[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wznosząc kolejny toast, Madame z całym przekonaniemstwierdziła, że cud musi nastąpić, inaczej gotowa pomyśleć, żeświęta Teresa jest głucha jak pień, skoro nie usłyszała tak gorących, szczerych modłów.Upłynął jakiś czas i w dniu świętego Ludwika, patrona ojcai babci Gassion, Didi odzyskała wzrok.Zwięta załatwiła sprawęzgodnie z umową i dostała obiecane dziesięć tysięcy franków,a była to w tamtych czasach kwota niebagatelna.Kiedy Didi skończyła siedem lat, mogła iść do szkoły jak wszystkie inne dzieci.Trudno powiedzieć, czy katarakta cofnęła się pod wpływem intensywnej kuracji u miejscowego lekarza, czy też dokonał tegocud.Edith pozostanie zdecydowaną zwolenniczką drugiej wersji.W życiu naszej bohaterki działa tajemnicze fatum, które sprawia, że nie może ona pozostawać długo w stanie spokoju, a co dopiero szczęścia.Po roku szkoły, która sprawiła jej wiele radości, bouczyła się dobrze i lubiła towarzystwo rówieśników, przyjechał doBernay na krótki odpoczynek Louis Gassion.Jak grom z jasnegonieba spadła na szczęśliwego ojca decyzja księdza proboszcza:dziewczynka nie może dłużej przebywać w Bernay.To obraza Boska.Póki była niewidoma, to co innego, ale teraz.Mieszkańcy miasteczka nie posiadali się z oburzenia.Przecieżkażdy wie, że Gassion pracuje jako wędrowny akrobata.Na co będzie narażona dziewczynka w takich warunkach? Czy proboszczpomyślał o tym? Mała powinna pozostać pod opieką kobiety.Coz niej wyrośnie, jeśli będzie się włóczyć z ojcem? Strach pomyśleć.Decyzja księdza była wyrokiem.Ośmioletnia Edith rozpoczęłanowy, uliczny etap edukacji przyszłej gwiazdy.I choć doskonale pamiętała rolę proboszcza, który zadecydował o jej losie, od tamtej pory widzi w różnych sytuacjach rękęBoską, a w każdym razie swojej osobistej świętej, z którą dziękiobrazkowi na nocnej szafce czuje się zaprzyjazniona.Nie przystąpiła w odpowiednim czasie do pierwszej komunii, co chwilamiodczuwa jako pewien rodzaj niesprawiedliwości losu, ale przecieżojciec nie miał czasu pomyśleć o takiej ceremonii, wymagającejw dodatku nakładów pieniężnych.Brak stałej szkoły sprawił, żenie zauważała szczególnie braku jakichś obrządków.Udręczona samotnością, ulega urokom aktora Johna Gard-fielda, który nie tylko cieszy się popularnością i odnosi kolejnesukcesy filmowe, ale imponuje Edith swoją podejrzaną przeszłością, brzmiącą w jego opowieściach jak brukowy romans.Przypomina to jej własne życie, dzieciństwo ponure i smutne.Może dlatego Jo jest taki męski i silny? Jest także zakochany, jak ona, aleco z tego: żonaty, dwoje dzieci.W Ameryce w tych czasach niechętnie się rozwodzą.Nie jest to dobrze widziane.Mogą spotykać się jedynie potajemnie, co przez jakiś czas jej wystarcza.Opowiada przyjaciołom, jaki Jo jest nadzwyczajny, taki delikatny,dobrze ułożony.Chodzi do kinoteki, by obejrzeć wszystkie filmy,w których grał.Opowiedział jej całe swoje dzieciństwo.Był synem żydowskiego krawca, ale interesy szły marnie i chłopiec poznał nędzę i głód.By uchronić go od złych wpływów ulicy, ojciec oddał Johna dodomu dziecka, w którym wychowawca zwrócił uwagę na jegozdolności aktorskie.Okazał się wybitny w rolach gangsterówi morderców.Idylla z Gardfieldem nie trwała zbyt długo, gdyż pojawił sięMarcel Cerdan.Też zajęty, ale jego żona przebywa daleko, za oceanem.Odebrała wieczorem telefon.- Dobry wieczór, mademoiselle Piaf.Mówi Marcel.-Jaki Marcel?- Cerdan, bokser.Nie wiem, czy pani przypomina sobie.- Naturalnie, jak miło! Wiedziałam z radia, że jest pan w Nowym Jorku.Nie spodziewałam się jednak.- Czy nie jest zbyt pózno, żeby panią zaprosić na kolację?- Spędzam bezsenne noce.%7ładna pora nie jest pózna.- Cieszę się.Oczekuję panią na dole za pół godziny.Po szybkim prysznicu zagląda do szafy.Po co kupiła tyle sukienek? Prawie żadnej nie nosi.A dzisiaj i tak nie ma co na siebiewłożyć.Ta zbyt wieczorowa, tamta zbyt skromna.Wreszcie cośznalazła.Suknia od Balmaina, w kolorze grafitu, o matowym połysku.Strój z gatunku bardzo kosztownych, wykwintny i skromny.I oczywiście norki.Nie.Dość ma norek.Dzisiaj włoży astrachańskie karakuły.Wiszą po klęsce w Playhouse w smutnym zapomnieniu.Na makijaż poświęciła tyle czasu, że omal się nie spózniła naspotkanie.Oblała się perfumami do przesady. Pachnę jak caładrogeria.W windzie sprawdziła z zadowoleniem stan urody. Chyba nascenę nie maluję się aż tak starannie.Co to znaczy? Oczy błyszcząjak w gorączce.Cerdan czeka na dole.Jaki elegancki w jasnympłaszczu burberry.Bokserzy tak się stroją? Ruszył pośpiesznie.Ledwo nadąża za tym kolosem.Weszli do drugstoru w bocznej ulicy.Zamówił dwie suszone wołowiny, popili małym piwem.- Rozrzutny to pan nie jest - rzuciła w drzwiach z czarującymuśmiechem.- Edith, proszę mi wybaczyć.Jestem zwyczajnym bokserem.Nie znam obyczajów wielkiego świata.Zawsze tutaj jadam, boszybko.Muszę dbać o wagę.Nie pomyślałem.Wsiedli do taksówki.- Restauracja Gourmet.Wieczór z Marcelem w luksusowym lokalu z francuską kuchnią był bardzo miły, ale nic więcej.Chyba spodziewała się zbytwiele.Bokser okazał się sympatyczny, prostolinijny, łagodny.Jegooczy rozjaśniały się, gdy opowiadał o żonie i dzieciach.-Jak się pan czuje w Nowym Jorku?-Jest ogromny, wysoki i chłodny.Brak mi Casablanki, dzieci,ale od dawna myślałem, by tutaj przyjechać.Boksuję od dziesięciu lat.A od końca wojny myślę tylko o tym, żeby zostać mistrzem świata.To moje marzenie.Potem skończę z boksem.%7łebyFrancuz mógł zrealizować takie marzenie, musi stać się znanymtutaj, publiczności amerykańskiej.Stany Zjednoczone to imperium boksu.Sportu, ale także biznesu.Tytuł, pieniądze, to wymaga dłuższego czasu.Muszę wygrać parę walk, to wszystko bardzo skomplikowane, bo na każdym meczu organizator musi zarobić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]