch albo obierawłoską kapustę czyści ryby czy co tam kupiła.Potem puszcza radio i zaczynagotować we wszystkich garkach naraz.O pierszej obiad gotów i Cuksa woła nas dostołu.A na stole szynka sałatki kurczak i chleb z kukurydzy.Flaki krowi groch inóżki w galarecie.Marynowany piżmian i skórka od melona.Ciasto karmelowe iplacek z jerzynami.Jemy i jemy i trochu popijamy słodkiem winem i piwem.Potem obie z Cuksą idziemy się uwalić na łóżko w jej sypialni i słuchaćmuzyki aż się nam to całe jedzenie uleży.Jej sypialnia chłodna i ciemna.Aóżkomiętkie, miłe.Leżymy wpół objęte.Czasem Cuksa czyta na głos gazetę.A wgazecie zawsze same wariactwa.Ludzie żrą się i biją i wytykają palcami i wogleim nie zależy na pokoju.Wszyscy ludzie to wariaci, mówi Cuksa.Szaleją jak koty w marcu.Tacypomyleńcy nie zbudują nic na stałe.Słuchaj, tutej pisze że na takiej jednej rzecewłaśnie stawiają tamę żeby Indiany musieli się wynieść chociaż mieszkają tam odBóg wie kiedy.I popatrz się kręcą film o tem mężczyznie co pozabijał całą kupękobit.A mordercę i pastora gra ten sam aktor.A jakie to buty tera robią.Sprobowałabyś przejść w nich choćby kilometer.Ledwo byś dokuśtykała do domu.I widzisz ile zrobili żeby złapać tego gościa co pobił na śmierć dwoje Chińczyków.Nikt ani palcem nie kiwnął.Owszem, mówię, ale miłe wiadomości tyż się trafiają.Zgadza się, powiada Cuksa i przewraca kartkę.Państwo HamiltonowstwoHufflemeyer mają przyjemność zawiadomić o weselu córki June Sue.Morrisowiez Endover Road organizują przyjęcie połączone z kwestą na kościół episkopalny.Pani Herbertowa Edenfail wybrała się w zeszłym tygodniu w Adirondaki żebyodwiedzić niedomagającą matkę, wdowę po Geoffreyu Hoodzie.Te ludzie mają całkiem zadowolone miny, mówi Cuksa.Twarze wielkie,spasione.Oczy niewinne i czyste jakby nie znali tych innych szwindlarzy zpierszych stron.Ale wszyscy oni siebie warci.Ledwo ugotowała ten obiad z iluś dań i zrobiła wielkie halo że niby sprzątadom, znowuż się wzięła do roboty
[ Pobierz całość w formacie PDF ]