[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nabo¿eñstwo dobieg³o koñca.Przebrzmia³y straszliwe, ³kaj¹ce s³owa: Ukój j¹, Panie, w przybytku Swiêtych Twoich!Ch³opi wynieSli NaSækê, d¹¿¹c szybkim krokiem na cmentarz, gdzie pas³y siê krowy, pozo-stawione bez dozoru, biega³y psy wSród chwastów, pogmatwanych zaroSli wikliny i powojów.Nad grobem dziewczyny szybko wyrós³ ma³y kopiec ¿Ã³³tej gliny, a nad nim bia³y krzy¿drewniany bez napisu.Pan Uljanow zaprosi³ popa do siebie na herbat¹, mówi¹c do niego: Zdaleka przybyliScie, ojcze, znu¿eni jesteScie.Bardzo prosimy do nas!Chalin nie zatrzymywa³ kap³ana; rad by³, ¿e mo¿e pozbyæ siê nieznajomego popa z dale-kiej cerkwi parafjalnej.Obcy uczony cz³owiek popsu³by ucztê pogrzebow¹, krêpowa³bywszystkich.Marja Aleksandrówna podtrzyma³a proSbê mê¿a.M³ody pop z ³agodnym, wstydliwym uSmiechem w milczeniu skin¹³ g³ow¹, zdejmuj¹cz siebie kapê ¿a³obn¹ i zawijaj¹c w czerwon¹ chustkê krzy¿, kropid³o i butelkê z wod¹ Swiê-con¹.Wytrz¹sn¹³ z kadzielnicy wêgle i spojrza³ na wieSniaków.Jedli, palcami bior¹c z ma³ej miseczki drobne szczypty kaszy pszennej i niecierpliwiespogl¹daj¹c na osieroconych rodziców, ³opatami równaj¹cych mogi³ê.Pan Uljanow, zaprosiwszy popa do sto³u, protekcjonalnym tonem wypytywa³ go o pleban-jê, o rodzinê, o sprawy koScielne.Pop, skromnie opuszczaj¹c oczy, odpowiada³ ostro¿nie, nieufnie. Z jakiego seminarjum jesteScie, ojcze? spyta³a pani Uljanowa.30 Ukoñczy³em seminarjum kijowskie, a póxniej akademjê duchown¹ w Petersburgu, na-zwisko moje Czerniawin, Wissarjon Czerniawin. odpar³ cichym g³osem. Akademjê duchown¹! zawo³a³ pan Uljanow. To¿ to najwy¿szy zak³ad naukowy, a wyojcze Wissarjonie, zagrzebaliScie siê w dziurze wiejskiej! Jak to mo¿e byæ?Pop podniós³ wylêk³e oczy i szepn¹³: Nie wiem, czy mogê otwarcie mówiæ.Bojê siê, ¿e ktoS pods³ucha. Nam mo¿ecie Smia³o mówiæ. rzek³a Marja Aleksandrówna. Wiem. szepn¹³ pop. Znam syna pañstwa Aleksandra Iljicza. Ta ak? zdziwi³a siê pani Uljanowa. Gdzie ksi¹dz spotyka³ go? W Kazaniu.Mamy wspólnych znajomych. odpar³ wymijaj¹co. Niech¿e ojciec opowiada, jak siê to sta³o, ¿e uczonego kap³ana pos³ano do takiej g³uchejparafji?Ojciec Wissarjon obejrza³ siê podejrzliwie i szepn¹³, pochylaj¹c siê nad sto³em: Jestem Scigany przez biskupa eparchjalnego i Swiêtobliwy Synod. Za co? Sprzeciwia³em siê polityce koScielnej, nie chcia³em byæ urzêdnikiem cerkiewnym, bomoje powo³anie kap³añstwo, utwierdzenie w prawdziwej wierze Chrystusowej.Nagle siê o¿ywiaj¹c, Smielej i g³oSniej mówiæ zacz¹³: Rosja jest dzikim jaszcze, prawie pogañskim krajem, drodzy pañstwo! Kap³ani nasi po-winni byæ mosjonarzami! Przecie¿ nasz ciemny, niepiSmienny lud od chrzeScijañstwa nic niewzi¹³.Nic! Dawniej bi³ g³ow¹ o podnó¿ek drewnianego ba³wana Peruna, a teraz po tysi¹culat bije g³ow¹ przed malowanemi na drzewie ikonami.Bóg dla niego to ikona, a o Duchunic nie wie.Nie wie, nie mySli i poj¹æ nie mo¿e! Mi³oSci, Swiat³a, nadziei i wiary niemaszwSród naszego ludu, a, co straszniejsze, ten lud zuchwale odrzuca nawet najdrobniejsz¹oznakê wiary modlitwê i staje siê ponurym bluxnierc¹!Umilk³, namySlaj¹c siê. Ch³op nasz modli siê o urodzaj, o zwiêkszenie roli, o odebranie jej od posiadaczy wiel-kich obszarów. ci¹gn¹³ dalej ojciec Wissarjon. Tylko to zaprz¹ta jego g³owê.Obietnic¹ziemi mo¿na zaprowadziæ go do nieba i do piek³a! Cesarz Aleksander II zwolni³ ch³opów, aleprzywi¹za³ ich do ma³ych szmatów ziemi, które nie mog¹ im daæ nic poza nêdznym bytemi ci¹g³¹ walk¹ z g³odem.Nazwano go Oswobodzicielem ! KtoS m¹dry doradzi³ mu, abyskierowa³ mySl ludu na ci¹g³e po¿¹danie ziemi i obezw³adni³ jego si³y zwodniczemi obietni-cami.Szatañski plan!.Za to cesarz zgin¹³ z r¹k rewolucjonistów.Wszyscy milczeli.Wo³odzia wpatrywa³ siê w blad¹, znêkan¹ twarz ojca Wissarjona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]