[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Proszę mnie nie odprowadzać.%7łyczępowodzenia.Leah próbowała zebrać myśli.Nigdy nieprzypuszczała, że rola obrońcy interesówAriany doprowadzi do takiej sytuacji.Niesądziła, że o uczucie Marka będzie musiałarywalizować z kobietą tak piękną i błyskotliwąjak Melanie.Wiedziała jednak coś, o czymtamta nie miała pojęcia.To mianowicie, żeMark kochał Arianę tak bardzo, iż było to dlaniego stokroć ważniejsze, niż cokolwiek, comogło dotyczyć jego pracy.Wiedziała także, żenie zaakceptuje on kobiety, która nie będzie znim dzieliła tego uczucia.W ciągu dni, które nastąpiły po wizycieMelanie, Leah postępowała ostrożnie.Mimo iżzdecydowała się pozostać i nadal pomagaćArianie, nie chciała w tym momenciekomplikować Markowi życia.Sytuacjęułatwiało to, że spędzał on teraz tak wiele czasupoza domem.Prawie każdego wieczorudzwonił, aby uprzedzić, że pozostanie w pracydo pózna i że zjedzą coś w biurze wspólnie zMelanie.Leah.daremnie usiłując odwrócić swezainteresowanie od Marka, skupiła całą swąenergię na Arianie.Uczyła ją przyszywać guzikii obrębiać sukienki, słać po sobie łóżko i czyścićumywalnię, grać w warcaby i zaplataćwarkocze.Ariana chłonęła wszystko.Uczyły sięrównież podstaw czytania i pisania i Ariananadal wypisywała na karteczkach swoje psotne,miłosne anonsy.Leah nauczyła ją nawet tego,jak korzystać z telefonu i zamawiać rozmowymiędzymiastowe.Poznała ją w ten sposób zeswoją kuzynką Mary. Jakie masz plany na dzisiaj? Spytała paniBright we wtorek rano. Ciekawe, czego tyjeszcze to dziecko nauczysz? Dzisiaj zajmiemy się pieniędzmi. Leahwysypała na stół zawartość portmonetki. Nawszelki wypadek.Gdyby Ariana wyszła kiedyśi zapragnęła kupić sobie tabliczkę czekolady.Wskazała monety. Spróbuj je posortować napiątki, dziesiątki i dwudziestopięciocentówki.Jednocentowe monety znasz już doskonale.Podczas gdy Ariana radośnie wykonywałaswoje zadanie, pani Bright pociągnęła Leah zarękaw. Rozmawiałaś ostatnio z panem Markiem? Kilka dni temu, przy śniadaniu. Gdzie ten człowiek się podziewa? Mówił, że razem z Melanie Dean pracująnad jakąś poważną sprawą.Miał nadzieję, żewkrótce doprowadzą ją do końca. Nie podoba mi się ta kobieta.Takamalowana lala.Nie rozumiem, co on w niejwidzi. Melanie jest jego pracowniczką. Miejmy nadzieję, że tylko pracowniczką.Przepraszam za szczerość, Leah, ale ta kobietamu nie daruje, dopóki.Wiesz, o co mi chodzi.W moich czasach kobiety nie zachowywały siętak nachalnie. Pani Bright przyjrzała sięuważnie Leah. Ty mi się bardziej podobasz.Nie zachowujesz się tak, jak ta bezczelnalatawica.Był to najbardziej dwuznaczny komplement, zjakim kiedykolwiek się spotkała.Zważywszy nasytuację, bynajmniej jej nie uradował.Trochę pózniej, po południu, Leah siedziała wkuchni i gryzła jabłko.Przyszłość nie rysowałasię różowo nie było co do tego żadnychwątpliwości.Czuła się w tym momencie bardzosamotna.Pani Bright i Ariana ucięły sobiedrzemkę.Uszkodzony był kabel telewizyjny,listonosz nie przyniósł