[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ubrany był osobliwie, w niebieski strój sportowy, jakby wyszedł właśnie z jakichś zawodów lekkoatletycznych.Dahno w uspokajającym geście wyciągnął potężną dłoń, przycherlawym młodzieńcu wyglądającą, jakby mógł w całości ukryć go w jej cieniu.–Zgadza się, za wyjątkiem tej nieciągłości – potwierdził Dahno.– Bleys, to Will Sather – wskazał młodzieńca, który przed chwilą się odezwał – i Kaj Menowsky, lekarz z Newtona, po stażu u Exotikow.Kaj Menowsky był niższy i bardziej schludny.Miał kruczoczarne włosy, czarne oczy i agresywny wygląd.–Zaszczycony – krótko powiedział w ich stronę Bleys, zwracając się z powrotem do Dahno.– I jeśli Kaj Menowsky zechce, oszczędzi nam to kłopotu szukania dla mnie lekarza.Dahno, miałeś właśnie wyjaśnić, czemu się tu znaleźli.–Chcą do nas dołączyć – powiedział Dahno – i myślę, że dość dobre argumenty przemawiają za tym.Will Sather jest twórcą używanej przez nas bańki ochronnej.Dzięki swoim powiązaniom dowiedział się dwóch rzeczy.Po pierwsze – wbrew wszelkim newtońskim zwyczajom, prawom i porządkom, Rada skradła sekret jego urządzenia.Po drugie, wydaje się, że ma całkiem niezłe rozeznanie w ich planach wobec ciebie.Oczywiście, będziemy musieli zaczekać, aż zdasz nam relację.–Dziękuję – powiedział Bleys.–Podziękowania zbędne – radośnie odpowiedział Dahno.– W każdym razie ma ze sobą tajemnicę tego urządzenia i chce się nim z nami podzielić, jeśli zabierzemy go ze sobą – a przy okazji i tak był wcześniej członkiem podziemnej organizacji Innych.Podobnie jak Kaj.Z powodu planów Rady wobec ciebie, Will Sather zaproponował Kajowi, aby i on do nas dołączył.Wszystko, czego chce w zamian, to ochrona i bezpieczne wywiezienie ich obu z Newtona.Za to będzie dla nas pracował tak długo, jak będziemy chcieli.Kaj również zaoferował swoje usługi.–A czego przez swoje powiązania dowiedział się Will Sather na temat planów Rady wobec mojej osoby? – zapytał Bleys.–Sądzi, że w taki czy inny sposób spróbują cię ze sobą związać i że najprawdopodobniej zrobią to, używając środków farmakologicznych mających zapewnić im twoją współpracę.Dlatego właśnie jest z nim Kaj Menowsky.Jest lekarzem ze specjalizacją w lekach, które mogły zostać użyte.–Właściwie – odezwał się Kaj żywym, lekkim barytonem mówiąc szybko i precyzyjnie – „leki” to niezbyt właściwe słowo.–Zapewne – zgodził się Dahno.– W każdym razie później możemy zająć się definicjami.Bleys, co Rada ci zrobiła?–Te wiadomości nie były wyssane z palca – powiedział Bleys.– Najpierw powiedzieli mi, że ignorując mój immunitet dyplomatyczny zamierzają postawić mnie przed sądem pod zarzutem sabotażu…–Nie mogą tego zrobić! – wykrzyknęła Toni.–Mogliby, ale biorąc pod uwagę koszty polityczne takiego kroku, nie sądzę, by naprawdę chcieli.Kiedy skierowałem ich w nieco innym kierunku, wyszli z ofertą kontynuacji moich wykładów na różnych światach, ale na warunkach korzystnych dla nich.Aby zapewnić sobie moją współpracę, wstrzyknęli mi coś, co według ich zapewnień nie zacznie działać wcześniej niż za dwadzieścia sześć do dwudziestu ośmiu godzin, ale na wszelki wypadek powinienem zjawić się u nich wcześniej.W kilku zwięzłych słowach przedstawił całość zajścia.–Dobrze się teraz czujesz? – szybko zapytała Toni.–Całkowicie – stwierdził Bleys.– Odniosłem wrażenie, że mam nie odczuwać żadnych zmian przez przynajmniej dwadzieścia sześć godzin.Na koniec powiedzieli jeszcze, że chcą spotkać się ze mną ponownie jutro po południu, mniej więcej wtedy, kiedy zacznę zwracać uwagę na ewentualne efekty środka.–Tak myślałem.– Kaj Menowsky wstał z miejsca.– Lepiej natychmiast ci się przyjrzę.Mam ze sobą przenośny sprzęt, a im prędzej będziemy wiedzieć, z czym mamy do czynienia, tym lepiej.Jak już powiedziałem, „leki” nie jest najlepszym terminem na to, co ci wstrzyknięto.–Tak – zgodził się Bleys – jestem zainteresowany jak najszybszym wyleczeniem, jednak najpierw zajmę się czymś innym.Będę musiał poprosić ciebie i Willa Sathera o przejście na kilka minut do innego gabinetu, żebyśmy mogli przedyskutować coś na osobności.Nie musicie się martwić tym, że chcę rozmawiać bez was.Po prostu nie należycie do mojego ścisłego otoczenia, a w tej chwili lepiej będzie, jeśli zechcecie się uważać za pasażerów, których zabierzemy ze sobą.Toni, zaprowadzisz ich?–Tędy proszę – zaprosiła ich Toni.Dahno otworzył bańkę i wyprowadziła ich na zewnątrz.–O co chodzi? – zapytał Dahno.–Poczekamy na powrót Toni – stwierdził Bleys.– No, jest.Pozwólcie, że usiądę, reszta może lepiej też niech to zrobi.Wciąż czuję się doskonale – ale i tak usiądźmy.–Dahno – zaczął, patrząc na przyrodniego brata.Jednak ten mrugnął do niego, równocześnie sięgając do kieszeni.–Wyprzedzam cię – powiedział Dahno.Wyciągnął z kieszeni rękę, trzymając w dłoni małe urządzenie i już po chwili otoczyła ich błękitna sfera.–Dzięki – rzucił Bleys, kiedy Dahno ponownie chował urządzenie do kieszeni.– Ponieważ chcę się zobaczyć z lekarzem, będę mówił w skrócie.Zasadniczo, Rada najpierw rzuciła na mnie groźby…Opowiedział im o spotkaniu z Radą, tym razem przedstawiając również własną interpretację wydarzeń.–Więc rzeczywiście podali ci jakieś środki – ze złością stwierdził Dahno.–Tak.Oznacza to, że mamy mniej niż dwadzieścia sześć godzin by się przygotować.Razem z dryfem obrócił się w stronę Henry’ego.–Henry – powiedział – pamiętasz, kiedy przyszedłeś do mnie na Zjednoczeniu z ofertą pomocy, powiedziałem, że jesteś odpowiedzią na coś, czego bardzo potrzebowałem?Powiedziałem też, że moi ochroniarze mogą też zostać zmuszeni pełnić funkcje grupy uderzeniowej?–Pamiętam – odpowiedział Henry.–No cóż, teraz rzeczywiście będziemy musieli użyć twoich Żołnierzy jako oddziału uderzeniowego – stwierdził Bleys.– Zamierzam jutro udać zwykłego turystę i odwiedzić Symphonie des Flambeauxpodczas wieczornego przedstawienia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]