[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W swojej lśniącej sukniw kolorze metalicznej zieleni, uczepiona kurczowo jego ramienia,długonoga i smukła, wyglądała jak wyjęta z wody roślina.- Rzeczywiście.Przepraszam bardzo.Kongresman Devereaux, a to moja przyjaciółkaNicole Castelman, Charles Hepburn i Roger.Roger.- Patterson - podpowiedział Roger i wyciągnął rękę na powitanie.-Kongresmanie, już od dawna marzyłem o tym, żeby pana poznać.Jestempana wielbicielem.120RS- Witaj, Roger.Mów mi Dax.Dzięki ci, Nicole, pomyślała Keely, widząc, jak Nicole przejmujeinicjatywę.Flirtując niewinnie z Daksem, mówiła, jak to zawsze chciałago poznać, ale nigdy nie miała okazji.On ją z kolei zapewniał, że widującjej twarz w telewizji tak często, czuje się, jakby znał ją od lat.Gawędził zCharlesem, wypytując go o stawki, jakie politycy muszą płacić zanajlepszy czas telewizyjny.- Zadzwoń do mnie w tygodniu - powiedział Charles.- Umówimy sięi pogadamy.Ogólnie rzecz biorąc, im więcej zamówisz filmówreklamowych, tym taniej ci wypadnie.Jeżeli na przykład twoja reklamaidzie podczas wiadomości, to wprawdzie płacisz drożej, ale za to oglądacię większa liczba widzów.- Możliwe - zaśmiał się Dax.- Potrzebna mi jest w każdym razietwoja fachowa porada, więc cię trzymam za słowo i zadzwonię.- Z góry się cieszę.Najwyższy czas, żebyś zaczął planować swojąkampanię w mediach - dodał Charles.- Może być kosztowna, ale mamnadzieję, że jesteś na to przygotowany.- Pomagam mu w tym, jak umiem - powiedziała Medeline,przytulając się do Daksa.- Rozpoczęłam już kampanię zbierania funduszyi osobiście dopilnuję, żeby Dax został wybrany na senatora.Na twarzy Daksa pojawił się na moment wyraz niepokoju, alenatychmiast zastąpił go ciepły uśmiech.- Będzie mi potrzebna wszelka możliwa pomoc.Rozmawiali jeszczejakiś czas niezobowiązująco o przyjęciu, usiłując ocenić, ile przyniesiepieniędzy dla poszczególnych dyscyplin sztuki.Następnie dokładnieomówili pogodę, aż wreszcie zapadła niezręczna cisza.Zostało121RSpowiedziane wszystko, co było do powiedzenia w grupce ludzi w gruncierzeczy sobie obcych.- Miło było panią poznać - zwróciła się do Keely Madeline, dając dozrozumienia, że się żegna.- Dziękuję - odparła Keely i tylko ze względu na dobre wychowaniedodała: - I mnie było bardzo milo.Dax podał rękę Charlesowi i Rogerowi, Nicole pocałował w policzekze staroświeckim ceremoniałem i podobnie pożegnał Keely.Jego ustamusnęły jej twarz tylko na ułamek sekundy, ale kiedy podniósł głowę inapotkał jej spojrzenie, ciało Keely przeszedł dreszcz.- Miło było z panią zatańczyć, pani Williams, i zobaczyć panią w nietak oficjalnych okolicznościach.Jeszcze raz gratuluję sukcesu wWaszyngtonie.- Czy pan nas poparł, kongresmanie Devereaux? - zapytałaprowokacyjnie.Wszyscy inni mogli dla niej nie istnieć.Dax całkowiciewypełnił jej pole widzenia.Jego głos był jedynym dzwiękiem, jaki do niejdocierał, a jego ciemne oczy całym jej firmamentem.- Czy musi pani pytać? - Uśmiechnął się i dołek w jego policzkuwyraznie się pogłębił.Wyprostował się z żalem i biorąc Madeline podrękę powiedział: - Dobranoc państwu.Roger podsunął Keely krzesło.Kiedy siadała, ostentacyjniewygładzając spódnicę, usłyszała pieszczotliwy szept Madeline:- Mam nadzieję, że wszyscy, którzy powinni nas tu razem zobaczyć,już nas zobaczyli.Bo kiedy jestem z tobą, to zawsze mam ochotę jaknajprędzej wyjść - szczebiotała.122RSKeely poczuła ucisk w gardle i nie pomógł nawet łyk zaczerpnięty zeszklanki, którą usłużnie podał jej Roger.Charles zrobił jakąśumiarkowanie zabawną uwagę, ale kiedy Keely uniosła głowę zprzylepionym do twarzy sztucznym uśmiechem, stwierdziła, że i Nicolesię nie śmieje.%7łe przygląda jej się szeroko otwartymi oczami, a potempatrzy za odchodzącą parą i znów na nią.W końcu Nicole niewinnie zatrzepotała rzęsami i złożyła buzię wciup.Keely ani na chwilę nie wierzyła w szczerość tej miny i natychmiastw błysku błękitnych oczu przyjaciółki zaczęła wietrzyć podstęp.Zjedli jeszcze jakieś słodycze i uznali, że mają dość.Kiedymężczyzni poszli po okrycia, Nicole przysunęła się do Keely ipowiedziała:- Nie uważasz, że ten Devereaux to kawał wspaniałego chłopa?- Tak, chyba można go tak nazwać - odpowiedziała Keely spokojnie.- Kiedy zadzwoniłam do ciebie do Waszyngtonu, powiedziałaś, że goledwie poznałaś.- Bo tak było.- Może bym się i dała nabrać, gdybym nie widziała, jak tańczycie.Wyglądało na to, że jesteście ze sobą dość blisko.- To tylko uprzejmość z jego strony.- Jak to była tylko uprzejmość, to ja jestem święty turecki, ale dajmytemu na razie spokój.Co myślisz o Madeline Robins?- Myślę, że jest w porządku.Nicole nachyliła się i powiedziała szeptem:- A ty jesteś kłamczucha, Keely.Ona jest niesamowicie przebojowa ity o tym doskonale wiesz.I nie podoba ci się to tak samo jak każdej innej123RSkobiecie.- Zciągnęła swoje ładne usteczka i dodała: - Ciekawe, co ją łączyz kongresmanem Devereaux?- Czy masz jakiekolwiek wątpliwości? - spytała z goryczą Keely.Ciekawe, dokąd Dax ją zabiera teraz, kiedy, jak się wyraziła Madeline,zobaczyli ich już wszyscy, którzy mieli ich zobaczyć? Do swojejrezydencji? Do domu w Baton Rouge? Do pokoju w hotelu?- Założę się, że ona za nim szaleje - powiedziała Nicole.- Ale coś misię wydaje, że on nie jest aż tak napalony.- Nie mam zielonego pojęcia o ich sprawach sercowych i zupełniemnie to nie interesuje.Nicole uśmiechnęła się zagadkowo, wkładając futro, które jejwłaśnie podawał Charles.Kiedy wychodzili z hotelu, Keely byłaszczęśliwa, że stracili tamtych z oczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]