[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- A może po prostu zamorduj tego faceta? - zapytała.- Bo jeśli ktoś zrobił coś takiegomojej Perełce, nie zasługuje na to, by żyć.- I powróciła do pracy.Ale Julia stale powracała do Kellena.I to nie tylko w Darthmouth.Kiedy poskończeniu studiów przeniosła się na Manhattan i podjęła pracę w agencji reklamowej -korzystając ze znajomości Mony, która wówczas, jeszcze zanim wkroczyła w ten swójradykalny okres, doradzała producentom mydła, piwa i samochodów, jak złapaćczarnoskórych klientów - również Kellen się przeprowadził, do Columbii.Zarówno pensja,jak i świadczenia dodatkowe były doskonałe, a on pragnął nowojorskiego stylu życia, a takżepoważnych możliwości uzyskiwania wpływów z doradztwa.Ale kiedy znowu zaczął siękręcić wokół Julii, zapewniał ją, że to głównie z jej powodu się przeprowadził, a Julia,chociaż wcześniej zaklinała się, że już słowem się do niego nie odezwie, dała się przekonać.A potem kolejny raz.Podczas jej pobytu w Nowym Jorku to Kellen był tym samochodem, który cofał się iprzez nią przejeżdżał, cofał się i przejeżdżał, a Julia tylko leżała, godząc się na wszystko, apotem jeszcze raz, i jeszcze raz, znosząc ból większy, niż jej zdaniem był możliwy, kolejnedni i noce upływały na chemicznym wspomaganiu, aż w końcu przyszedł ten weekend, kiedybędąca na drugim roku prawa Tessa przyjechała do miasta na lunch oraz spektakl naBroadwayu i tylko raz spojrzała na swoją dawną współlokatorkę, a od razu podjęła za niądecyzję.To Tessa kazała Julii spakować się, siłą zaprowadziła ją do samochodu i zawiozła doElm Harbor, gdzie przez trzy dni nie spuszczała czarnoskórej kobiety z oka, pilnując jej nawetw łazience, i kiedy już Julii skończył się zasób wyzwisk, kazała jej zapisać się na jakiśwydział, dowolny wydział, dla Tessy nie miało to znaczenia, pod warunkiem że ona niepowróci do.Dzwonił telefon.Dochodziła północ, a telefon dzwonił.Przez moment Julia doznała halucynacji.To Boris dzwonił.Któżby inny? Borisowi wkońcu udało się zakończyć raport na temat tego, co się dzieje w Landing, nie potrącił gosamochód, on nadal żyje.Drżącą ręką sięgnęła po słuchawkę.W porządku, powiedziała sobie, to pewnieLemaster dzwoni z East Podunk, czy gdzie tam został na noc, nieustannie rozdając uściskidłoni i zbierając fundusze.Albo może jakiś kolega Vanessy, który, słysząc o zapowiadanej najutro burzy, doszedł do wniosku, że odwołają zajęcia w szkole.Albo jeden z jej synówdzwoni porozmawiać o planach na Boże Narodzenie.Znowu się pomyliła.- Cześć Julio, tu Bruce Vallely.Przepraszam, że dzwonię o tak póznej porze.Byćmoże mnie nie pamiętasz, ale moja żona, Grace, należała do Biedronek.- Ależ oczywiście, że pamiętam, jakże mogłabym zapomnieć - odparła Julia,zaskoczona jego spokojnym i pewnym siebie głosem.Bruce był kierownikiem ochronykampusu i najprawdopodobniej chciał porozmawiać z Lemasterem.Domyślając się, żetelefon o tak póznej porze oznacza kolejną porcję złych wiadomości, w podświadomymgeście obrony ciaśniej opatuliła się w swój znoszony szlafrok i szybko przeanalizowała, gdziemogą się w tej chwili znajdować jej wszyscy bliscy.- Grace była wspaniałą kobietą.Podziwiałam ją.Tak mi przykro.- Ale i ona, i on przez to już przechodzili, na pogrzebie roktemu, i tak naprawdę żadne z nich nie chciało do tego wracać.Julia podejrzewała, że sprawadotyczy Borisa Gibbsa, więc powiedziała: - Bruce, jeśli chcesz rozmawiać z Lemasterem, toon jest teraz w Miami, na.