[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Był pięknym niemowlęciem, pulchnym i uśmiechniętym.Zawsze uśmiechniętym.Pokazywał przy tym bezzębne dziąsła.Kochałem go bardzo.Zawszewyciągał do mnie rączki.Byłem nim zachwycony, ale potem wszystko się zmieniło izmuszony byłem zniknąć.Za radą Rollona stałem się tym, kim mnie teraz widzicie.Merrik zauważył, że Laren nagle znieruchomiała.Twarz jej pobladła.- yle się poczułaś? - zapytał i objął ją ramieniem.- Nie - odpowiedziała, nie odrywając wzroku od twarzy starca.Nagłe stary mężczyzna wstał ze stołka, na którym siedział, i przygładził fałdy swej białejszaty.- Czy to ty? Naprawdę? - spytała bardzo cicho Laren.Merrik patrzył to na nią, to na starca.- O czym ty mówisz, kochanie?- To jest mój ojciec - zawołała, odsunęła się od Merrika, okrążyła palenisko i stanęła przedstarcem, który teraz wcale nie wydawał się taki stary.Był wysoki, wyprostowany.- Tak, córko.To ja.Laren załkała i rzuciła się w jego ramiona.- Byłam w rozpaczy, kiedy zniknąłeś.Najpierw matka, a potem ty.- Wiem, wiem.- Hallad objął ją mocniej i pogładził jej piękne rude włosy.Ponad jej głowąspojrzał na Merrika.- Musiałem spotkać się z tobą i z nią, Merriku Haraldssonie.Nie ufałeśmi, tak samo jak ona.Dlaczego?- Dlatego, że nadal nie wiemy, kto stoi za uprowadzeniem jej i Taby'ego - odparł Merrik.-Uważałem, że ktoś chce nas wyprowadzić z pałacu, gdzie mogliśmy się czuć względniebezpieczni.Wie pan, że Fromm został zamordowany, a i mnie próbowano zabić?- Tak, powiedziałem mu o tym - usłyszeli głęboki, męski głos dobiegający z ciemnego roguizby.Obaj spojrzeli w tamtą stronę i zobaczyli Rollona, zmierzającego ku nim z poważnymwyrazem twarzy.Książę nie wyglądał już na zrzędnego starca z potarganymi, siwiejącymiwłosami, opadającymi na ramiona.O, nie, wyglądał jak Rollon z legendy.Silny,zdecydowany mężczyzna, którego można się bać, ale któremu należy ufać.Był taki sam jak wczasie ich pierwszego spotkania.- Tak, jestem tu, Merriku, i nie jest to żadna pułapka, chyba że ktoś zechce waszą tuobecność wykorzystać dla swoich własnych niecnych celów.Hallad chciał cię poznać ispotkać się ze swoją córką.Zapewniłem go, że wkrótce z twoją pomocą odkryjemy, kto zabiłjego żonę, matkę Laren.Ja nie zabiłem Nirei i nie byłem jej kochankiem, chociaż tak cimówiono.Niestety, o to morderstwo oskarżony został Hallad, a ja nie mogłem pozwolić nato, by został niewinnie ukarany.Dlatego stał się banitą.Nie mogłem się z tym pogodzić.Dwalata temu, na krótko przed uprowadzeniem ciebie i Taby'ego, Hallad został starym wróżbitą,który mieszka rzekomo w tej chacie i udziela mi porad.Wiem, że ta chata jest brudna inędzna, ale to właśnie zniechęca rabusiów, którzy chcieliby go okraść.Hallad mieszka wklasztorze Zwiętej Katarzyny.Przejeżdżaliście obok niego.Kiedy tam przebywa, udajemnicha.W ten sposób realizujemy nasz plan i udaje nam się to całkiem niezle.Hallad, pokażsię swojej córce.Ja dopilnuję, żeby nikt tu nie wszedł.Hallad odsunął Laren od siebie, potem zdjął białą perukę i potężną brodę.Rude włosy,takiego samego koloru jak włosy Laren, opadły mu na ramiona.Jego oczy, czarne, tak samojak oczy Rollona, świeciły młodzieńczym blaskiem.Dwaj bracia, jeśli nie brać pod uwagękoloru włosów, byli podobni do siebie.Hallad był przystojnym mężczyzną, choć niewyglądał tak młodo, jak spodziewał się Merrik, który wiedział, że ojciec Laren jest o kilka latmłodszy od Rollona.Zdawało się, że Hallad odgadł myśli Merrika, gdyż powiedział:- Tak, tak, Merriku.Obaj, Rollon i ja, jesteśmy starymi ludzmi, ale potrafimy cieszyć siężyciem, póki ono trwa.- Obaj jesteście młodzi jak na swój wiek - powiedział Merrik a potem zwrócił się doRollona: - Obawiam się, sire, że mogą powstać pewne komplikacje.Przybędą tu wkrótce moiludzie.Przyprowadzi ich Oleg.Poważnie obawiałem się podstępu.Pomyślałem, że człowiekodpowiedzialny za zaatakowanie mnie i zabicie Fromma wykorzysta sytuację i spróbuje naszabić.Rollon uśmiechnął się i zatarł dłonie nad pomarańczowymi płomieniami ogniska.- Czy twoi ludzie wpadną tu jak horda wikingów, czy ukryci w lesie będą czekać na sygnał?- Będą czekać na sygnał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]