[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.By wścieky, ale zimny, takizimny.Dlaczego jej po prostu nie wyrzuci? Przecież go zdradzia.Dlaczego?Zrobi to niedugo, nie miaa wątpliwości.Na jego miejscu tak waśnie by postąpia.Postanowia, że ściągnie caą resztę z bazy danych i wymknie się po cichu.On oczywiściezaraz się dowie, co zrobia, ale to bez znaczenia.Tutaj nie moga kontynuować śledztwa.Niepozwoli na to: za bardzo naruszya przepisy, za daleko wykroczya poza swoje uprawnienia.Nie, nie pozwoli jej zostać, nawet jeśli teraz prowadzi z nią jakąś grę.Ledwie usiada za biurkiem, Hannah Paisley powiedziaa za jej plecami:-Jesteś gupia, Sherlock, a może on używa twojego ślicznego imienia, Lacey?-Nie jestem gupia, Hannah, jestem tylko bardzo zmęczona.No, może jestem gupia.Dlaczego jesteś taka zmęczona? Czy Savich nie da ci zasnąć przez caą noc? Ile razycię wypierdoli, Sherlock? Lacey wzdrygnęa się na szorstki ton gosu Hannah, nie na treśćtego, co powiedziaa.Treść kojarzya się z obleśnym, raczej gupim zdjęciem z Playboya,pokazującym wygięte ciaa.Dopiero teraz uświadomia sobie, że prawie nigdy nie byo nanich nagich mężczyzn, tylko kobiety.Naprawdę nagie.-Proszę, Hannah, między nami nic nie byo.Savich nawet mnie nie lubi.Waściwie.-Waściwie co?Lacey tylko potrząsnęa gową.Nie, niech Hannah usyszy to od samego Savicha.Cowkrótce nastąpi.-Spójrz na mnie, Hannah.Jestem chuda i bardzo pospolita.Ty jesteś piękna.napewno o tym wiesz.Nie zagrażam ci, możesz mi wierzyć.Poza tym wcale nie lubięSavicha bardziej niż on mnie.Czy przynajmniej w to uwierzysz?-Nie.Od razu zobaczyam, kim jesteś, jak tylko przyszaś do jednostki.-Kim jestem?Dziwką i manipulantką.Zobaczyaś Savicha w Akademii i zainteresowaaś go sobą,żeby ściągną cię do jednostki.Ale dobrze ci radzę, trzymaj się od niego z dala, bo rozerwęcię na strzępy.Wiesz, że potrafię.Syszaaś? Ollie zbliży się niedbaym krokiem,pogwizdując, jakby nie mia żadnych zmartwień, ale Lacey zobaczya jego oczy.Widzia, cosię dzieje, i nie by zachwycony.- Hej, Hannah, co ze sprawą Lazarusa? Do czego facet używa tych butelek po coca-coli?Dygotaa nie z powodu tego, co powiedziaa Hannah - nie, Hannah i jej śmiesznazazdrość znaczyy dla niej mniej niż nic.Widywaa inne kobiety w gabinecie Savicha, mode,adne kobiety.Czy Hannah prześladowaa je wszystkie?Kogo to obchodzi? Mniejsza o Hannah.Odwrócia się plecami do Hannah i Olliego,wączya komputer i bębnia palcami, czekając, aż się uruchomi.Potem wstukaa hasoSavicha.Bez rezultatu.Nagle na ekranie pojawiy się sowa: Nie tym razem, Sherlock.Ekran zgas.Komputer okaza się wrogiem.Dopóki Savich oddycha, komputerpozostanie jej wrogiem.Zdjęa palce z klawiatury i poożya donie na kolanach.-Jak się czuje ciotka? Ollie przysuną sobie krzeso i usiad obok niej.-Wyglądasz parszywie, Sherlock.-Dziękuję.Ciotka czuje się już lepiej.-Wyglądasz jak ktoś na krawędzi zaamania.%7łya na krawędzi zaamania przez siedemlat; teraz jej nie przekroczy.Uśmiechnęa się do niego.-Wcale nie.Po prostu jestem zmęczona i to samo powiedziaam Hannah.Dzięki, że jąspacyfikowaeś, Ollie.Powinna wreszcie przejrzeć na oczy i zobaczyć, że jestem dlaniej takim samym zagrożeniem jak kaczka dla myśliwego.-Dziwnie mówisz, Sherlock.Savich kaza mi cię zawiadomić, żebyś przysza do salikonferencyjnej.O co tutaj chodzi?-Powiedz agentom, Sherlock, w jaki sposób Duch wchodzi do domów opieki.Pochylia się do przodu, splota donie.-Duch przebiera się za starą kobietę, rezydentkę domu opieki.Ollie pokaza mi, jakprzemieszać i dopasować dane z raportów, a potem wączyć je do dwóchnakadających się protokoów.Zrobiam to z zeznaniami świadków po każdymmorderstwie.Nikt nie znalaz niczego niezwykego w tych raportach.aniświadkowie, ani gliny, ani my.Ale komputer znalaz.Wyciągnęa kartkę papieru.-To są dosowne cytaty z zeznań świadków, naturalnie tylko te istotne fragmenty, którepo poączeniu dadzą nam mordercę.Savich przeczyta na gos:-Nikogo tam nie byo, poruczniku.Ani żywej duszy.Och, oczywiście kilkoropacjentów.Byli wystraszeni, niektórzy zdezorientowani.Cakowicie zrozumiae.Podniós gowę.-To z zeznań dyżurnej nocnej pielęgniarki.- Doczyta do końca strony.- To dozorca.Nikogo tam nie byo.Tylko staruszkowie, a oni są wszędzie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]