żadnych listów z domu,podniesiono jej czynsz za lokal biurowy, którynie był nawet wykończony, a mężczyzna,którego kochała, znalazł się we władaniudemonicznej i przebiegłej Melanie Dean.No ico teraz? myślała Leah. Wkładaj buty! W drzwiach stał Mark wgranatowym garniturze biurowym i kowbojskimkapeluszu na głowie. Pośpiesz się! Maszprzecież kowbojskie buty, prawda? Mam.Ale nie tu.Zostawiłam je w domu. No to tenisówki.Też się będą nadawałydojazdy. Jakiej jazdy? spytała podejrzliwie Leah. Konnej, oczywiście.Mój nowy klient mastajnię jezdziecką.Zaprosił nas, żebyśmywypróbowali jego konie.Chcesz jechać?Leah wytrzeszczyła na niego oczy.To, żepojawił się o tej porze, było już dostateczniedziwne.A dodatkowo wygląda na to, że chybazwariował. Czy jesteś złym duchem, który wstąpił wciało Marka Adamsa? Wstała i schwyciła goza klapy marynarki. Co zrobiłeś z jegoumysłem?Mark zachichotał, schwycił Leah wpół izaczął nią wywijać po kuchni. Skończyłem sprawę, nad którą pracowałemz Melanie Dean.Wszystko wygląda bardzoobiecująco.Dzisiaj otrzymałem dwa orzeczenia,jedno z nich takie, że aż mnie zatkało.Na moimbiurku ani jednego papierka, a za oknem słońce!Chcę to jakoś uczcić. Na końskim grzbiecie? A dlaczego nie? Masz jakiś lepszy pomysł? Ojej! Pytasz dziewczynę z farmy, czy możebyć coś lepszego od jazdy konnej? Wkładamdżinsy i za sekundę tu jestem.Nie minęło piętnaście minut, a oboje przebralisię i powiedzieli pani Bright, że wychodzą.Leah była podniecona jak mała dziewczynka.Stajnia Kapitolska nie przypominała wniczym stajni, które Leah pamiętała zdzieciństwa wypełnionych zapachem koni,siana i świeżego powietrza.Obejście byłowyczyszczone i wypielęgnowane do perfekcji.Centralny podwórzec otaczały stajnie utrzymanew stylu kolonialnym: z okiennicami w oknach iwjazdami wyłożonymi klinkierową cegłą. Znam ludzi, którzy gorzej mieszkają westchnęła Leah, gdy przechodzili obokjednego z budynków stajennych. Będziesz musiała zobaczyć, jak tu trzymająkonie wyścigowe.Wiszą tam kryształowekandelabry. Czuję się jak niewłaściwy człowiek naniewłaściwym miejscu powiedziała ironicznieLeah. Jak niewłaściwy człowiek na niewłaściwymmiejscu? zdziwił się Mark. Nie żartuj ze mnie.Często ostatnio takwłaśnie się czułam. Nie powiedziała mu, że toon właśnie był powodem jej poczucia brakubezpieczeństwa. Spokojnie, Neli.Spokojnie, mała.Spokojnie.Będziemy miały świetną przejażdżkę śpiewnie przeciągając słowa, uspokajałaklacz, klepiąc delikatnie jej złotą szyję. Mówisz do niej, jak do dziecka skomentował to Mark, dosiadając wielkiegokonia nazwanego Urodziwy i w pełnizasługującego na to imię. Konie, dzieci, mężczyzni.Do wszystkichstaram się mówić tak samo. na moment sięzająknęła. Och! Przepraszam! Jakoś mi się totak niezręcznie powiedziało. Wiem, co miałaś na myśli odparł Mark,udając urażonego. Nieraz wydawało mi się, żepróbujesz mnie w ten sposób udobruchać.Dobrze sobie zapamiętam ten ton.Patrzyła na niego i wydał jej się niezwykleprzystojny
[ Pobierz całość w formacie PDF ]