X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Okazało się, że on również widział faceta w białym ubraniu izamierzał to ukryć, bo myśl o delirium przeraziła go tak samo jak mnie.O zbiorowymdelirium nie słyszeliśmy nigdy, facet musiał istnieć w naturze.Uspokoiłam się i już nawet niedociekałam, co to była za klatka schodowa i gdzie nas diabli nosili&I pomyśleć, że wszystko przez głupi okrzyk Ewy o starym kostiumiku!Alicja wyjechała, ale został mi Thorkild, z którym się zaprzyjazniłam, można powiedzieć,bez słów.Teraz ja zaczęłam bywać w Birker�d, tyle że znacznie rzadziej i nie w celachuczuciowych i matrymonialnych, a dla zrobienia prania, albo zaproszona na obiad.Obiadrobił Thorkild, nie wtrącałam się, raz jednak nie wytrzymałam.Wstawiał do pieca wielki kawał pięknej wieprzowiny od szynki, zamierzałam to jeść, pozwoliłam sobie zatem nanieśmiałą uwagę, że ja bym to jednak posoliła& O, tak!  ucieszył się Thorkild. Oczywiście, zapomniałem o soli!Rozmawialiśmy przeważnie za pomocą pisma obrazkowego.Jedliśmy obiad, na stole leżałwielki kawał papieru, rysować umieliśmy obydwoje, bo Thorkild też był architektem, szłonam to bezproblemowo.Kiedy wyprowadzałam się ostatecznie z Sanct Annae Plads izwracałam państwu von Rosen pożyczone od nich rzeczy, zrobiłam u niego generalne pranie.Wrzuciłam do pralki wszystko jak leci i udało mi się ufarbować prześcieradła pani von Rosenna piękny kolor wiosennej zieleni.Nawet równo chwyciło, ale na widok rezultatów o małonie dostałam zawału.Całego dzieła dokonała jedna szmatka z fotela, w zielone kwiatki była iskąd miałam wiedzieć, że aż tak świetnie farbuje!Pani von Rosen była jednostką szlachetną. Ach!  wykrzyknęła po francusku na widok swoich prześcieradeł. Całe życiemarzyłam, żeby mieć zieloną pościel! Jaki piękny kolor!Co nie przeszkadzało, że następnym razem przyjechałam z lnianymi prześcieradłami wkolorze idealnie białym&W jakimś momencie i z przyczyn, których nie pamiętam kompletnie, przeniosłam się dofilii biura, na K�bmagergade.Tam właśnie, po drugiej stronie ulicy, Mały Aysy w Kapeluszumiał swój kunszthandel i spotykałam go w sklepie, gdzie obydwoje kupowaliśmy kanapki nadrugie śniadanie, wymieniając wyścigowe poglądy.Na K�bmagergade pracował równieżBrodaty.Ole Mortensen, czyli Brodaty z Krokodyla, był też prawdziwy, do tego stopnia, że pomoim powrocie do kraju złożył mi wizytę w Warszawie, przyjechawszy na urlop razem zeswoją aktualną dziewczyną, Mariannę.Zaprosiłam stosowne towarzystwo, Ewę z Tadeuszem,ale Tadeusz mówił tylko po francusku i po hiszpańsku, a Ole i Mariannę po duńsku i poangielsku, dołożyłam zatem także Zosię, nie przyjaciółkę Alicji, tylko moją etatową rywalkę,która mówiła po angielsku, Wojtek mówił po niemiecku, a Chińczyka nie znałam żadnego,więc jako wieża Babel byłam wybrakowana.Duńskie naleciałości spowodowały, że przyjęciezrobiłam oszczędne, u piekłam gęś i zaniedbałam resztę.Wszyscy upili się okropnie,Wojtek poodwoził gości, Zosia usiadła na krawężniku przed moim domem i oświadczyła, żespędzi tak resztę życia, bo czuje się tu doskonale, pojęcia nie mam, co zrobili Tadeusz z Ewą iJanka z Donatem, którzy, oczywiście, też byli obecni.To, rzecz