[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie wierzyła własnym uszom. W razie, jakbym co próbowała? zapytałaz groznym spokojem. Wskrzesić nasz związek?O to ci chodzi? rzuciła ostro. To tego obawia siętwoja matka?Czy oni naprawdę myśleli, że po tym, co zostałopowiedziane, po tylu rzuconych oskarżeniach, bę-dzie chciała mieć z nim coś wspólnego? Oliver miałrację, mówiąc, że tylko zyska, rozstając się z Hen-rym.Już otworzyła usta, żeby mu to powiedzieć, alepowstrzymała się.Właściwie może to sobie darować, szkoda zdro-wia.Powinna mu raczej współczuć. Kto jest szczęśliwą narzeczoną? zapytała zezjadliwą słodyczą. Poczekaj, niech zgadnę.Czyaby nie chrześniaczka twojej ciotki?Z wyrazu jego twarzy poznała, że się nie pomyli-ła.Biedna dziewczyna, ulitowała się nad nią w du-chu.Miejmy nadzieję, że wie, jaki los sobie szykuje. Nie ma sprawy, Henry stwierdziła spokojnie. Rozumiem cię i zapewniam, że z mojej strony nicci nie grozi.%7łyczę dużo szczęścia tobie i twojejprzyszłej żonie.Mówiąc to, szerzej otworzyła drzwi i stanowczowypchnęła go na korytarz.Jednocześnie wspięła się133na palce, zarzuciła mu ręce na ramiona i złożyła najego policzku zimny, pełen pogardy pocałunek.W tym samym momencie w holu pojawił się Oliver.Zobaczyła go ponad ramieniem Henry ego.Na ichwidok znieruchomiał, tylko wściekłość zamigotaław jego oczach.Henry uwolnił się z jej objęć, pospiesznie ruszyłdo wyjścia.Niemal potrącił zbliżającego się szyb-kim krokiem Olivera. Oliver! Zabrakło jej tchu. A ja myślałam,że jesteś w Nowym Jorku! Wcale się ciebie niespodziewałam. Właśnie widzę rzucił cierpko, z hukiemzatrzaskując za sobą drzwi. Dobrze się składa, żetwój narzeczony właśnie wychodził.Chciałbymzamienić z tobą parę słów.Nie powiem, żebyzachował się bardzo dzielnie.Niezle się zapowiadajako mąż.Nie wierzyłem, kiedy usłyszałem, żejednak dojdzie do waszego ślubu.Myślałem, że tojakieś nieporozumienie. Bo tak jest. zaczęła. Próbowałem dodzwonić się do ciebie z lot-niska. Nie było mnie, byłam na przyjęciu wyjaś-niła. Trzeba było uczcić zaręczyny stwierdziłz ponurą miną.Naraz zesztywniał, bo jego wzrokpadł na widoczną przez otwarte drzwi sypialnięz porozrzucaną na podłodze jej garderobą. A możeodczekałaś, żeby uczcić je dopiero wtedy, kiedyzostaliście sam na sam? dodał, patrząc na niązimnym wzrokiem. O Boże, i pomyśleć, że ci134wierzyłem, kiedy mnie zapewniałaś, że międzywami nic nie było, że pod tym względem jest ciobojętny.Jakich jeszcze kłamstw mi naopowiada-łaś? Teraz to już nie ma znaczenia, ale. Nigdy ci nie skłamałam zaprotestowała. I jeśli ktoś powinien się tłumaczyć, to chyba nieja? W końcu to ty miałeś wrócić wczoraj i niedotrzymałeś słowa.Zamknęła oczy, była zła na siebie.Niepotrzebnieto powiedziała.Po co zdradziła, że wyrządził jejprzykrość, nie przyjeżdżając na czas, że mocno jązranił. Nie mogłem usłyszała jego ostry głos. Niemiałem wyboru.Ale ty tak.I wybrałaś. Niczego nie wybrałam przerwała mu zezłością.Jakim prawem posuwał się do tych oskarżeń?Chyba zdawał sobie sprawę, że jest śmieszny?I choć wczoraj nie mógł, to teraz jakoś udało mu sięprzyjechać. Nie? Minął ją i ruszył do sypialni. W takimrazie może mi powiesz, co tu się działo? Uniósłstojący na stoliku kieliszek do połowy napełnionyszampanem. Nie mógł nawet poczekać, żebyśdopiła? Jego kieliszek jest pusty.Jego kieliszek? Otworzyła usta, by mu to wyjaś-nić, ale nie dopuścił jej do głosu. Widzę, że niezle się tu zabawialiście.Co on,do cholery, wyczyniał? Zdarł z ciebie ubranie?Szkoda, że mi nie powiedziałaś, że lubisz takierzeczy. Jego głos niespodziewanie zabrzmiałniebezpiecznie, oczy mu błysnęły, kiedy tak omiatał135ją spojrzeniem od stóp do głów. Nie miałempojęcia, że masz takie potrzeby.Gdybym wiedział. Oliver, nie. zaprotestowała, kiedy wyciąg-nął do niej ręce i niecierpliwie przyciągnął do siebie. Nic nie rozumiesz zaczęła, ale nie chciał jejsłuchać.Czuła bicie jego serca; oczy miał ciemne, zmie-nione. Myślę, że to ty nie rozumiesz powiedziałmiękko, ale jego ramiona trzymały ją w stalowymuścisku.Patrzył na nią przymrużonymi oczami.Zadrżała, zaparła się stopami w podłogę. Myś-lałem, że zdarzyło się nam coś wyjątkowego, niepo-wtarzalnego.że ty i ja.Myślałem, że mogę ciwierzyć, mogę ci zaufać.Mówiłaś, że jestem cipotrzebny, a ja jak głupiec uwierzyłem, że.Co cijest? zapytał, kiedy zadrżała. Nic powiedziała. Po prostu chcę, żebyśmnie puścił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]