[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Resztazespołu szukała Olivera Kennedy ego.Anderson nie krył się z tym, że chciałbydołączyć do nich w terenie. Słucham dalej rzuciła Dana. Szefowo, z całym szacunkiem, sądzę, że bardziej bym się przydał naulicach.Mógłbym przynajmniej pukać do drzwi, zadawać pytania.Dostaję świra,siedząc tutaj. Anderson podszedł do drzwi, miał już niemal dłoń na klamce. Wiem, Neil, ale potrzebuję cię tutaj.Ktoś musi się zajmować myśleniem. To nie jest moja mocna strona, szefowo.Jeśli pani nie ma nic przeciwko,zostawię to kobietom. Sierżancie Anderson, proszę usiąść.Susan ma nam coś do powiedzenia.Anderson, czerwony na twarzy, z twardym błyskiem w oku, klapnąłniezgrabnie na najbliższe krzesło i wbił złe spojrzenie w Richmond. Nie powiem, że nasz morderca jest najbardziej opanowanym złoczyńcą, zjakim się zetknęłam, bo to by niewiele znaczyło powiedziała Susan. Okazjapracy z seryjnymi mordercami nie trafia się zbyt często. Ogromnie mi przykro, że nie zapewniamy pani satysfakcji z pracy zaczął Anderson. Przestań! warknęła Dana. Przepraszam, Neil, ale wszyscy jesteśmypodenerwowani.Postaraj się nad sobą zapanować, dobrze?Anderson westchnął ciężko i pokręcił głową. Ale ci z nas, którzy zajmują się profilowaniem, są w stu procentach nabieżąco ze wszystkim, co się dzieje gdzie indziej mówiła dalej Richmond.Za każdym razem, kiedy nowy seryjny morderca podnosi głowę, czy to u nas, czyza oceanem, najczęściej w Stanach, zbieramy każdy strzęp informacji, jaki udanam się znalezć.Na temat każdej dużej sprawy pisze się całe tomiszcza i myczytamy to wszystko. Okej, więc jesteście dobrze poinformowani.I co z tego? A to, sierżancie, że to jest jeden z najbardziej opanowanych morderców, zjakimi ktokolwiek miał do czynienia.Popełnił jeden błąd, na samym początku,kiedy nie zostawił ciała Tylera w miejscu, gdzie mogliście je znalezć, ale odtamtej pory nic.Planuje swoje działania, śledzi ofiary wiele dni, może tygodni,porywa je bezbłędnie.W tym, co im robi, nie ma nic seksualnego, ani cieniazłości.Przez cały czas zachowuje zimną krew, a potem zostawia ich, żebyśmymogli ich znalezć.To człowiek z lodu.Niezależnie, jakiej jest płci.Dana znów przyłapała się na myśli o Lacey Flint.Dziesięć minut temu wzaciszu swojego gabinetu poprosiła miejscowy patrol o sprawdzenie, czy Laceyjest w mieszkaniu. Ale dziś, nagle, to wszystko się zmieniło.Nagle on zachowuje się jakdzieciak, który zjadł za dużo cukierków.Chwali się z wyprzedzeniem, cozamierza zrobić, podaje nazwisko ofiary parę minut po porwaniu, a teraz zdajenam sprawę krok po kroku, co rzekomo robi temu biednemu chłopcu.Jest w tymzłośliwa, psotna satysfakcja, zupełnie nieprzystająca do jego charakteru. Następny rzuciła Mizon od swojego biurka. %7łołądek mi się zaczynawywracać. Co tym razem? spytał Anderson. Kolejne bzdury o żądzy krwi?Mizon skinęła głową. Wiecie co? Ja myślę, że to on, ale z jakiegoś powodu mu odbiło.Możeprzez całe to gadanie o wampirach. Nie odparła Richmond. Jemu się podoba to wampirze zamieszanie.Mieliśmy ile, trzy wzmianki o piciu krwi w ciągu ostatniej godziny? Ale wszystkiena jedno kopyto, pozbawione wyobrazni.Ciągle ględzi o ciepłym, odżywczymsmaku krwi, to są teksty żywcem wzięte z taniego thrillera o wampirach. Rozumiem to powiedziała Dana. Naprawdę rozumiem, ale czy to niejest typowa eskalacja, jaką widzimy u seryjnych przestępców? Czy nie jestmożliwe, że ta potrzeba uwagi publiczności to po prostu element tej eskalacji? Gdyby przejawiał