[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zaczął odliczać misje, odliczać dni, godziny i minuty dzielące go od chwili, kiedy zostaniezwolniony ze słu\by i będzie mógł wrócić do domu.Ta misja była szczególnie nudna; czterypieprzone dni holowania potę\nych zbiorników z paliwem, wleczenie się do punktu spotkania zezbli\ającym się habitatem, lecącym w stronę Saturna.Własny kombinezon Tavalery zaczął ju\cuchnąć od gromadzącego się od czterech dni potu.Pani kapitan upomniała go z tego powodu,ka\ąc mu wziąć prysznic w ubraniu.Suka, pomyślał.A teraz siedział sztywno i obserwował odczyty na panelu sterowania, zaś kapitanmanewrowała trzema potę\nymi zbiornikami, zbli\ając się do habitatu.To było niełatwe zadanie;zu\yli większość własnego paliwa Grahama lecąc nad biegun północny Jowisza, by uciec przedpotę\nym, jak w synchrotronie, promieniowaniem o energii milionów elektronowoltów, któreistniało w okolicy równika.Nigdy jeszcze na \adnej misji nie musieli manewrować tak daleko odJowisza, w odległości dwudziestu średnic planety pod Słońce, z dala od sto\ka potę\nejmagnetosfery planety i jej własnego, potę\nego promieniowania.Ogon magnetosfery ciągnął sięa\ do orbity Saturna.Na głównym ekranie widać było habitat w nienaturalnych kolorach, widzianyw podczerwieni.Tavalera wyjrzał przez bulaj i zobaczył jego niewyrazny zarys w świetle Słońca,które oświetlało długi, rurowaty korpus.Przypominał mu kawałek rury kanalizacyjnej unoszącejsię w ciszy kosmicznej pustki. Zwalniam zbiornik numer jeden powiedziała beznamiętnie kapitan.Tavalera zobaczył, \e kontrolka zwalniania zapaliła się na zielono.Włączył powiększenie naswoim ekranie i dostrzegł małą armię techników w skafandrach kosmicznych i jednoosobowychskoczków transferowych unoszących się na drugim końcu habitatu, czekających, by złapaćkulisty zbiornik i doczepić go do latającej rury kanalizacyjnej.Z pierwszym zbiornikiem wszystko poszło gładko, podobnie z drugim.Po czym kapitan powiedziała: Ach.Tavalera poczuł, \e serce zamiera mu w piersi.Mamy kłopoty. Zbiornik trzy nie chce się odczepić oznajmiła spokojnie. Musisz wyjść na zewnątrzi zrobić to ręcznie.Tavalera zawsze panicznie bał się takiej mo\liwości.Nie miał nic przeciwko lataniuw śmiercionośnej pró\ni we wnętrzu statku, nawet rozmiarów komara, jak Graham.Ale wyjść nazewnątrz, nie mając na sobie niczego poza cienkim skafandrem to było przera\ające.Kapitan zdjęła z twarzy hełm sensorowy. Co jest, cwaniaczku, nie dosłyszałeś? warknęła. Wskakuj w skafander.Musimyodczepić zbiornik, zanim ten pieprzony habitat nam odfrunie.Musimy, mruknął Tavalera w duchu.Powiedziała musimy odczepić zbiornik.Ale miała namyśli mnie.Ona tu zostaje.Z niechęcią odpiął pasy i odepchnął się od fotela, po czym po\eglował na tył modułu, gdzieprzechowywano skafandry.Wło\enie go i przypięcie wszystkich lin zajęło mu tylko dwadzieściaminut, ale kapitan klęła na niego, jakby to robił godzinami.Przyszła, \eby sprawdzić skafanderi zrobiła to tak szybko, \e Tavalera doskonale wiedział, \e nie mogła zrobić tego poprawnie.A następnie popchnęła go w stronę śluzy. Ruszaj się, dupku.Gaeta był głodny, zmęczony, spocony i ogólnie niezadowolony.Czekał na techników, którzymieli otworzyć wewnętrzną klapę śluzy.Spoglądając na nich z opancerzonego skafandrazastanawiał się, czemu tym idiotas tarugas zajmuje tyle czasu wstukanie paru kodów za pomocązamontowanej na ścianie klawiatury.Fritz przycisnął słuchawkę do ucha i wymruczał coś do miniaturowego mikrofonuprzyczepionego koło jego ust. Skąd to opóznienie? dopytywał się Gaeta. To dyrektor działu ochrony wyjaśnił Fritz. Mają na zewnątrz trochę ludzi i chcą sięupewnić, \e \aden z nich nie znajdzie się w pobli\u tej śluzy, kiedy ją otworzymy. Maldito.Nie wychodzę na zewnątrz.Chcę tylko postać przy otwartej śluzie.Niepowiedziałeś im o tym? Wiedzą Fritz przekrzywił głowę i znów przycisnął słuchawkę ręką. Powtórz! Posłuchał, pokiwał głową, po czym spojrzał na Gaetę. Jeszcze pięć minut.Wtedy mo\emyuruchomić śluzę. Pięć minut mruknął Gaeta.Holly podeszła i stanęła przed nim.Próbując coś dostrzec przez szkło hełmu wyglądałaprawie jak mały elf. Czy jest jakiś sposób, \eby ci podać to chili do środka? spytała z uśmiechem. Pewnietam umierasz z głodu.Odwzajemnił uśmiech, zastanawiając się, czy dziewczyna widzi jego twarz przez bardzociemne szkło hełmu.W duszy podziękował jej za mimowolną hojność.Przez ponad rok Gaetapróbował zakwalifikować się na wyprawę lecącą na Saturna.A\ zadzwonił Wendell z centraliAstro Corporation i w ciągu niecałych dwóch tygodni wszystko dało się załatwić.A musiał tylkopilnować tego chudzielca, co wcale nie było trudnym zadaniem.Patrząc na Holly Gaetazauwa\ył, \e wcale nie jest taka chuda; była smukła, zgrabna, a w ogóle bardzo atrakcyjna.Unaguapa chiquita
[ Pobierz całość w formacie PDF ]