[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zrobiwszy swoje, postanowiła o tym zapomnieć.Misja ukończona.Ale byłaby głupia, myśląc, że potrafi być aż tak wyrachowana czywmówić sobie, iż ani przez chwilę nie chodziło jej o seks.Powiedział, żeciągle o niej myśli, a ona go za to zrugała.Lecz nie był w tym osamotniony.Bo myśli uporczywie powracały, i to często, za nic nie chciały odejść.225RLTEpizod w samolotowej toalecie był jak zapętlony film, który leciał bezkońca w jej głowie.Bywało, że zaczynała go oglądać w bardzonieodpowiednich chwilach, budząc wspomnienia słodkie, wyrazne iprzesycone zmysłowością.Co gorsza, ilekroć się z nim widziała, wspomnienia powracały wtechnikolorze i z kwadrofonicznym dzwiękiem.Reagowała na niegoniezwykłym wprost podnieceniem fizycznym, co bardzo ją krępowało.Nawet kiedy była na niego zła, nie potrafiła stłumić w sobie tego bolesnegopragnienia.I żalu, że nie jest inaczej.Bo oczywiście nie do pomyślenia było,żeby ten wzajemny pociąg fizyczny do czegoś doprowadził.Moment byłfatalny.Okoliczności jeszcze gorsze.Mimo to.Zadzwoniła komórka.Julie wymacała ją w ciemności i otworzyła. Halo? Julie. Derek? Wierzę ci.We wszystko, co mówiłaś.Odrzuciła koc.Coś było nie tak.Poznała to po jego głosie. Co się stało? Derek? Ten skurwysyn zabił Maggie.226RLTRozdział 16BILLY DUKE PATRZYA NA SWOJE ODBICIE W BRUDNYM, POPKANYMlustrze, zastanawiając się, gdzie się podział ten zadziorny, przystojny,odlotowo ubrany i wygadany chłopak, jakim był ledwie przed kilkomatygodniami.Zcięte włosy zdążyły trochę odrosnąć.Wciąż tęsknił za swoją bujną,kręconą czupryną, może trochę niemodną, za to charakterystyczną.Brakowało mu eleganckich ciuchów, zamiast nich nosił teraz starepodkoszulki i dżinsy. Zmień wygląd powtarzał Creighton. Nie możesz się wyróżniać.Dla naszych celów i zamiarów musisz stać się niewidzialny.Wygląd zmienił, ale największe zmiany zaszły w nim samym.Gdzie tapewność siebie? Facet w lustrze był zdenerwowany, zalękniony,rozczochrany i zdesperowany.Billy nie poznawał sam siebie.Co się z nim stało? I dlaczego?Dlaczego? Spotkał Creightona Wheelera, dlatego.Pochylił się nad brudną umywalką i ochlapał twarz zimną wodą.Zalatywała ściekami.Ręcznik był cienki i prawie zupełnie przetarty.Mieszkał w norze, ale to było teraz jego najmniejszym problemem.Rano odwiedził go niespodziewanie Creighton.Od tamtej pory Billyodtwarzał w pamięci to, co wtedy zaszło.Pierwszą rzeczą, jaką pamiętał, było to, że obudził się i koszmarnie gosuszyło.Musiał wstać i żeby opóznić ten moment, spróbował przełknąćślinę, lecz zaschło mu w ustach.Niechętnie otworzył oczy.227RLTI z przerażenia omal nie pękło mu serce. Kurwa.Zaciskające się na jego krtani palce zdusiły przekleństwo. Jak bardzo chcesz żyć?Nie mógł odpowiedzieć.Nie mógł nic z siebie wykrztusić, nie liczącnieartykułowanego charkotu.Wierzgnął, wygiął się w łuk, spróbował sięuwolnić, ale Wheeler ważył z osiemdziesiąt kilo, przygniatał go do łóżkacałym ciężarem ciała i nawet nie drgnął.Zciskał mu gardło tak mocno, żeBilly bał się, iż jabłko Adama pęknie jak piłeczka pingpongowa. Chcesz żyć na tyle, że spróbujesz mnie powstrzymać, cioto? Czyliczysz na moją wspaniałomyślność i umiłowanie człowieka?Billy'emu oczy wyszły z orbit.Twarz wykrzywiła się i nabiegła krwią.W głowie wystrzeliły dziesiątki rakiet, które eksplodowały na tleposzerzającego się czarnego nieba.Zaczęły mrowieć mu ręce i nogi.Powoliwyłączał się mózg.Synapsy traciły ze sobą łączność.Mimo to jakaś część gasnącego umysłu wciąż była w stanieanalizować i pomyślała, że mimo furii Wheeler jest nieprawdopodobniespokojny.%7łe gdyby krzyczał, byłby dużo mniej przerażający.To właśnie tenzłowieszczy szept, to zimne opanowanie uświadomiło mu, że Creightonnaprawdę może go zabić, że są to prawdopodobnie jego ostatnie sekundy naziemi, że umrze, patrząc na tę przystojną, kamienną twarz, podczas gdy tenbędzie bezlitośnie wyciskał z niego życie.Lecz wtedy Wheeler rozluznił palce, równie nagle, jak je zacisnął.Zabrał rękę i potrząsnął nią, jakby coś z niej strzepywał.Leżący na plecachBilly chwycił się za szyję, głośno sapiąc i kaszląc.228RLT Kurwa mać! wycharczał, kiedy udało mu się wciągnąć haustpowietrza przez spuchniętą krtań. Chcesz, żebym zesrał się ze strachu? To ja tak śmierdzę?"
[ Pobierz całość w formacie PDF ]