[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Apoza tym.Ludzie złączeni na całe życie.Nie znam takich. Nie znasz, bo obracasz się w świecie, gdzie wszyscy są egoi-stami, pośród gwiazd i sław, tam gdzie związki między ludzmi nietrwają długo.Zamyślona Aurore poszła w kierunku tarasu i postawiła kieliszekna balustradzie. My nie zdołaliśmy wyjść poza ekstazę pierwszych dni po-wiedziała. Nie wytrzymaliśmy. Ty nie wytrzymałaś! przerwałem jej z przekonaniem. To typonosisz odpowiedzialność za zerwanie naszego związku.Ostatnia błyskawica przecięła niebo i burza zaczęła oddalać sięrównie szybko, jak nadeszła. Ja chciałem spędzić z tobą życie ciągnąłem. Myślę, że mi-łość to nic innego, jak pragnienie wspólnego przeżywania każdegodnia i wzbogacania się dzięki poznawaniu różnic nas dzielących.Szare chmury odpływały i widać już było kawałek błękitnegonieba. Chciałem, żebyśmy wspólnie zbudowali coś nowego.Byłemgotów to zrobić, być przy tobie przy każdej nowej próbie.To niebyłoby łatwe, nigdy takie nie jest, ale tego właśnie pragnąłem: co-dzienności, która wygrywa z wszystkimi przeszkodami życia.Ktoś usiadł przy fortepianie.Usłyszeliśmy cichą, zmysłową wer-sję India Song.Z daleka zauważyłem nadchodzącego Rafaela Barrosa, z deską dosurfingu pod pachą.Nie chciałem go poznawać, wszedłem więc nadrewniane schody, ale Aurore chwyciła mnie za rękę.219 Wiem to wszystko, Tom.Wiem, że nic nie jest z góry zdobyteczy choćby pewne.W jej głosie słyszałem te wzruszające, kruche tony, dowodzące,że maska kobiety fatalnej powoli pęka. Wiem, że aby zasłużyć na prawdziwą miłość, trzeba zaanga-żować się ciałem i duszą i zaryzykować wszystko.Nie byłam na togotowa wtedy, nie jestem na to gotowa dziś.Wyszarpnąłem ręką z jej dłoni i zacząłem szybko schodzić.Zaplecami słyszałem jej głos. Przepraszam cię, jeśli przeze mnie uwierzyłeś, że jest inaczej!23.SamotnośćSamotność to ostatni etap doli człowieczej.Człowiek jest jedyną istotą, która ją odczu-wa boleśnie i która szuka towarzystwa dru-giej istoty.OCTAVIO PAZOkolice La PazWczesne popołudnieCarole obarczona plecakiem przeskakiwała z kamienia na ka-mień, idąc wzdłuż nieregularnej plaży.Zatrzymała się, żeby popa-trzeć na niebo.Ulewa trwała niecałe dziesięć minut, ale zmoczyła jąod stóp do głów.Była cała mokra, woda ciekła jej po twarzy i czułają również pod T-shirtem.Ależ jestem beznadziejna! pomyślała, wyciskając wodę z wło-sów.Wzięła ze sobą podręczną apteczkę, ale ani ręcznika, ani ubra-nia na zmianę!Piękne jesienne słońce zaświeciło spod znikających chmur, leczjego promienie nie były wystarczająco ciepłe, aby ją osuszyć.%7łebynie czuć zimna, zaczęła biec równym tempem, urzeczona urokiem221licznych zatoczek i ciągnącym się wzdłuż morza pasmem górskimporośniętym kaktusami.Na zakręcie stromej ścieżki, tuż przed piaszczystym wybrzeżem,pojawił się przed nią jakiś mężczyzna, który wyszedł zza gęstychkrzaków.Chcąc go ominąć, zboczyła ze ścieżki i stopa jej zaplątałasię w wystający korzeń.Krzyknęła, ale nie mogąc uniknąć upadku,wpadła prosto w jego ramiona. Carole, to ja! usłyszała głos podtrzymującego ją Mila. Co ty tu robisz?! krzyknęła, uwalniając się z jego ramion.Szedłeś za mną? Jesteś naprawdę nienormalny! Zaraz wielkie słowa. I przestań na mnie łypać tym rybim wzrokiem! dodała, wi-dząc, że w mokrych ubraniach wygląda, jakby była naga. Mam ręcznik! rzucił Milo, grzebiąc w swojej torbie. I mamteż rzeczy na zmianę.Carole wyrwała mu torbę z ręki i poszła się przebrać za szerokąsosnę. Nie podglądaj mnie, zboczeńcu! Nie jestem jedną z tych two-ich lasek! Trudno byłoby mi cię zauważyć za tymi gęstymi gałęziami odrzekł, łapiąc w locie mokry podkoszulek i szorty, które Carole zsiebie zrzuciła. Po co szedłeś za mną? Chciałem spędzić z tobą trochę czasu, a poza tym chciałem cizadać jedno pytanie. Spodziewam się najgorszego. Dlaczego powiedziałaś, że Trylogia anielska uratowała ci ży-cie?Carole zwlekała z odpowiedzią.222 Być może kiedyś ci to wytłumaczę, ale musisz zmądrzeć! odrzekła w końcu twardo.Dziwne.Nigdy nie spotkał się z jej strony z taką wojowniczą sta-nowczością.Nie rezygnował jednak. Dlaczego nie wzięłaś mnie na tę przechadzkę? Chciałam pobyć trochę sama, Milo.Czy to takie dziwne? odpowiedziała, wciągając na siebie sweter w warkocze. Ale samotność zabija! Najgorsze to być samemu.Carole, ubrana w za duże męskie ubrania, wyszła zza drzewa
[ Pobierz całość w formacie PDF ]