[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Próbuję ci uświadomić, Christakisie,że nasze społeczności dzieli odwieczna niechęć i zawsze dochodziło doprzemocy, owszem, po obu stronach, ale jeżeli ziści się marzenieGreków, co będzie z nami, Turkami? Będą nadal częścią tej wyspy jak przez ostatnie trzysta lat upierał się Christakis. Zwiadome konspirowanie, żeby się odłączyć,odbierając nam nasze domy i ziemię, to niewybaczalnewykorzystywanie powstałego problemu. Nie zapominaj, że my też mamy domy i ziemię rzekł Stavros. Oto słowa naszej starej pieśni: Jeżeliścisnę garść tej ziemi, popłynie z niej turecka krew, jeżeli przekopiętę ziemię, wyjdą na wierzch tureckie kości, bo na niej cierpieli Turcy".Możesz w to wierzyć lub nie, Christakisie, ale twoi tureccy sąsiedziboją się ciebie, siedzą przerażeni w swoich domach i corazpowszechniejsza jest opinia, że tylko przez podział wyspy mogąodzyskać poczucie bezpieczeństwa._ Nie wierzę, żeby ktokolwiek uważał rozdzielenie się zawłaściwe wyjście kategorycznie orzekł Georgios. To, z czymmamy do czynienia, to tylko pobrzękiwanie szabelką. Przyznaję ci rację zgodził się Stavros. Osobiście również nieuważam podziału za dobre rozwiązanie problemu, ale czy przywódcaEOKA nie wygłosił przypadkiem takiej oto opinii: Kiedy ogień iwoda zostaną kochankami, kiedy raj i piekło się zjednoczą, wtedy, aletylko wtedy zaprzyjaznimy się szczerze z Turkami."? Nie przywiązuj wagi do słów Grivasa rzekł Georgios, popijającwodą ostatni łyk kawy. Czas pułkownika minął.Grę prowadzi terazMakarios.On jest człowiekiem, który wyprowadzi nas z tegożałosnego chaosu.Marios pędził na cmentarz jak uskrzydlony.Nigdy nie zwracał uwagina małe dzieci, ale dziś to się zmieniło.Gdy na ulicy natknął się naPraxi nogi miała mokre, a obok niej na bruku leżał nieprzytomnymąż pobiegł po lekarza i postanowił zobaczyć, co będzie dalej.Dwie godziny pózniej krzyk noworodka zastąpił wrzaski jego matki ipo chwili z domu wyszedł lekarz i z szerokim uśmiechem oznajmił, żedziecko przyszło na świat z szybkością błyskawicy.Następnie zajął siębandażowaniem skaleczonej głowy Yiannisa.Gdy Marios wsunął się do pokoju, zobaczył Praxi siedzącą na łóżku, awyglądała tak pięknie jak nigdy.Tuliła do siebie jakieś zawiniątko, agdy podszedł bliżej, zobaczył ukrytą w kocykach istotkęniewyobrażalnie maleńką, z czerwoną skórą, błyszczącymi czarnymioczkami i główką pokrytą czarniutkimi jak smoła włoskami. Kto to? zapytał. To ona. Praxi się uśmiechnęła i czule pocałowała małą główkę. A na imię ma Elpida.Ulegając naleganiom Praxi, Marios ostrożnie wziął dziewczynkę naręce i kołysząc ją, pomyślał, że choćby się szukało na całym świecie,nie udałoby się znalezć odpowiedniejszego imienia, bo elpida tonadzieja. Myślę, że Praxi ma nadzieję, że dziecko nie będzie podobne doojca zażartował Nikos, gdy Marios stanął nad jego grobem, byobwieścić mu nowinę. Nie ma takiego niebezpieczeństwa odpowiedział Marios.Yiannis nie był wprawdzie blondynem jak ich brat Christakis, alewłosy miał brązowawe, a oczy jasnoorzechowe. Dziecko jestciemne wyjaśnił. Jest bardziej podobna do Praxi albo do któregośz nas. Ho, ho, Mariosie, co ty kombinujesz? Zmarły brat zachichotał.Marios się zarumienił. Zamknij się, Nikos, ty ośle!Natychmiast zawstydził się tych słów, pocałował nagrobek ipowiedział przepraszam", nim odszedł.*Usłyszawszy o narodzinach wnuczki, Elena chwyciła trzymaną wpogotowiu przy drzwiach paczkę z wyprawką i pobiegła w stronęmiasta.Droga wiodła koło gospodarstwa Stavrosai gdy Elena wyjaśniła mu powód pośpiechu, kazał jej wskoczyć naswój nowy traktor.Mimo strachu, że towarzystwo Turka możezwracać uwagę, przyjęła ofertę, bo nogi już jej nie niosły jak za młodu.W drodze do Kyrenii Stavros starał się podtrzymywać rozmowę,przekrzykując warkot silnika, ale ani słowem nie nawiązał do tego, żedziecko przyszło na świat ponad miesiąc przed czasem, więc Elenabyła mu wdzięczna za takt
[ Pobierz całość w formacie PDF ]