jakiekolwiek lekkomyślne zachowania, możezgodziłabym się z tobą stwierdziła Susan. Ale nie ma tu niczego takiego. Nie sądzi pani, że opowiadanie światu, co robi, samo w sobie jestlekkomyślne? zasugerowała Mizon. Nagle stał się najbardziejznienawidzonym człowiekiem na planecie.Sam się prosi o publiczny lincz. To kolejna rzecz, która mnie przekonuje, że to nie on.Nie wydaje mi się,żeby nasz morderca chciał być znienawidzony.Moim zdaniem on chce zostaćzrozumiany.Z gardła Andersona wyrwał się krótki, charczący kaszel, w którym wyrazniebyło słychać słowo bzdury.Richmond spojrzała mu prosto w twarz.On pierwszy odwrócił wzrok. Musimy się skupić na tym, co on robi tym chłopcom mówiła dalej.Wykrwawia ich.Nie mamy pojęcia, dlaczego to robi, i absolutnie nie wierzę, żepije ich krew, ale jakiś powód ma na pewno.To element jakiegoś rytuału, któryjest dla niego bardzo ważny, i wiem, że robi to na spokojnie, z całymopanowaniem.%7łeby poświęcić temu całą uwagę, musi być sam.Na pewno niechce, żeby mu ktoś przerywał, i na pewno sam nie chce przerywać co paręminut, żeby zdawać relację na Facebooku.Zabijanie to głęboko osobiste,intymne doświadczenie i na pewno nie chciałby się nim z nikim dzielić.Zadzwonił telefon na biurku Dany.Słuchała przez parę minut, po czymrozłączyła się.Miejsce pobytu Lacey Flint było nieznane. Myślę, że w głębi duszy on nie chce robić krzywdy tym chłopcom, ale niemoże się powstrzymać.Może nawet wstydzi się tego, co robi.A ten popismakabry, który teraz oglądamy, trąci fałszem na kilometr.Na dużym ekranie pojawił się kolejny post. Ups! To ostanie było chyba trochę za głębokie.Oliver już się nie rusza. Boże, dopomóż mruknął Anderson, opierając głowę na dłoniach. Ups? wypaliła Richmond. Serio, słyszał pan kiedyś, żeby okrutnymorderca używał słowa ups ? Ten palant się nami bawi! Kręci go wzbudzaniew nas mdłości, ale niemożliwe, żeby jednocześnie mordował Olivera.Anderson patrzył na nią gniewnie. Nawet pani nie wie, jak bardzo bym chciał, żeby pani miała rację. Myślę, że Susan może mieć rację powiedziała Dana. Nigdy nie zabiłdziecka tego samego wieczoru, zaraz po porwaniu. Drogie panie, byłbym z wami sercem na sto procent, gdyby nie drobnyfakt, że Oliver Kennedy zaginął, a w cholernym Internecie mamy jego zdjęcie,związanego i wrzeszczącego. Czy jest możliwe, że chłopak na tym zdjęciu to nie Oliver? spytałaSusan. Może to tylko jakiś chłopiec podobny do niego? Wiem, że rodzice gozidentyfikowali, ale są w ogromnym stresie. Tak czy inaczej Olivera nie ma. W ten sposób do niczego nie dojdziemy stwierdziła Dana. Okej,wracam do rodziców, jeszcze z nimi porozmawiam.Neil, możesz sprawdzić, jakidą poszukiwania? Gayle, czy mogę cię prosić, żebyś. Zledziła Facebooka? Tak jest, pani inspektor.45Lacey, mogę ci powiedzieć jeszcze coś?Byli w domu.Kiedy już wyszli z kafejki, Barney chciał wracać jak najszybciej,więc pojechali na rowerach.Lacey uparła się, żeby Barney jechał przodem iczekał na nią na każdym skrzyżowaniu.Niejeden przechodzień zgromił jąwzrokiem, biorąc ją za totalnie nieodpowiedzialną osobę, skoro o tej porzewybrała się z dzieckiem na przejażdżkę.Teraz oboje byli zadyszani, zgrzanimimo lodowatego wiatru i mżawki.Lacey oparła rower o barierkę schodkówprowadzących do jej mieszkania. Oczywiście odparła, zastanawiając się co, na Boga, jeszcze usłyszy. Wydaje mi się, że coś jest nie tak z moim mózgiem.Naprawdę, nigdy nie potrafiła przewidzieć, co to dziecko powie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]