[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Peake zaparkowal za ostatnim autem w rzedzie, brudnym i zdezelowanym dodge'em station wagon, podjezdzajac mu prawie pod sam zderzak, aby nadchodzacy z drugiej strony Shadway nie zobaczyl chevroleta.Teraz Peake i Sharp zaglebili sie w swych siedzeniach, wystawiajac glowy jedynie na tyle, by widziec przed soba droge.Byli gotowi w kazdej chwili zaczac dzialac, gdyby tylko cos podejrzanego dzialo sie przy samochodach.A raczej Sharp byl gotow.Peake bowiem wciaz nie rozwiazal swojego dylematu.Drzewa szumialy na wietrze.Ohydna wazka sfrunela na przednia szybe, furkoczac przezroczystymi skrzydelkami.Elektroniczny czasomierz na desce rozdzielczej tykal cichutko i Peake mial dziwne, choc moze usprawiedliwione wrazenie, ze siedza na bombie zegarowej.-Jestem pewien, ze pojawi sie tu najdalej za piec minut - powiedzial Sharp.Mam nadzieje, ze nie, pomyslal Peake.-Zalatwimy sukinsyna na cacy - dorzucil Sharp.Nie ze mna, pomyslal Peake.-Sadzi, ze patrolujemy teraz szose, ze jezdzimy tam i z powrotem, rozgladajac sie za nim.Nie podejrzewa, ze przejrzelismy jego plan i czekamy tu teraz.Wpadnie nam prosto w rece.Boze, mam nadzieje, ze nie, pomyslal Peake.Mam nadzieje, ze bedzie sie zblizal z drugiej strony i zobaczy nas.Albo zejdzie z gory po przeciwleglym stoku, z dala od tej drogi.A najlepiej byloby, gdyby mogl po prostu przeciac szose, wyjsc nad jezioro i przejsc po wodzie na drugi brzeg!-Cos mi sie zdaje - powiedzial glosno - ze on jest lepiej uzbrojony.Widzialem u niego karabin.Trzeba sie nad tym zastanowic.-Nie uzyje go - powiedzial Sharp.-Dlaczego?-Bo to jest moralista od siedmiu bolesci.Dlatego.Wrazliwy typ.Za bardzo martwi sie o swoja cholerna dusze.Taki czlowiek usprawiedliwia zabijanie tylko na wojnie, w ogniu walki.I to wylacznie na takiej wojnie, w ktorej slusznosc sam wierzy.Albo w sytuacji w ktorej nie ma absolutnie innego wyboru, na przyklad w samoobronie.-Dobrze, ale jesli pierwsi otworzymy ogien, to nie bedzie mial innego wyjscia, jak tez zaczac strzelac, prawda?-Nie rozumiesz go.W takiej sytuacji jak ta, kiedy nie jestesmy na zadnej wojnie, a istnieje droga ucieczki, on zawsze bedzie wolal wycofac sie, niz walczyc.Chyba ze zapedzisz go w kozi rog.W przeciwnym razie dokona najlepszego etycznie wyboru i nadal bedzie mogl sie szczycic swa moralna czystoscia.Tu, w lesie, ma tyle mozliwosci ucieczki! A wiec jesli go trafimy od razu, sprawa zalatwiona, ale jesli chybimy, zacznie uciekac, dajac nam kolejna szanse uzycia broni.Ten hipokryta o kociej twarzy nie bedzie sam strzelal.My zas dlugo bedziemy probowali go trafic, az nam sie uda - albo na dobre zniknie nam z oczu.Tylko, na milosc boska, nie zapedzaj go w kozi rog, prosze.Zawsze zostaw mu mozliwosc odwrotu.Gdy bedzie uciekal, da nam szanse trafienia go w plecy.To jest najlepsze, co mozemy uczynic.Ten facet sluzyl w piechocie morskiej, w oddziale zwiadowczym, i wyroznial sie wsrod zolnierzy.Byl najlepszy.To musze mu przyznac - byl najlepszy.I zdaje sie, ze zachowal forme.Gdyby nie mial innego wyjscia, urwalby ci glowe golymi rekami.Peake nie wiedzial, ktora z tych nowych informacji byla bardziej przerazajaca.Czy ta, ze z powodu osobistych urazow Sharpa mieli zabic nie tylko niewinnego obywatela, ale i czlowieka o niezwykle wysokim, potwierdzonym obserwacja, morale? A moze ta, ze zamierzali strzelic mu w plecy, gdy tylko nadarzy sie taka okazja? Albo jeszcze inna: ze facet wolalby raczej zaryzykowac wlasne zycie niz zycie swych wrogow, nawet jesli oni byli przygotowani, zeby go z zimna krwia zlikwidowac, lub ze doprowadzony do ostatecznosci, potrafilby ich zniszczyc bez mrugniecia okiem.Peake spal ostatni raz poprzedniego dnia po poludniu, a wiec ponad dwadziescia dwie godziny temu, i bardzo potrzebowal snu.Oczy mial jednak szeroko otwarte, a jego umysl byl czujny.Przemysliwal liczne, przed chwila uslyszane informacje.Nagle Sharp wychylil sie do przodu, jakby wypatrzyl zblizajacego sie Shadwaya, ale musial to byc falszywy alarm, gdyz zaraz zaglebil sie w fotelu i wypuscil wstrzymywane w plucach powietrze.Jest tylez wsciekly, co wystraszony, pomyslal Peake.Po chwili odwazyl sie zadac szefowi pytanie, ktore moglo go rozgniewac, a przynajmniej zirytowac:-Zna go pan?-Tak - rzucil sucho Sharp, nieskory do rozwijania tematu.-Skad?-Z daleka.-Od dawna go pan zna?-Od dawna - odparl Sharp tonem, ktory mial wyraznie dac Peake'owi do zrozumienia, ze to bylo ostatnie jego pytanie.Od ostatniego wieczoru, czyli od rozpoczecia tego sledztwa, Peake dziwil sie, ze ktos tak wysoki ranga jak wicedyrektor agencji bierze udzial w akcji w terenie, ramie w ramie z poczatkujacymi agentami, zamiast koordynowac dzialania z biura.To byla bardzo wazna akcja, ale Peake uczestniczyl juz w innych waznych akcjach i nigdy nie widzial, zeby szefowie osobiscie brudzili sobie nimi rece.Teraz juz rozumial: Sharp zdecydowal sie na energiczne wkroczenie do sprawy, poniewaz odkryl, ze jest w nia zamieszany jego dawny smiertelny wrog, Shadway, a tylko w czasie poscigu mogl zabic tego czlowieka w majestacie prawa.-Znam go od dawna - powiedzial Sharp, bardziej do siebie niz do Jerry'ego Peake'a.- Od bardzo dawna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Jodi Dean, Paul Passavant Empire's New Clothes, Reading Hardt and Negri (2003)
    Who Wrote That Amy Sicklers Walter Dean Myers (2008)
    Dean Louise Coraz dalej od siebie
    Robert Jordan Koło czasu 09 Ognie Niebios
    28 Koontz Dean Mroczne œcieżki serca
    Koontz R.Dean Twarz
    Dean Koontz Apokalipsa
    Przeklęci Kurland Lynn
    drzwi do wszystkiego
    Wiley McKinsey's Marvin Bower
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exopolandff.htw.pl