[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wygląda jednak, że muszę siętam znowu udać.No, ale jeśli to ja jestem tym szkieletem--kluczem, którego szukacie,uczynię co tylko w mojej mocy, byście mogli ów Niebiański Cent odnalezć.Dumali, dumali, rozmawiali, dyskutowali, aż w końcu zadecydowali, że należyspróbować.Marrow i Gracja mogli fizycznie wejść do hipnotykwy, ponieważ z niejpochodzili.Dolph mógł w nią przeniknąć jedynie za pomocą duszy.Zdawali sobie sprawę,dokąd się udają.W przystające miejsce w Mundanii.Gdyby je znalezli, Wyprawa wreszciebyłaby zakończona.Nada miała zostać w Xanth i ewentualnie oderwać od tykwy Dolpha,gdyby coś się stało.Szkielety ułożyły się w łódz i pożeglowały na plażę na stałym lądzie.Stamtąd całaczwórka udała się pod obelisk upamiętniający przybycie Króla Trenta, by zerwać tykwę,która jak się pózniej okazało, miała z nim wiele wspólnego.Dolph ponownie odczytałnapis.Był ciekawy, co on może oznaczać.- Gdzie amarantu kwiat.jak niebios prezent.Powiedziano mu, że "prezent" piszesię przez "z", a nie "c", leczKsiążę wciąż się zastanawiał, czy ta pozorna zbieżność głosek jest przypadkowa.Toprzecież tu przywiodło ich oczko.Kto wystawił ten obelisk? Kto posadził ten amarantowy kwiat? - myślał.Czuł, żeprzeoczyli coś bardzo ważnego i nie mógł się od tego wyzwolić.- Czy takie amarantowe kwiaty rosną w Mundanii? - zapytał.- Skądże - odpowiedziała Nada.- One są magiczne.- Może jednak tam rosną - marudził.- Nie ma sensu się o to kłócić - przerwał im Marrow.- Wezmy tę tykwę na wyspę,zanim zrobi się ciemno.Nie wiadomo, czy w nocy nie zjawią się tu jakieś potwory.- Schyliłsię, by ją podnieść.Nagle tuż przy nim rozległ się dzwięk dzwonka.- Co to? - spytała Gracja, otwierając szerzej oczy ze zdumienia.- Alarm! - odpowiedzieli chórem Nada i Dolph.Widzieli już coś takiego podczasswojej wycieczki do Mundanii.- A do czego on służy? - zapytał ich Marrow.- Chyba pilnuje, by nikt nie zniszczył obelisku dziadka Trenta - wyjaśnił mu Dolph.- Tak więc nie powinniśmy się niczego bać - z ulgą oświadczył kościej.Zaraz potem fale zawirowały.Coś z impetem zbliżało się do brzegu.Gdy wypłynęłona płytsze wody, okazało się, że jest to olbrzymia, wstrętna ryba z łbem dzika i kłami.Wyszła z morza na piach.Dolph zobaczył, że zarówno na głowie, jak i na bokach ma potroje wielkich oczu.Miała także cztery nogi zakończone płetwami i kręte rogi.Sunęła kunim z niesamowitą szybkością.- To czujka! - zawołała Nada.- Podobne stwory zamieszkują jeziora naszych jaskiń.Są podłe.- Ale jeśli sprowadził ją tu zamontowany na obelisku alarm, to nie może być całkiemdzika - stwierdził Dolph.- Lepiej jednak to sprawdzę - dodał i zamienił się w drugą czujkę.Nadchodząca czujka zauważyła go i stanęła jak wryta, rozbryzgując piach.- Kim jesteś, świński ryju? - spytała.- Jestem Książę Dolph, wnuk Króla Trenta - odrzekł Dolph w jej języku.- A to moitowarzysze.- A więc nie przyszedłeś tu po to, by zniszczyć pomnik.- Nie.Bardzo nam się podoba.Kto go tu postawił i kto się nim zajmuje?- To średnio-długa historia i chyba niezbyt interesująca.- O nie! Bardzo chcielibyśmy ją poznać! - zaprotestował Książę.- Przybyłem tu zWyprawą.Szukam Niebiańskiego Centa.Nie słyszałem przedtem o tym napisie.Mójdziadek nigdy mi o nim nie mówił.Proszę cię, opowiedz mi, co wiesz.- Naprawdę cię to interesuje? - czujka nie dowierzała jego słowom.- Tak.Pragnę jak najwięcej dowiedzieć się o tym pomniku i o tych stronach.Czemurośnie przy nim amarantowy kwiat i dlaczego, gdy dotknęliśmy tykwy, rozległ się alarm?Przecież tykwa nie jest częścią obelisku!- Ależ jest! - przerwała mu czujka.- Chodz, usiądziemy w wodzie.Tam będzie namwygodniej i wszystko ci opowiem.- Zwietnie.Pozwól tylko, że uprzedzę przyjaciół.- Dolph przeistoczył się w chłopca ipowiedział reszcie o zmianie planów.- Może byście odpoczęli, póki jej nie wysłucham -zaproponował.- Jej opowieść może nam się przydać.- Ale robi się pózno - nadmienił Marrow.- Uważam, że nawet w nocy nic nam tu nie grozi - oświadczył Dolph.- Wierz mi, takbardzo chcę poznać historię tego pomnika!- To JEGO Wyprawa - wtrąciła się Nada.Jak zwykle trzymała stronę Dolpha.Zrobiłato i teraz, choć się na siebie boczyli.Nie uszło to jego uwagi.Poczuł nagły przypływwdzięczności, lecz nie powiedział ani słowa.Nie miał czasu tego skomentować.Znowuprzeobraził się w czujkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]