- Nie, Julio.Szczerze mówiąc, chciałem porozmawiać z tobą.- Bruce był jednym ztych niewielu pozostałych z dawnych czasów przedstawicieli ciemniejszej nacji, którzymówili z rozwagą i bardzo powoli.Każde wypowiadane przez niego zdanie zdawało siędojrzewać miesiącami.Julia podejrzewała, że mogło to być powodem, dla którego ludzieuważali go za niezbyt rozgarniętego, w końcu amerykańska kultura przede wszystkim ceniłasobie szybkość, jak w tym obsesyjnym dążeniu do znormalizowanych testów, których Juliaszczerze nienawidziła.Podejrzewała też, że Bruce Vallely był mądrzejszy, niż powszechnieuważano.- Proszę mi wierzyć, wszystko jest w porządku.Nic się nie stało.Ale chciałemzapytać, czy znalazłabyś jutro trochę czasu, żebym mógł do ciebie przyjechać?- To znaczy tutaj? W Landing?- Tak.- Bo wiesz, ja pracuję na wydziale teologicznym.- Julio, wiem, gdzie pracujesz.Ale wydaje mi się, że lepiej będzie, jeśliporozmawiamy z dala od wścibskich oczu.Wścibskich oczu?- Do domu wracam około trzeciej.- Jeśli nie masz nic przeciwko temu, sądzę, że lepiej będzie, jeśli nie będę przyjeżdżałdo domu.Powinniśmy spotkać się w jakimś innym miejscu.Julia zamrugała ze zdziwienia.Ale Bruce był człowiekiem poważnym, może nawetzanadto.Jeśli coś powiedział, należało brać to dosłownie.- Bruce, o co chodzi? Co się dzieje?- Chodzi o Kellena Zanta, Julio.To dosyć ważne, a poza tym.wiąże się z tobą.- W jaki sposób ze mną?Znowu chwila oczekiwania.- Wolałbym to jutro wyjaśnić.Nie chciałbym, żebyś nabrała uprzedzeń.Pewnie chce się dowiedzieć o moich uszkodzonych lampach.O lustrach.O nadwyżcei ryzyku zapasów.Bruce podał nazwę znanej mu restauracji usytuowanej tuż za miastem, przy drodze nr48, a Julia, zupełnie zdezorientowana, powiedziała, że spotka się tam z nim, wracając dodomu z Keplera.Pózniej, na górze, przy akompaniamencie niemiłosiernie bębniącego w oknagrudniowego deszczu, położyła się i starała zasnąć, próbowała znalezć sobie odpowiedniąpozycję, ale sen nie nadchodził, i to nie z powodów niedogodności fizycznych, lecz raczejduchowych.Samotna i zmartwiona przewracała się z boku na bok, rozmyślając nad tymiostatnimi słowami.Miała nie nabrać uprzedzeń, ale wobec czego? Bruce należał do ludzi,którzy nigdy nie robili niczego bez wyraznej przyczyny, więc Julia podejrzewała, że tymrazem też dysponuje jakimś powodem.Ale było coś jeszcze, co ją niepokoiło - chociaż on byłmężem Grace, osoby wprost przewspaniałej, Julia nie znała Bruce a zbyt dobrze i niezbyt golubiła.Może dlatego, że ją trochę przerażał.Przed podjęciem pracy na kampusie był starszymoficerem śledczym w mieście.Pewnego dnia on i jego kolega mieli aresztować osobępodejrzaną o wielokrotne molestowanie nieletnich.Podczas aresztowania coś się wydarzyło,czego nigdy do końca nie wyjaśniono, w każdym razie Bruce sam wszedł do domu tegopodejrzanego.Skończyło się też na tym, że podejrzany zmarł, stawiając opór podczasaresztowania, chociaż był nieuzbrojony.Bruce Vallely złamał gościowi kark.Za tenbohaterski czyn otrzymał medal.W styczniu następnego roku, podczas uroczystościwygłaszania orędzia o stanie państwa, został zaproszony do zajęcia miejsca w lożyprezydenckiej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]