jasna, dygresja, wybiegającadaleko do przodu.Ole tym się dla mnie odznaczył, że urlop spędził w Tunezji&Coś tu nie gra.Gotowa byłam przysięgać, że w Taorminie znalazłam się za drugimpobytem, ale z rozwoju wydarzeń wynika, że jednak za pierwszym.Zdopingował mnie Ole,po powrocie z tunezyjskiego urlopu wyświetlał slajdy na ścianie w biurze.W Danii zrobiła sięjesień, koniec pazdziernika, a może nawet Początek listopada, mgły, wichry i deszcze, syrenawyła dzień i noc bez przerwy, na biurowej zaś pojawiło się słońce.Moje wnętrze odwróciłosię do góry nogami, dostałam amoku, nazajutrz popędziłam do rajzebiura i rzuciłam się nanajbliższą i najtańszą wycieczkę.Najbliższą ze względów zrozumiałych, spragniona byłamtego słońca do szaleństwa, won z deszczem, wichrem i syreną, upału chciałam i pięknejpogody, co do kosztów zaś, uparłam się, że wyjadę na urlop za dwa dni pracy.I rzeczywiście,koszt wycieczki do Taorminy wynosił dokładnie tyle, co mój dwudniowy zarobek ipostanowiłam się tym chwalić do końca życia.Do tego interesu dołożył się także Hermod i siła wyższa.Jadąc na wyścigi na Amager, po drodze oglądałam program i stwierdziłam, że końimieniem Hermod musi być w przedzie.Chodził po innym torze, gorszym niż kopenhaski, iczasy robił świetne, na lepszym zatem musi zrobić jeszcze świetniejsze.Dalej niż trzeci nieprzyjdzie i będę go grała pojedynczo, dołem. Szedł w pierwszej gonitwie.Przyjechałam dość pózno, ale pojedyncza kasa w moimulubionym miejscu okazała się jeszcze zamknięta.Konie chodziły już po starcie, nie mogłamteraz lecieć Bóg wie gdzie i szukać innej pojedynczej kasy, nie miałam na to czasu, wrozpaczy rzuciłam się do porządkowej i ryzyk fizyk zagrałam tego Hermoda na drugiemiejsce z czterema rozmaitymi końmi.Stawka ruszyła, zła jak diabli przyglądałam się gonitwie.Konie obleciały tor, podeszłyponownie do ostatniego wirażu, na froncie znalazł się Jens Lloyd, zgadzało się, liczyłam go,miałam na pierwszym miejscu w jednym z porządków, zgrzytnęłam sobie zębami i w tymmomencie jak piorun wyszedł Hermod.Dogonił Jensa Lloyda, razem wpadły na celownik, zeswego miejsca widziałam, że Hermod pierwszy&Chryste Panie& ! Zcisnęło mi wszystko, co miałam w sobie, wątrobę, śledzionę,dwunastnicę i może nawet trzustkę.Tak wybrać konia i tak głupio zagrać& ! Było dołem,było odwracać, to nie, chora krowa&Nie zdążyłam powiedzieć sobie wszystkiego, co na swój temat myślałam, bo ogłosiliwynik.yle widziałam, pierwszy Jens Lloyd, Hermod drugi.Drugi!!! Tak jak grałam&Cud& !!!Cud bezwzględny i załatwiła go zirytowana mną siła wyższa [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Bator Joanna Piaskowa Góra 1 Piaskowa Góra
    Księga EFT Joanna Chełmicka, Instytut EFT, 2013
    Rawik Joanna Edith Piaf Ptak smutnego stulecia
    Dahlquist Gordon Szklane księgi porywaczy snów[JoannaC]
    Ross Adam Ciemna strona małżeństwa[JoannaC]
    Bator Joanna Piaskowa Góra 02 Chmurdalia
    Wozniaczko Czeczott Joanna Macierzynstwo non fiction (2012
    Lew Tołstoj Anna Karenina[JoannaC]
    Ciemno, prawie noc Joanna Bator
    Bator Joanna Ciemno, prawie noc
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl
  • Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.